Ataki na Ubera to „akt desperacji”. Jak będzie w Krakowie?

Taksówki fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W weekend samochody warszawskich kierowców jeżdżących pod banderą firmy Uber zostały oblane oleistą substancją. To akt rozpaczy – komentuje zdarzenia Andrzej Badocha z krakowskiej sekcji taksówkarskiej „Solidarność 80”. Na razie w naszym mieście do takich scen nie będzie dochodziło. Ale jak przestrzega Badocha, zrozpaczeni ludzie, którzy zbankrutowali, mogą być zdolni do wszystkiego.

W nocy z piątku na sobotę w Warszawie nieustaleni sprawcy obrzucili samochody kierowców Ubera oleistą cieczą. Na facebookowych stronach poświęconych taksówkarzom pojawiły się wpisy administratorów oraz taksówkarzy jednoznacznie popierające takie działania. Zupełnie odmiennie swoje emocje wyrażają zwykli Internauci, którzy negatywnie odnoszą się do zachowań niektórych przedstawicieli branży taksówkarskiej. W Krakowie na razie nie zaobserwowaliśmy takich incydentów, również policja nie odnotowała podobnych zgłoszeń.

Zdolni do wszystkiego

– Zdarzenia te to raczej akt desperacji wobec rozrastającego się nielegalnego przewozu osób. Warto zadać pytanie ludziom, którzy do czegoś takiego doprowadzili, co nimi kierowało? – komentuje Andrzej Badocha, wiceprzewodniczący krakowskiej sekcji taksówkarskiej "Solidarności 80". Taksówkarz uważa, że tego typu metody są oznaką rozpaczy.

W Krakowie magistrat postanowił walczyć z szarą strefą. To jednak nie zadowala korporacji taksówkarskich. Pytanie, czy wraz z upływem czasu złość na kierowców Ubera oraz innych firm nielegalnie przewożących osoby, nie wzrośnie do tego stopnia, że dojdzie do scen podobnych jak w Warszawie.

– Jesteśmy dalecy od takich rozwiązań, ale nie jesteśmy w stanie zapanować nad ludzkimi emocjami, jeśli chodzi o indywidualne osoby – przestrzega Andrzej Badocha. – Niestety, ci kierowcy czują się bezkarnie. Mandaty mają wliczone w koszty, dlatego mogą się rozwijać. Jeśli doprowadzą do bankructw, nie wiemy, jakie będą reakcje. W geście rozpaczy ludzie są zdolni to wszystkiego – uważa Badocha.