Białe linie a obszar UNESCO. Konserwator walczy z malowaniem miejsc postojowych

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wojewódzki Konserwator Zabytków nie zgadza się na wyznaczanie miejsc postojowych malowaniem poziomym – nie tylko w obrębie Plant, ale na dużym obszarze strefy płatnego parkowania. ZIKiT zamierza ustąpić tylko w obrębie ścisłego centrum – tym bardziej, że w większości przypadków linie są wymalowane już od trzech lat.

To kolejny już aspekt sporu wokół zmian w strefie płatnego parkowania – który i bez tego był wielowątkowy. W minionym tygodniu radni Prawa i Sprawiedliwości zorganizowali konferencję prasową, by pokazać pismo konserwatora zabytków przesłane niemal dokładnie rok temu do urzędników ZIKiT. Jan Janczykowski pisze w nim, że nie wyraża zgody na wprowadzenie poziomego oznakowania miejsc postojowych na zabytkowych obszarach Starego Miasta.

Co istotne, wymienia tutaj nie tylko obręb Plant, ale też inne układy urbanistyczne wpisane do rejestru zabytków: Kazimierz, Stradom, Kleparz, Wesołą, Nowy Świat i Piasek. W praktyce jest to więc zdecydowana większość dzielnicy Stare Miasto i duży procent powierzchni całej strefy płatnego parkowania.

Zaoszczędzimy 6 milionów?

Zdaniem radnych Prawa i Sprawiedliwości to kolejny powód, by wstrzymać rozpoczęte już prace w strefie płatnego parkowania. Radni liczą na to, że uda się w ten sposób zaoszczędzić 6 milionów złotych, które miasto zamierza wydać na cały ten proces – obejmujący jednak nie tylko malowanie miejsc postojowych, ale też ustawienie nowych znaków, słupków, „wysp” na przejściach dla pieszych czy utworzenie nowych przejść i przejazdów. Umowa z wykonawcą jest podpisana, prace mają się zakończyć pod koniec października.

Politycy PiS powołują się tutaj m.in. na fakt, że planowana nowelizacja przepisów ma znieść obowiązek wyznaczania miejsc postojowych równocześnie znakami pionowymi i malowaniem. – Poczekajmy tych kilka miesięcy. Nie ma przymusu, by już teraz to realizować, bo może się okazać, że znaki pionowe będą wystarczać – przekonywał radny Włodzimierz Pietrus. – Może się też okazać, że będzie tak jak na placu Nowym, że koszt usunięcia farby będzie większy niż samo malowanie – dodawał radny Józef Jałocha.

Linie już są

Nowelizacja, jeśli faktycznie wejdzie w życie, prawdopodobnie nie zakaże wyznaczania miejsc malowaniem, tylko zniesie taki obowiązek. Tymczasem na większości obszarów, o których czytamy w piśmie konserwatora, takie malowanie i tak już istnieje. Poza okolicami Rynku Głównego, gdzie namalowane są tylko „koperty” dla niepełnosprawnych, linie są i raczej wrosły już w krajobraz ulic. Dają one też o wiele większą możliwość porządkowania parkowania – znak mówiący o parkowaniu jednym kołem na chodniku nie wskazuje dokładnego miejsca zatrzymania pojazdu, co w praktyce kończy się pozostawianiem pieszym zbyt małej szerokości chodnika. Linia natomiast może to regulować.

– Linie zostały wymalowane, o ile pamiętam, wiosną 2014 roku, na pewno sporo przed pismem od konserwatora z 2016 – argumentuje Michał Pyclik, rzecznik prasowy Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Jak mówi, geneza pisma jest taka, że miało stanowić wsparcie dla ZIKiT, gdy ten występował do ministerstwa, by nie malować bruku na terenie Starego Miasta. Zmiana przepisów, jak dotąd, jednak nie nastąpiła.

Farba szpeci

Zapytaliśmy Jana Janczykowskiego, czy od ubiegłego roku jego stanowisko się zmieniło. Ten odpowiada, że o ile może zgodzić się na ustępstwa w przypadku obszarów takich jak Piasek czy Kleparz, o tyle nie ma o nich mowy w przypadku obszaru wpisanego na listę UNESCO, a więc obszaru wewnątrz Plant, Stradomia i Kazimierza.

Jak mówi, nie może się zgodzić na wprowadzenie do Starego Miasta farby, „którą widać z odległości kilometra”. – To jest kwestia znalezienia odpowiedniego rozwiązania, np. wyznaczenia miejsc za pomocą kostki innego koloru. Chodzi o to, żeby było to wyznaczone, ale nie w sposób bijący w oczy i szpecący zabytkowy charakter miejsca. Są różne sposoby, może niekoniecznie zgodne z kodeksem drogowym, ale na pewno bardziej zgodne ze zdrowym rozsądkiem – przekonuje konserwator. Czy wyznaczenie linii nie wpłynęło pozytywnie na przestrzeń, poprzez uporządkowanie parkowania? – Z mojego punktu widzenia kwestia ochrony krajobrazu kulturowego jest ważniejsza – odpowiada Jan Janczykowski.

Miejsca na chodniku to pomyłka

Zdaniem dr Moniki Bogdanowskiej z Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej linie w centrum powinny zniknąć, ale wraz z miejscami postojowymi. Jak mówi, od strony estetyki i ochrony zabytków to jest najmniejsze zmartwienie, bo dzieją się w centrum rzeczy o wiele gorsze – chodzi bardziej o przywrócenie chodników do ich właściwej funkcji. – Wyznaczanie miejsc na chodniku to jest jakaś pomyłka – argumentuje Bogdanowska.

Przyznaje, że realizacja takiego postulatu nie jest dziś możliwa, ale należy go podnosić, bo również na nowoprzebudowywanych ulicach pojawiają się miejsca na chodniku, zamiast w przeznaczonych do tego zatokach. – Przykładem jest zakręt między Basztową a Straszewskiego. Ten remont kosztował miliony i trwał bardzo długo. Zrobiono eleganckie chodniki, po czym natychmiast wyznaczono tam miejsca do parkowania. To jest kuriozum godne filmów Barei, bo przecież można tam było wyznaczyć zatoki – mówi. – Sama mieszkam w centrum i nie mogę zaparkować pod domem, co często stwarza problemy. Ale uważam, że kwestię parkowania w centrum należy porządkować – podsumowuje.

Bez linii tylko tam, gdzie kostka

Urzędnicy ZIKiT na argumenty ze strony konserwatora odpowiadają, że wyznaczanie miejsc innym kolorem przy obecnych przepisach nie wchodzi w grę. Strefa w praktyce przestałaby tam funkcjonować, bo każdy mógłby się odwołać od nałożonej kary argumentując to niewłaściwie wyznaczonym miejscem. – W ścisłym centrum jest inna sytuacja, bo tam obowiązuje strefa ograniczonego ruchu i raczej nikt nie parkuje na podstawie biletu z parkomatu – mówi rzecznik jednostki.

Dlatego też tylko tam ZIKiT nie zamierza malować nowych linii. W innych rejonach już realizuje przedstawiony plan zmian: np. na ulicy Józefa na Kazimierzu wprowadzony został ruch jednokierunkowy, z możliwością parkowania po obydwu stronach. – Na Kazimierzu i Stradomiu nie mamy podstaw, by nie malować. Przecież tam jest asfalt, a parkowanie tam na chodnikach ograniczamy, więc i malowania na chodnikach będzie dużo mniej – przekonuje Michał Pyclik.

– Pytanie brzmi, czy wniosek konserwatora ma moc wyłączającą rozporządzenie? Raczej nie, dlatego bierzemy go pod uwagę jako opinię, a nie nakaz – stwierdza.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto