Bolesne zderzenie z I ligą. „Nie ma co tej sytuacji rozpamiętywać”

Jerzy Brzęczek, Bartosz Jaroch, Mikołaj Biegański fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
– Mecz inauguracyjny pokazał, jak nasze spotkania będą wyglądać – remis z Sandecją Nowy Sącz komentuje trener Jerzy Brzęczek. – Myślę, że w kolejnych będzie lepiej, złapiemy więcej luzu – dodaje bramkarz Mikołaj Biegański.
Wisła zaczęła sezon od remisu i jednego zdobytego punktu. Nie straciła gola, jednak w oczy rzucały się problemy z kreowaniem sytuacji bramkowych. Było ich jak na lekarstwo, krakowianie oddali tylko dwa celne strzały.

– Mecz inauguracyjny pokazał, jak nasze spotkania będą wyglądać, jaka będzie agresja, ile fauli – zaczął szkoleniowiec Białej Gwiazdy. – W pierwszej połowie byliśmy zbyt wolni w rozegraniu, nie stwarzaliśmy sobie przestrzeni. W drugiej, po wejściu zawodników z większym doświadczeniem, zaczęliśmy kreować więcej sytuacji, ale na pewno nie jesteśmy z tego spotkania zadowoleni – dodał.

Wspomniał, że przebudowana drużyna grała dopiero pierwszy mecz o punkty, do tego przed własną publicznością. Większość graczy pracuje wspólnie od czterech, pięciu tygodni, a niektórzy dołączyli jeszcze później. – Momo Cisse czy Michael Pereira potrzebują trochę czasu, by dojść do pełnej dyspozycji fizycznej. Udany debiut ma za sobą Kacper Duda. Będzie się rozwijał, a zebane doświadczenie zaprocentuje – podkreślał Brzęczek.

Prawie 16 tysięcy kibiców głośno dopingowało zespół, czasem wyrażało swoje niezadowolenie. Część z nich rzucało serpentyny, przez co sędzi dwa razy przerywał grę na kilka minut. W drugiej połowie nieodpowiedzialne zachowanie miało miejsce, gdy gospodarze zaczęli się rozpędzać.

– Można się zastanawiać, czy miało to jakiś wpływ. W ostatecznym rozrachunku nie można ocenić, czy to miało wpływ, czy nie. Na pewno był to moment, gdy zaczęliśmy przeważać, stwarzać sytuacje i mocno naciskać drużynę Sandecji – zakończył Brzęczek.

Wypowiedzi piłkarzy:

Mikołaj Biegański (bramkarz): Pierwszy mecz zawsze jest wielką niewiadomą, na początek nikt nie chciał przegrać. Myślę, że w kolejnych spotkaniach będzie lepiej, złapiemy więcej luzu. Wcześniej przez trzy lata miałem do czynienia z II ligą i widzę, że gra fizyczna w I jest na bardzo podobnym poziomie. Jeżeli chodzi o drużynę, to musi się dostosować do warunków, oby to się stało jak najszybciej. Liczę, że w Rzeszowie do czystego konta dołożymy strzelone gole i wygramy.

Jestem zadowolony z gry obronnej, na tym trzeba budować fundement przed kolejnymi spotkaniami. Musimy pamiętać, że graliśmy w tym ustawieniu pierwszy raz i będziemy się docierać. Jeśli chodzi o nieporozumienie z Mehremiciem, to Adi zbyt lekko podał pilkę. Szybko to wyjaśniliśmy, nie padła bramka, więc nie ma co tej sytuacji rozpamiętywać.

Atmosfera na stadionie w ogóle mnie nie zaskoczyła. Rozumiem oprawy, rozumiem kibiców, bo zawsze stają na wyskości zadania. Jedyne co nam przeszkadzało, to oczekiwanie na grę po rzuceniu serpentyn. To jest trochę ciężkie, ale musimy to zaakceptować.

Piotr Starzyński (skrzydłowy): Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwy mecz. I liga nie jest prosta, jest bardzo fizyczna, i musimy się przystosować. W pierwszej połowie rzadko byłem przy piłce. Próbowałem wychodzić na pozycje, ale nie udało się dochodzić do piłki. Z Kacprem Dudą dobrze mi się grało, rozumiemy się. Znamy się z poprzednich klubów i kadry, występowaliśmy w Pucharze Tymbarku.

Bartosz Jaroch (prawy obrońca): Takie mecze, przede wszystkim u siebie, musimy wygrywać. Szanujemy zdobyty punkt, jednak wyszliśmy na boisko z myślą o zwycięstwie. Jakieś sytuacje były, ale czegoś brakło w ataku. Przeczuwaliśmy, że o zwycięstwie może zdecydować jeden gol. Wierzę, że w Rzeszowie uda się nam wygrać.