Bogusław Kośmider: To była niezwykle trudna kadencja [Rozmowa]

Bogusław Kośmider fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W niedzielę krakowianie będą wybierać nowy skład Rady Miasta Krakowa. - Z mojego punktu widzenia, najważniejszą rzeczą w tej kadencji było porozumienie polityczne – twierdzi Bogusław Kośmider, szef rady.

Patryk Salamon, LoveKraków.pl: Jak pan ocenia kadencję, która teraz się kończy?

Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta Krakowa: Z jednej strony to była kadencja bardzo trudna, jedna z najtrudniejszych, w których uczestniczyłem. To była moja szósta kadencja. Najtrudniejsza dlatego, że startowaliśmy od finansowego „trzęsienia ziemi”, potem było jak u Hitchcocka – jeszcze ostrzej. Dzięki pracy i zaangażowaniu wielu osób, krok po kroku udawało się rozwiązywać problemy. Niestety, po jednych przychodziły kolejne. Kiedy w miarę uporaliśmy się z kwestiami finansowymi, pojawił się problem związany z bezpieczeństwem mieszkańców. Dramatyczne wydarzenia, jakim były zabójstwa, mocno wstrząsnęły tak opinią publiczną, jak i osobami odpowiedzialnymi za to miasto. Podjęliśmy zdecydowane i szybkie działania, mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom Krakowa i osobom je odwiedzającym.

Czyli najważniejsza rzecz: wyjście z tarapatów finansowych.

Z mojego punktu widzenia, najważniejszą rzeczą w tej kadencji było porozumienie polityczne. Pozwoliło ono na podjęcie konstruktywnych działań na rzecz szeroko pojętego rozwoju Krakowa. Dzięki porozumieniu można było rozwiązać tak ważne dla miasta problemy finansowe. Wspólna praca ponad podziałami umożliwiła podjęcie działań mających doprowadzić do poprawy bezpieczeństwa. Myślę, że mniej ideologicznie i politycznie rozstrzygaliśmy także kwestię smogu. Temat czystego powietrza to jedna z bardziej istotnych i widocznych spraw mijającej kadencji. Kolejna rzecz to dialog społeczny. To przełom tej kadencji, swojego rodzaju erupcja oczekiwań społecznych. Można było zaobserwować bardzo duże i konstruktywne zaangażowanie społeczne np. w  sprawach edukacyjnych, terenów zielonych czy mieszkaniowych. Przełomowa była też sprawa Zimowych Igrzysk Olimpijskich.

Wracając do finansów, jak udało się wyjść z tarapatów i jaka była w tym rola rady miasta oraz prezydenta? Czy to jakoś ze sobą współgrało?

Na początku to było tak, że niewiele było o tym wiadomo…

Dochodziło do sytuacji krytycznych na sesji rady miasta. Skarbnik w ostatniej chwili przedstawiał informacje.

Tak, to była konsekwencja tego, że nie było pieniędzy na wypłaty dla nauczycieli, były paromiesięczne opóźnienia w wypłatach, w płatnościach faktur i inne zaległości płatnicze miasta. Początek nie zapowiadał takich problemów, choć w zeszłej kadencji mieliśmy to słynne przewalutowanie, więc to musiało gdzieś się odbić.  Jak to się mówi: „cudów nie ma”, to jest ekonomia i pewne zależności zawsze mają swoje konsekwencje.

Kluczowym pod tym względem rokiem był rok 2011. Początkowo  wszystko szło dobrze, uchwaliliśmy budżet, potem zaczęto nam kwestionować pewne zapisy uznając, że przekraczamy wskaźnik długu. W międzyczasie okazało się, że zaczynają się opóźnienia w płatnościach. Sytuacja stawała się coraz poważniejsza. Zwołaliśmy nadzwyczajną komisję ds. reformy finansów. Komisja przez całe lato ciężko pracowała, opracowała plan naprawczy. Prezydent w znacznej części przyjął plan bez poprawek. Plan opierał się na kilku elementach. Po pierwsze, na oszczędnościach dotyczących administracji i funkcjonowaniu urzędu. W rezultacie przyniosły one 60-70 mln złotych oszczędności. To jest potężna pula. Kolejne kroki to redukcja zatrudnienia. Działanie bolesne, ale konieczne. Podjęte decyzje i determinacja w ich realizacji  przyniosły realne oszczędności. Szacuję je w granicach 100 milionów złotych. To jest poważna kwota, znacznie odciążająca miasto.

Przypomnę, że luka finansowa wynosiła w maksymalnym poziomie około 250 mln złotych. Na taką kwotę nie mieliśmy pokrycia dokonanych już wydatków. Głównym elementem były oszczędności administracyjne. Drugim elementem była reforma dotycząca sfery dochodowej. Od paru lat nie były zwiększane ceny biletów czy podatki od nieruchomości. Podwyższyliśmy wtedy ceny biletów, ale tylko tych jednorazowych,  okresowe zostały utrzymane.

Panie przewodniczący, ale rada miasta w poprzedniej kadencji nie odważyła się zlikwidować szkół.

To jest następna rzecz. Gdybym patrzył na sukcesy, to po pierwsze patrzyłbym na porozumienie, po drugie na reformę finansów, następnie zakończenie inwestycji metropolitarnej – hala czy Centrum Kongresowe. Trzecia sprawa, sukces ewidentny, to  sprawy planistyczne i ich przyspieszenie. I wreszcie – uchwalenie studium.

Kolejnym sukcesem mijającej kadencji były sprawy dotyczące działań obywatelskich, a w nich: statut miasta, statut dzielnic, okrągłe stoły mieszkaniowe, edukacyjne, młodzieżowa rada Krakowa, rada seniorów… Tego było bardzo dużo, ale muszę też szczerze przyznać, że nie wszystko i nie do końca dobrze funkcjonowało.

Zabrakło w tej kadencji odważnych decyzji. Powrócę do likwidacji szkół…

Oczywiście, były też problemy. Pierwszy to Zimowe Igrzyska. Byłem ich zwolennikiem, jak też zwolennikiem zrobienia referendum lub też ogromnego sondażu, aby można było  poznać głos i decyzję opinii publicznej. Druga sprawa to reforma edukacji. Mówiąc wprost, polegliśmy przy niej. Głównie ze względu na to, że nie potrafiono wytłumaczyć społecznie sensowności takich działań. To, że mamy szkoły, w których jest coraz mniej uczniów, a wydajemy na nie tyle samo, odbywa się kosztem uczącej się młodzieży, która jest w dużych szkołach. Najważniejszy jest jednak poziom nauczania, a z tym było i jest bardzo różnie. Wyciągnęliśmy wniosek z zaistniałej sytuacji i podjęliśmy działania mające na celu rozwiązanie  tego  problemu w inny sposób.  Nowy wiceprezydent zajmujący się edukacją, pan Matusz, jako główne zadanie  otrzymał  przeprowadzenie oceny i  przedstawienie planu naprawczego. Szkoły dostały dwa lata na poprawę sytuacji.

W nowej kadencji dojdzie do likwidacji szkół?

Myślę, że w nowej kadencji, mówiąc kolokwialnie, do szkół  przyjdzie  wyż demograficzny, który w tej chwili jest już obecny w przedszkolach. Zacznie „wchodzić” do szkół  podstawowych. Szkoły ponadgimnazjalne są o tyle w dobrej sytuacji, że spora część  uczniów tam uczęszczających jest spoza Krakowa. To jest potężny strumień młodzieży zasilającej ponadpodstawowe szkoły krakowskie. Myślę też, że będzie widoczny proces zwiększania się ilości szkół niesamorządowych. Tym niemniej sprawa edukacji…

…powróci od razu na początku nowej kadencji.

Myślę, że powróci w 2015 roku.

Na samym początku, bo do lutego, jeżeli miasto chce, musi likwidować szkoły.

Prosiliśmy pana Matusza, aby w stosunku do szkół, które były przedmiotem likwidacji 1,5 roku temu, przeprowadzić monitoring. Muszę przyznać, że znaczna część tych (monitorowanych) szkół mocno podniosła swoje wyniki edukacyjne.

Czyli taki plan naprawczy się w tych aspektach sprawdził.

W niektórych się sprawdził, a w niektórych nie. Szkoły miały swoją szansę, aby spełnić przedstawione im warunki. Są też rzeczy, które nam się słabo udały. Myślę, że to była sprawa dialogu społecznego. Jednak coś tu zawiodło, mimo podjęcia różnych działań.

Okrągły stół mieszkaniowy to efekt populizmu i niekompetencji przeróżnych osób?

Może nie sam okrągły stół, a raczej brak jego efektów. Ja byłem zwolennikiem okrągłego stołu mieszkaniowego, zawsze jestem zwolennikiem dialogu. Można powiedzieć, że przyczyniłem się do tego, aby on powstał. W radzie zdanie znacznej większości było przeciwne, ale stwierdziłem, że należy dać temu przedsięwzięciu szansę. Przedstawiłem też swoje oczekiwania. Żadne z nich nie zostało spełnione. Intencje stron były diametralnie różne, nie mówiąc już o tym, że poziom dyskusji był tak agresywny i tak personalny, że nie udało się nic ustalić. Szkoda. To były naprawdę istotne rzeczy, nad którymi należało się pochylić. Myślę, że to największe nasze bolączki i porażki. Oczywiście, można byłoby jeszcze parę znaleźć.

Patrząc jednak obiektywnie, mogę powiedzieć, że Kraków jest miastem, które najszybciej wzięło się za rozwiązywanie tak istotnych dla mieszkańców spraw jak tereny zielone czy sprawy mieszkaniowe.

Mieszkam w okolicy, gdzie wokół są tereny zielone. Z jednej strony mamy sukcesy typu park Duchacki, park Łobzowski. Z drugiej strony…

…z drugiej strony wycinka drzew na polanie Żywieckiej.

Ja tę wycinkę widzę i jest ona zgodna z prawem. To nie są drzewa, ale samosieje, które powinny być wycięte dużo wcześniej.

Panie przewodniczący, jakie są wyzwania nowej kadencji? Oczywiście, oprócz tego, że radni muszą w końcu się zdecydować, czy likwidować szkoły, czy nie.

Podstawowe wyzwanie jest takie: aby nie zaprzepaścić tego, co udało się zrobić w sprawie finansów. Złapaliśmy oddech finansowy oraz polityczny i myślę, że u niektórych pojawi się duża pokusa, aby to skonsumować. Słyszymy, np. propozycję darmowego transportu i inne, mało realne, ale za to populistyczne  obietnice.

Dobra sytuacja finansowa miasta to ogromna pokusa dla ludzi, którzy chcieliby się czymś wykazać i jak jest nadwyżka finansowa, to będą chcieli to szybko wykorzystać. To jest pierwsze, chyba jedno z najważniejszych wyzwań nadchodzącej kadencji. Źle podjęte działania w tej sferze mogą mieć  krytyczne konsekwencje dla Krakowa. Mówiąc krótko, mamy bezpieczeństwo finanse i musimy je utrzymać.

Czyli wyzwanie, to utrzymanie budżetu na stabilnym poziomie?

Tak, utrzymać budżet, utrzymać bezpieczeństwo finansowe. Wybory to okres populistycznych obietnic. Bardzo trudno odzyskuje się stabilność finansową, natomiast bardzo łatwo można ją stracić. Jest to jedno z kluczowych wyzwań. Drugie wyzwanie to takie, które myślę, że jest równoważne z pierwszym. Chodzi o maksymalne wykorzystanie dostępu do środków unijnych. Trzecie nakłada się na to wszystko. To jest oczekiwanie mieszkańców na małe, lokalne zmiany – tereny zielone, transport publiczny. Najważniejsze inwestycje już zrobiliśmy. Myślę, że jeśli chodzi o małe zmiany, w grę wchodzi kwestia kompromisu pomiędzy oczekiwaniami różnych grup społecznych. Skończył się czas mówienia, co zostanie zrobione. Zaczął się czas badania, jak to, co chcemy zrealizować , może mieć odzew i akcept społeczny. Dopiero wówczas będziemy mogli budować program z efektywnymi w rozwiązaniami. Czyli to jest takie bardziej społeczne budowanie programu, uwzględniające reakcje na przyszłość. Tak to jest robione w wielu miastach na świecie. Tak też powinniśmy postępować w naszym mieście. Kraków może być takim miastem jak Barcelona, Monachium czy Mediolan. Miastem bardzo atrakcyjnym do zamieszkania – to jest nasz cel, aby w Krakowie opłacało się mieszkać, pracować i cieszyć się życiem. Można powiedzieć, że w pewnym sensie samo się to dzieje, ponieważ mamy kulturę, zabytki… Natomiast trzeba to rozwijać, szukać nowych alternatyw.

W wakacje miałem okazję być w San Francisco. Miasto partnerskie Krakowa. Całe miasto żyje z przemysłu naukowego, a funkcjonuje tak dlatego, że stworzyło warunki opłacalnego życia. Tam się po prostu dobrze mieszka i  żyje. Jest wolność, jest swoboda, jest dużo zieleni, jest spore bezpieczeństwo, mnóstwo firm, które potrzebują pracowników i jest dobra komunikacja. Warto czerpać przykłady z dobrych wzorców.

Panie przewodniczący, co jest potrzebne, żeby się fajnie żyło? Mówię tu o scenie politycznej.

Podstawowa rzecz to oparte na szacunku i zaufaniu porozumienie.

Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że prezydentem nowej kadencji będzie Jacek Majchrowski. Nic innego na to nie wskazuje. Kto powinien rządzić w radzie miasta?

Optymalna byłaby koalicja Platformy Obywatelskiej i prezydenta.

Ile Platforma musi zdobyć mandatów, żeby to był sukces dla partii rządzącej?

Wielki sukces byłby wtedy, gdybyśmy mieli większość w radzie miasta, ale myślę, że 19-20 mandatów to jest minimum, przy którym będziemy oceniali, że osiągnęliśmy sukces. Miernikiem sukcesu będzie też to, w ilu dzielnicach uda nam się współrządzić.

W ilu dzielnicach Platforma powinna współrządzić?

W tylu, w ilu dotychczas, czyli w 15.

To jest realne?

Moim zdaniem tak. Pytanie tylko, na ile się to uda. No i trzeci element – nasz kandydat powinien wziąć połowę tego, co PO. To świadczy o tym, że nasz elektorat zaakceptował tego kandydata, ale też pewna część elektoratu zaakceptowała najprawdopodobniej kandydatów  innych, w tym Prezydenta Majchrowskiego.