Bieńczyce znów włączą się w budżet obywatelski

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku dzielnica Bieńczyce znów włączy się w organizację budżetu obywatelskiego. To reakcja na zapowiedź prezydenta, że proces oddawania głosów będzie poddany dodatkowej weryfikacji. W tegorocznej edycji Bieńczyce – jako jedyne – nie biorą udziału.

O głosowaniu w budżecie obywatelskim zrobiło się ponownie głośno w ostatnich tygodniach. Grupa członków Rady Budżetu Obywatelskiego i wnioskodawców z poprzednich edycji napisała list otwarty do prezydenta Majchrowskiego, prosząc o wprowadzenie weryfikacji głosów oddawanych w formie papierowej. Interpelację w tej samej sprawie złożyli radni Rafał Komarewicz i Kazimierz Chrzanowski.

Prezydent przychylił się do ich argumentów i zapowiedział, że zmiany zostaną wprowadzone. W formie papierowej głos będzie więc można oddać tylko osobiście, z okazaniem dowodu tożsamości. W ocenie inicjatorów korekty głosowania ma to wykluczyć możliwość nadużyć i oddawania fikcyjnych głosów, bez możliwości późniejszego sprawdzenia (więcej o sprawie pisaliśmy TUTAJ).

Bieńczyce wracają

Wiele wskazuje na to, że wprowadzenie weryfikacji zmieni też nastawienie do sprawy radnych z dzielnicy Bieńczyce. W tegorocznej edycji mieszkańcy Bieńczyc mogą głosować tylko na projekty ogólnomiejskie, bo radni – po raz pierwszy – nie przeznaczyli żadnych środków na projekty dzielnicowe. Był to swego rodzaju protest przeciwko sposobowi organizacji budżetu obywatelskiego w Krakowie.

Teraz przewodniczący dzielnicy Andrzej Buczkowski zapowiada, że w przyszłym roku Bieńczyce znów włączą się w całą akcję. – Jeżeli prezydent zapowiada weryfikację głosów, to my jak najbardziej to popieramy i chcemy w przyszłym roku uczestniczyć w budżecie obywatelskim. Cieszę się, że to w tym kierunku idzie – mówi. W jego ocenie pozytywną zmianą jest zarówno sprawdzanie osób głosujących w wersji papierowej, jak i wprowadzenie systemu internetowego, który przewiduje weryfikację głosów przez sms.

Buczkowski mówi, że w tej sytuacji dzielnica przeznaczy na budżet obywatelski wyższą kwotę niż dotychczas. Wymienia hipotetycznie nawet kwotę 230 tysięcy złotych. – Rozmawiałem wstępnie z radnymi na ten temat. Jeśli głosowanie będzie uczciwe, to jesteśmy skłonni dać więcej pieniędzy – twierdzi.

Niepotrzebne i szkodliwe?

Zmiany w formule głosowania krytykuje radny miejski Dominik Jaśkowiec. W jego ocenie są one po pierwsze niepotrzebne, bo nieprawidłowości nie miały miejsca, a po drugie szkodliwe, bo ograniczają frekwencję i utrudniają oddanie głosu osobom starszym czy niepełnosprawnym. – Wystarczyłoby wprowadzić obowiązek podania numeru telefonu. Wtedy w przypadku jakichkolwiek możliwości można byłoby do takiej osoby zadzwonić i zapytać, czy faktycznie głosowała. Jeśli nie, głosy są natychmiast unieważniane, a po drugie rusza procedura ścigania oszustwa – przekonuje. – Żądanie dowodu osobistego jest bez sensu. Utrudnia mieszkańcom głosowanie, natomiast pola do rzekomych nadużyć nie usuwa. Bo nawet z dowodem osobistym można przecież zagłosować w innej dzielnicy niż ta, w której jest się zameldowanym – ocenia Jaśkowiec.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Bieńczyce
News will be here