Bez bramek przy Kałuży. Bohaterami bramkarze

fot. Krzysztof Kalinowski / LoveKraków.pl

Cracovia bezbramkowo zremisowała z Miedzią Legnica. Gospodarze nieźle spisywali się w pierwszej połowie, w której mogli pokusić się o kilka trafień. Niestety nie zdołali pokonać znakomicie spisującego się bramkarza gości. Po przerwie spotkanie nie było już tak jednostronne, lecz mimo paru świetnych zagrań, kibice zgromadzeni na stadionie przy Kałuży goli nie obejrzeli.

Cracovia od początku sezonu nie mogła wydostać się ze strefy spadkowej. Ostatnie dwa mecze z Górnikiem Zabrze i Koroną Kielce zdołała jednak wygrać i w końcu opuściła miejsce zagrożone spadkiem. W tej strefie znaleźli się natomiast gracze Miedzi Legnica, którzy przed tygodniem doznali bolesnej porażki ze Śląskiem Wrocław. Rywal zaaplikował im aż pięć bramek. Swoim kibicom legniczanie zrehabilitowali się w Pucharze Polski, pokonując GKS Bełchatów i meldując się tym samym w 1/8 finału. W fazie tej zabraknie piłkarzy Pasów, którzy nie zdołali pokonać Bruk-Betu Termaliki Nieciecza.

W meczu z Miedzią trener Michał Probierz już nie eksperymentował składem tak jak to miało miejsce w przegranym meczu Pucharu Polski. Pewniaki w postaci Mateusza Wdowiaka czy Marcina Budzińskiego nie zawodziły. Już w 5. minucie spotkania ten pierwszy umieścił piłkę w siatce. Gol nie został jednak uznany, ponieważ wychowanek Pasów był na ofsajdzie.

Gdyby nie bramkarz

W pierwszej połowie gospodarze oddali aż pięć celnych strzałów. Mimo to na przerwę schodzili przy bezbramkowym remisie. Duża w tym zasługa bramkarza gości. Anton Kanibołockyj zmuszony został do wytężonej pracy. Dwukrotnie przy strzałach Sergeia Zenjova bardzo dobrze interweniował, wybijając piłkę na rzut rożny, tudzież instynktownie broniąc, posyłając futbolówkę wprost pod nogi Marcina Budzińskiego. Choć pomocnik gospodarzy znalazł się przy dobitce w niezłej sytuacji, gola dla Cracovii za sprawą znakomitej postawy golkipera Miedzi nie było.

Obrona gości nie ułatwiała zadania swojemu bramkarzowi, dzięki czemu w 36. minucie Marcin Budziński z niebywałą łatwością wbiegł w pole karne i oddał strzał. Na właściwym miejscu znajdował się jednak niezawodny Anton Kanibołockyj. Chwilę później swoją szansę miał jeszcze Ariam Cabrera, lecz i on został zatrzymany przez bramkarza Miedzi. Niestety dla Hiszpana, mecz zakończył się po pierwszej połowie. Boisko musiał opuścić z powodu urazu, a jego miejsce zajął Filip Piszczek.

Ostatnie pięć minut pierwszej połowy i początek drugiej należały do przyjezdnych. Miedź dopiero w 43. minucie zaliczyła celny strzał. Uderzenie Petteriego Forsella pewnie wyłapał jednak Michal Pesković.

Niewykorzystane sytuacje

Po przerwie Pasy już nie dominowały tak wyraźnie, choć to gracze gospodarzy w dalszym ciągu stwarzali większe zagrożenie pod bramką rywala. W 55. minucie Damian Dąbrowski po rzucie rożnym posłał piłkę wprost na głowę Ołeksija Dytiatjewa. Ukraiński obrońca nie był jednak najlepiej ustawiony, uderzył piłkę tak, że ta odbiła się od ziemi i przeleciała nad poprzeczką. Kilkanaście minut później Cracovia znów miała stały fragment gry. Po wznowieniu z narożnika boiska do piłki dopadł Michal Siplak, ale po raz kolejny błysnął Anton Kanibołockyj, który wpierw świetnie wybronił strzał, a kilka sekund później w zamieszaniu pod własną bramką zdołał jeszcze się podnieść i pewnie złapać piłkę.

Coraz groźniejsze akcje przeprowadzali również goście. Henrik Ojamaa wygrał pojedynek biegowy z obrońcą Pasów, odegrał do Łukasza Garguły, a ten huknął z dwudziestu metrów. Michal Pesković choć miał mniej pracy od bramkarza przyjezdnych, to był równie pewnym punktem w bramce. Świetnie się wyciągnął i oddalił zagrożenie, wybijając piłkę na rzut rożny. Kilkanaście sekund później po rzucie wolnym uderzeniem pod poprzeczkę próbował zaskoczyć Peskovicia Petteri Forsell, ale bramkarz Cracovii nie pozwolił sobie na błąd.

Ostatnia deska ratunku

Wszystko wskazywało na to, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem. Trener Michał Probierz zdecydował się jeszcze zdjąć z boiska niewidocznego po przerwie Mateusza Wdowiaka i Marcina Budzińskiego, który limit niewykorzystanych sytuacji z dystansu już w tym dniu wyczerpał. W ich miejsce pojawiali się Serder Serderov i Michał Helik, który znalazł się w linii pomocy. Helik miał być pewniakiem przy stałych fragmentach. Niestety dla gospodarzy nic do bramki Miedzi nie wpadło, choć mogą mówić oni o sporym  szczęściu, ponieważ w doliczonym czasie gry Petteri Forsell znakomicie przymierzył z dystansu. Czujność do końca zachował jednak Michal Pesković.

Cracovia – Miedź Legnica 0:0

Cracovia: Pesković – Siplak, Datković, Dytiatjew, Rapa – Wdowiak (81. Serderov), Dąbrowski, Gol, Zenjov – Budziński (80. Helik), Cabrera (46. Piszczek).

Miedź: Kanibołockyj – Zieliński, Bartczak, Torres, Pikk – Purzycki, Fernandez (90. Milijković), Garguła (76. Piątkowski), Henrik Ojamaa – Piasecki (71. Łobodziński), Forsell.

Żółte kartki: Dąbrowski – Fernandez, Torres.

Sędziował Paweł Gil (Lublin).