Były wicemarszałek uniewinniony. „Czuję się dużo pewniej” [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
1 grudnia zakończył się proces karny, jaki wytoczył Tomaszowi Urynowiczowi działacz społeczny Bartłomiej Krzych, przedstawiciel stowarzyszenia Otwarta Wieliczka. Były wicemarszałek małopolski został uniewinniony od zarzutu zniesławienia. Wyrok jest nieprawomocny.

Jak pan interpretuje wyrok sądu, który uniewinnił pana od zarzutu zniesławienia?

Tomasz Urynowicz, były wicemarszałek Małopolski, radny sejmiku wojewódzkiego: Dla mnie przede wszystkim sprawa dotyczyła oceny wartości merytorycznej dokumentów przedstawionych radnym sejmiku, którzy mieli rozstrzygać zmiany w uchwale antysmogowej. W związku z tym, to nie jest bez znaczenia, na podstawie jakich dokumentów i jakiej bazy merytorycznej podejmowane są decyzje ważne dla życia i zdrowia Małopolan, a także istotne dla porządku prawnego w samorządach.

To jeden wątek, bo spór dotyczył również mojej krytyki dokumentu, a nie osobiście jej autora.

Proces toczył się w związku zarzutem karnym o zniesławienie.

Niestety tak, ale choć nam się to może nie podobać, każdy ma prawo do obrony własnej działalności, a sądy są od orzekania, czy faktycznie doszło do złamania prawa. W tym przypadku orzekł, że nie doszło do przestępstwa.

Czyli granice nie zostały przekroczone.

Tak, sąd uznał, że była to opinia mieszcząca się w granicach krytyki i wolności słowa.

Zastosował pan zabieg, który zmienił tak naprawdę obiekt zainteresowania w tej sprawie z pana na „dokument” przesłany radnym przez osoby chcące poluzowania zapisów uchwały antysmogowej.

Tego dotyczy problem. Jeśli ja się oburzam na merytoryczne tło decyzji podejmowanych przez sejmik, również w kwestii smogu, to niech rozstrzygną eksperci, kto ma rację i czy dokumenty spełniają kryteria opracowań naukowych, czy są oparte o właściwe wnioski przyczynowo-skutkowe oraz w jaki sposób są uzasadnione. Poza wszystkim to jednak spór o jakość stanowienie prawa w Małopolsce i o to, czy kwestie smogowe należy w jakikolwiek sposób kwestionować.

Rozumiem, że nie zaprzestanie pan krytyki osób, które niemerytorycznie podchodzą do spraw związanych ze smogiem.

Tak, nadal będę piętnował każde niemerytoryczne wystąpienia, które mają – nomen omen – na celu wysadzenie w powietrze działań na rzecz czystego powietrza.

To jednak nie koniec, pewnie będzie odwołanie od wyroku.

Należy się spodziewać apelacji, ale czuję się dużo pewniej, bo w całej swojej działalności politycznej od 1998 roku po raz pierwszy występowałem w sądzie w roli oskarżonego. To samo w sobie jest absurdem. Co najważniejsze, jak wynikało z ustnego uzasadnienia wyroku – choć szczegółów nie przytoczę – nic, co powiedziałem, nie zostało zakwestionowane i nie mogło być przykładem zniesławienia. Użyte przeze mnie sformułowania mieściły się w granicach debaty publicznej. Nie było także podstaw do tego, by uznać, iż zapisanie w cudzysłowie „działacz społeczny” narusza czyjeś dobra osobiste.

Byli jeszcze „smogowi płazkoziemcy”.

To cytat z konferencji prasowej i rozmowy, chyba nawet z waszym portalem. Nie odnosiło się to jednak do oskarżyciela, tylko do postaw i zjawisk towarzyszących działaniom wokół uchwały antysmogowej oraz kwestionowania przyczyn smogu i skutków, jakie ze sobą niesie.

Jest takie powiedzenie: uderz w stół…

Wyszedłem z sądu, szukam „dobrych” słów…

News will be here