Brożek wrócił do gry i strzelił karnego, ale Wisła odpadła z Pucharu Polski

fot. Paulina Kozieł/LoveKraków.pl

Najbardziej utytułowany piłkarz w historii 13-krotnego mistrza Polski wrócił na boisko po 128 dniach przerwy. Paweł Brożek ponownie założył koszulkę z białą gwiazdą w 74. minucie meczu Pucharu Polski z Lechią Gdańsk i pewnie wykonał „jedenastkę” w serii rzutów karnych. Wisła odpadła jednak z rywalizacji, bo w jej szeregach pomylił się Maciej Sadlok.

15 września Wisła i Lechia stworzyły przy Reymonta kapitalne widowisko, zakończone zwycięstwem gospodarzy 5:2. Mecz ten zgromadził największą publiczność w tym sezonie i dał drużynie spod Wawelu fotel lidera ekstraklasy. – Nie gaście świateł, za chwilę wracamy – mówił po spotkaniu trener Piotr Stokowiec, zapowiadając kolejny przyjazd do Krakowa, tym razem na spotkanie 1/32 Pucharu Polski.

Czerwony Ondrasek

90 minut nie przyniosło rozstrzygnięcia i sędzia Piotr Lasyk z Bytomia musiał zarządzić półgodzinną dogrywkę. Dodatkowy czas fatalnie zaczął się dla gospodarzy. Zdenek Ondrasek wślizgiem wybił piłkę spod nóg Patryka Lipskiego, ale potem zaatakował go uniesioną stopą. Lasyk najpierw dał Czechowi żółtą kartkę, ale dostał sygnał od arbitra VAR i po obejrzeniu powtórek odesłał 30-latka do szatni. „Kobra” nie mógł się pogodzić z decyzją i długo protestował, musiał go uspokajać kapitan Maciej Sadlok.

Wisła dotrwała do karnych, pierwszych w 1/32. Lechia wykonywała je perfekcyjnie, podobnie jak w u gospodarzy Paweł Brożek, Martin Kostal, Rafał Pietrzak i Jakub Bartkowski. Pomylił się jednak Sadlok i krakowianom zostaje już tylko ekstraklasa.

Dobry Buchalik

Choć Stokowiec i Maciej Stolarczyk zamieszali w składach (bardziej trener Lechii, bo ma szerszą kadrę), spotkanie nie było tak porywające jak dziesięć dni temu, toczyło się w temperaturze niższej o kilkanaście stopni i przy dużo mniejszej publiczności (6237), mecz momentami przypominał rywalizację z ósmej kolejki ligi.

Tak jak wtedy, pierwsza gola zdobyła Lechia. Michał Buchalik cały mecz bronił bardzo dobrze, ale w 15. minucie razem ze środkowymi obrońcami nie zachował się najlepiej i głową pokonał go Michał Nalepa, były zawodnik Wisły. Gospodarze gubili się w obronie, ale w ofensywie wcale nie wyglądali lepiej. Najbliżej gola przed przerwą był Vullnet Basha, jednak trafił w słupek. Po zmianie stron w poprzeczkę uderzył Konrad Michalak.

Drugie 45 minut było w wykonaniu krakowian nieco lepsze, częściej operowali piłką i wypracowali lepsze okazje. W meczu ligowym do remisu doprowadził Ondrasek i historia powtórzyła się we wtorek. Zlatan Alomerović sfaulował w polu karnym Marko Kolara i Chorwat nie był w stanie kontynuować gry. Czehc wykorzystał pierwszego karnego podyktowanego dla Wisły w tym sezonie. Wcześniej w lidze marnowali je Rafał Boguski i Sadlok, który po kolejnej pomyłce (obie przeciwko Lechii) chyba na chwilę odpocznie od ich wykonywania.

Z opaskami

Od obecnej edycji rozgrywek w składzie każdej drużyny przez cały mecz musi występować co najmniej jeden młodzieżowiec. PZPN postanowił, że tacy piłkarze zagrają ze specjalnymi opaskami. Stolarczyk planował wystawić Kamila Wojtkowskiego, ale ten znów miał pecha i nie znalazł się nawet na ławce. Organizm 19-latka źle zareagował na drastyczną zmianę pogody i Wojtkowski się rozchorował.

Od początku oglądaliśmy więc urodzonego w 2000 roku środkowego pomocnika Patryka Plewkę. Wychowanek Białej Gwiazdy po raz pierwszy wyszedł w wyjściowym składzie na mecz o stawkę, wcześniej zaliczył tylko 19 minut w lidze. Przeciwko Lechii długimi fragmentami był niewidoczny. Pod koniec pierwszej połowy wziął udział w pierwszej składnej akcji krakowian, po której niecelnie uderzał Jesus Imaz. Na pewno mecz z Lechią był dla niego cennym doświadczeniem i wyzwaniem fizycznym, bo przebywał na boisku – z doliczonym czasem włącznie – ponad dwie godziny.

Dużo lepsze wrażenia sprawiał Tomasz Makowski, środkowy pomocnik gości ze statusem młodzieżowca urodzony w 1999 roku. Po powrocie z wypożyczenia do Górnika Łęczna dostał pierwszą szansę od Piotra Stokowca. Szkoleniowiec wicelidera ekstraklasy na pewno się na nim nie zawiódł. Urodzony w Zgierzu piłkarz świetnie czytał grę, odbierał piłkę wiślaków i napędzał akcje. Gdyby jego koledzy byli skuteczniejsi, do przerwy miałby dwie asysty.

Z powodu kontuzji odniesionej na treningu Wiśle nie mógł pomóc także Tibor Halilović.

Wisła Kraków – Lechia Gdańsk k. 4:5, d. 1:1 (0:1, 1:1, 1:1)

Bramki: Ondrasek (60., karny) - Nalepa (15.).

Wisła: Buchalik – Bartkowski, Arsenić, Sadlok, Pietrzak – Basha, Plewka (120. Grabowski), Kort (74. Brożek) – Kolar (61. Kostal), Ondrasek, Imaz (108. Boguski).

Lechia: Alomerović – Nunes, Nalepa, Vitoria, Chrzanowski (61. Mladenović) – Makowski (106. Sopoćko), Kubicki, Lipski – Michalak, Arak (69. F. Paixao), Mak (77. Haraslin).

Żółte kartki: Arsenić – Alomerović, Haraslin, Vitoria.

Czerwona kartka: Ondrasek (95., faul).

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom).