Alkoholowe szarady

fot. pixabay.com

Ze świecą można szukać sklepów osiedlowych, które nie sprzedają alkoholu nietrzeźwym lub nie pozwalają na picie piwa nieopodal. Wśród grzechów pojawia się również przymykanie oka na wiek klienta. Mimo to służby miejskie bardzo rzadko potrafią udowodnić, że łamane jest prawo. Przedsiębiorcy znaleźli też sprytny sposób na poradzenie sobie z cofniętym pozwoleniem.

W ciągu dnia sklepy z alkoholem nie są tak uciążliwe jak nocą, choć w wielu miejscach konsumpcja pierwszego piwa rozpoczyna się zanim przyjedzie dostawca bułek i chleba. Nocne ekscesy miała wyeliminować ustawa, która zezwalała samorządom regulować czas sprzedaży alkoholu. Tutaj radni przed wyborami nie mieli odwagi ograniczyć dostępności do napojów z procentami i po wielotygodniowej dyskusji, dwukrotnych konsultacjach społecznych, projekt ostatecznie upadł. Zakazu nie ma. Problemy zostały.

Choć, zdaniem radnego Łukasza Wantucha, takie ograniczenia w handlu wcale nie rozwiązałyby problemu. – To działałoby na zasadzie: ukarzmy 10 sklepikarzy, a jeden jest winny. Takie ograniczenie powinno być, ale jedynie na terenie Starego Miasta, aby ucywilizować ten rejon. Problemem są turyści, którzy powinni zostać w knajpkach i tam pić. Chciałbym wrócić do tego tematu po wakacjach – stwierdza Wantuch.

Głusi na głos z Krakowa

Pomijając jednak kwestie hałasu i wracając do kwestii łamania prawa przez sprzedawców i właścicieli sklepów. Zobaczmy jak to wygląda w liczbach.

– W 2017 roku wszczęto 78 postępowań o cofniecie zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych. 15 z nich zakończyło się decyzjami o odebraniu zezwoleń. Pięć postępowań nie zostało jeszcze zakończonych – informuje Dariusz Nowak z urzędu miasta. Jeśli chodzi o 2018 rok, urzędnicy zabrali się za 68 sklepikarzy. Do tej pory cofnęli jedno zezwolenie. 41 spraw wciąż się toczy.

Zasadne jest pytanie, czy cofnięcie zezwolenia jest skuteczne i eliminuje patologie? Chyba nie do końca. W jednym ze sklepów w Dębnikach są dwa terminale: jeden do produktów spożywczych czy chemii, drugi tylko i wyłącznie do sprzedaży alkoholu. Pierwszy właściciel stracił pozwolenie, ale o nowe wystąpił jego wspólnik. I tak to się toczy. Urząd miasta nawet nie prowadzi statystyk, które pokazałyby skalę problemu.

Z rady miasta do sejmu została wystosowana już trzecia rezolucja o podobnej treści. Dotyczy ona wprowadzenia takiego prawa, które pozwoli na cofnięcie pozwolenia sprzedaży alkoholu, ale nie na konkretną firmę czy właściciela, ale na miejsce, w którym dochodziło do łamania zapisów ustawy.  – To najczęściej powtarzana rezolucja. Wzięcie jej pod uwagę przez rządzących byłoby najlepszą rzeczą – dodaje radny Wantuch. Jednak kolejny rząd pozostaje głuchy na tego typu apele.

News will be here