„Chciał, aby widziała jak płoną jej dzieci”

W środku oskarżony Mirosław W. fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Dwa miesiące umierała w szpitalu kobieta, którą najpierw oblał benzyną, a następnie podpalił jej własny mąż. Sąd nie miał wątpliwości, że czyn ten był okrutną zbrodnią i zasługuje na jeden z najwyższych wymiarów kary.

W nocy z 26 na 27 sierpnia 2016 roku w jednym z wolbromskich domów wybuchło piekło na ziemi. Pijany Mirosław W. wziął kanister z benzyną i skierował się do pokoju, w którym spała jego żona oraz kilkuletnia córka Jadzia. Łatwopalną cieczą oblał nie tylko kobietę, ale również łóżko. Później odpalił zapalniczkę. Po chwili wszystko było w płomieniach. Mirosław wyszedł na zewnątrz i zaczął gasić swoje ubranie. Kobieta wydostała się z budynku wraz z dziećmi, ale jej poparzenia okazały się śmiertelne. Kobieta zmarła 1 listopada 2016 roku.

Mirosław W. został skazany przez sąd pierwszej instancji w grudniu 2017 roku na 25 lat więzienia. Został uznanym winnym nie tylko zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, ale również na sprowadzenie niebezpieczeństwa na wiele osób. Konkretnie chodziło o jego dziecko oraz dwoje pasierbów.

Nie miał zamiaru zabić?

Obrońcy oskarżonego przekonywali Sąd Apelacyjny w Krakowie, iż tak naprawdę mężczyzna nie działał z zamiarem bezpośrednim. Adwokat Maciej Bocheński stwierdził, że o tym, iż Mirosław W. nie chciał zabić ma świadczyć fakt, iż nie od razu zapalił zapalniczkę oraz że nie skierował ognia w stronę kobiety. Drugi obrońca, Tomasz Lis zauważył, że oskarżony nie chciał skrzywdzić swojej córki (ostatecznie dziewczynka skończyła z poparzoną nogą, bez rodziców). Mecenas Lis stwierdził też, że Bernadetta W. nie była święta, a jego życie z nią do łatwych nie należało.

– Celem oskarżonego było wywołanie lęku, a nie zabójstwo – przekonywał adwokat i zawnioskował o obniżenie kary.

Tymczasem prokurator nie ma żadnych wątpliwości co do zachowania Mirosława J. i domagała się dla niego jeszcze wyższej kary, czyli dożywocia. W tym celu sprawa musiałaby wrócić do sądu pierwszej instancji, ponieważ SA nie może takiej kary orzec, nawet jeśli zgodziłby się z wnioskiem.

Chciał, aby widziała jak płoną jej dzieci

Zarówno z wnioskami prokuratury, jak i obrońców nie zgodził się kurator i jednocześnie pełnomocnik poszkodowanej Jadwigi W. – Kara ta jest właściwa – stwierdził Zbigniew Krajewski. Kurator stwierdził, że jeśli mężczyzna nie chciałby skrzywdzić dziecka, to chociaż by je wyniósł z płonącego pokoju.

– Dlaczego też wstrzymywał się z zapaleniem benzyny do momentu, kiedy pojawiło się przyrodnie rodzeństwo? Być może taki był zamiar, aby kobieta zobaczyła przed śmiercią, że jej dzieci też płoną – zakończył Krajewski.

Mirosław J. stwierdził, że do tej pory nie wie, co się wydarzyło i żałuje tego, co się stało. – Bardzo to przeżyłem i nie mogę się pogodzić z pewnymi rzeczami – stwierdził oskarżony.

Nie ma wątpliwości

Skład sędziowski odrzucił zarówno apelacje obrony, jak i prokuratury. Sędzia Jacek Polański stwierdził, że Mirosław W. od początku wiedział, co robi i jakie będą tego konsekwencje. Również samo zachowanie po czynie pokazało, że chciał zabić. Nie podjął bowiem żadnych działań, aby uratować kobietę lub dziecko.

Zdaniem sędziego, motyw zabójstwa był kompletnie nieracjonalny, a samo morderstwo było okrutne. – Kobieta musiał cierpieć zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Będąc w szpitalu z poparzeniami 70% ciała dopytywała, co z jej dziećmi – powiedział Polański.

Sędzia podkreślił również, że Mirosław W. przysięgał swojej małżonce, że będzie z nią do śmierci i że będzie się nią opiekował. A zabił ją i dodatkowo naraził dzieci na niebezpieczeństwo.

Zdaniem składu orzekającego, mężczyznę trzeba izolować od społeczeństwa, ponieważ z błahego powodu jest w stanie przełamać to, co nie pozwala ludziom na takie zachowania. Sąd nie wykluczył jednak, iż oskarżony przejdzie wewnętrzną przemianę, a odpowiednie instytucje to zobaczą i uznają, że może wyjść wcześniej na wolność.

– Oskarżony ma wykazać, że w czasie odbywania odpłaty za ten okrutny czyn podejmie pracę nad sobą i pokaże, że jest w stanie funkcjonować w społeczeństwie – zakończył Jacek Polański.
News will be here