Młode talenty odchodzą z Wisły po cichu. Będzie reakcja klubu?

fot. Justyna Kamińska/LoveKraków.pl

Wszyscy skupiają się na odejściu do Legii Warszawa Krzysztofa Mączyńskiego, a przy Reymonta jest mniej medialny, ale poważny problem. Akademia Piłkarska Wisła Kraków za niewielkie pieniądze będzie musiała niedługo oddać Zagłębiu Lubin nawet czterech zdolnych piłkarzy. Miedziowi kuszą zawodników między innymi dobrymi kontraktami, gdy ci skończą 15. rok życia. – Dziś nie jesteśmy w stanie rywalizować z nimi finansowo. Nie załamujemy jednak rąk i już mamy następców  – zapewnia Rafał Wisłocki, dyrektor akademii i koordynator do spraw szkolenia. Jak udało nam się dowiedzieć, w niedalekiej przyszłości Wisła planuje m.in. większe wsparcie finansowe dla akademii. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Jakiś czas temu wiślacka akademia usłyszała od przedstawiciela Zagłębia zdanie, które jest komplementem i bezczelnością w jednym. – Skauta na Małopolskę będziemy wysyłać tylko do Krakowa, bo wiemy jak dobrze szkolicie – dowiedzieli się przy Reymonta.

Idą tam, gdzie obiecują im pieniądze

Niedługo Kraków na Lubin może zmienić czterech piłkarzy: trzech z rocznika 2002 i jeden z 2003. Trzej z nich trenowali w AP Wiła Kraków już od kilku lat. W tym gronie jest bardzo utalentowany bramkarz Bartosz Matoga, powoływany na konsultację kadry do lat 15 i testowany m.in. przez FC Liverpool. W tej sytuacji mocno boli fakt, że mowa o zawodnikach z Krakowa i okolic, talentach wyłowionych przez skautów akademii. Zagłębie obiecuje im m.in. wysokie kontrakty w przyszłości.

Wisła dostanie za młodych piłkarzy niewielkie pieniądze, a w przyszłości Zagłębie będzie mogło ich sprzedać za dużo wyższą kwotę. – Za wyszkolenie jednego zawodnika dostaniemy ok. 8-10 tysięcy złotych ekwiwalentu. W przypadku Kacpra Masnego będzie to większa kwota, bo skończył już 15 lat i otrzymał od nas propozycję zawodowego kontraktu – tłumaczy Wisłocki.

Krakowianie mają już następców piłkarzy, którzy zasilą Zagłębie. W poszukiwaniach jak zawsze jej skauci skupili się na Małopolsce i Podkarpaciu. – Chciałem podkreślić, że skupiamy się na południowo-wschodniej części Polski, a współpraca z klubami z regionu, na przykład z Orłem Myślenice, Orbitą Bukowno czy Borkiem Kraków, układa nam się bardzo dobrze – mówi Wisłocki.

W akademii mają świadomość, że w tej chwili nie grają w jednej lidze finansowej z takimi klubami jak Legia Warszawa, Lech Poznań i Zagłębie. Podkreślają jednak, że jeżeli chodzi o szkolenie, to nie mają się czego wstydzić. – Nie oferujemy naszym młodym piłkarzom wielkich pieniędzy, bo jesteśmy realistami. Staramy się jednak ich przekonywać, że warto u nas zostać. Proponujemy programy dodatkowych zajęć sportowych, spotkania z psychologiem. Pokazujemy młodym, że ciężką pracą mogą coś osiągnąć i wskazujemy trzech piłkarzy z rocznika 2000, którzy właśnie trenują z pierwszym zespołem, a Kacper Laskoś jest już po debiucie w ekstraklasie – wylicza dyrektor.

Lepsza przyszłość?

Przyszłość młodych piłkarzy i samej akademii w dużej mierze zależy od Wisły Kraków SA, która w gotówce przeznacza na działanie akademii niewiele, bo ok. 100 tysięcy złotych rocznie. Byłego właściciela Bogusława Cupiała szkolenie zupełnie nie interesowało. Urzędująca od prawie roku prezes Marzena Sarapata często powtarza, że klubowi zależy na wychowankach. Dowiedzieliśmy się że przy Reymonta mają plan, by kwota przeznaczana przez spółkę na szkolenie wzrosła do miliona złotych rocznie.

Dobrym przykładem dla Białej Gwiazdy niech będzie Lech Poznań, który postawił na młodych i dziś sprzedaje ich za miliony euro zagranicznym klubom.

Nakłady na infrastrukturę i nowy koordynator

Wisła chce rozwijać akademię. Niedługo poznamy nowego dyrektora sportowego, a kadrę trenerską uzupełni znany w środowisku szkolenia młodzieży trener. – To będzie ciekawy transfer podobny do przyjścia Portugalczyka Goncalo Feio – zdradza Wisłocki. Wisła planuje również kolejne inwestycje infrastrukturalne poza Reymonta, które mają pozwolić zrobić krok do przodu. Wkrótce poinformujemy o tym na naszych łamach.

News will be here