Co pod estakadą kolejową? Mieszkańcy: chcemy zieleni!

fot. PKP PLK

PKP PLK zapewnia, że otwarty obszar pod estakadą kolejową przecinającą centrum Krakowa „odda” do użytkowania miastu. Urzędnicy postanowili zapytać mieszkańców, co chcieliby, aby tam powstało. Uczestnicy konsultacji niemal jednym głosem powiedzieli: chcemy zieleni!

Wiceprezydent Krakowa Elżbieta Koterba zaznacza, że wraz z przebudową estakady w mieście zostanie stworzone miejsce niezwykłe. – Chcemy was zapytać, jak chcecie, aby ta przestrzeń wyglądała. Na podstawie konsultacji społecznych stworzymy warunki konkursowe dla architektów i projektantów – powiedziała Koterba.

Należy jednak pamiętać, że ta przestrzeń nie należy do miasta. – Mamy jednak nadzieję, że inicjatywa spowoduje, iż kolej będzie chciała z nami realizować ten projekt. Przed nami długa droga, ale najważniejsze są chęci – dodała wiceprezydent.

Wielki mur

Sama estakada będzie miała kilkaset metrów długości, utrzymywać się będzie na ścianach o wysokości 7 metrów, w środku których będzie przejście. Właśnie to rozwiązanie daje możliwość zagospodarowania przestrzeni pod obiektem. Istotną zmianą będzie też wyniesiony mur oporowy o długości około 400 metrów (na razie jego wysokość jest nieznana) na odcinku od ul. Miodowej do ul. Podgórskiej.

Leszek Jasiński, architekt z Wydziału Rozwoju Miasta, twierdzi, że jest wiele możliwości dotyczących zagospodarowania pustej przestrzeni. Przykłady idą z całego świata: od Europy po Amerykę Północną i Południową. W wielu miastach tereny pod estakadą zamieniły się w centra społeczno-kulturowe czy rekreacyjne. – Najważniejsze jest to, aby spełniały jakąś funkcję, bo bez tego nie będzie tam ludzi – dodaje architekt. Dlatego wśród propozycji pojawiły się tam knajpki czy sklepy.

Jednomyślni

– Z przerażaniem patrzę na to, co pan nam pokazuje. To wręcz ohydne – albo beton, albo handel. Zabraliście nam zieleń i w starą substancję miasta wpuszczacie coś wstrętnego. Proponujemy całość przestrzeni przeznaczyć na nowy odcinek plant – stwierdziła Barbara Bełkowska-Kosycarz ze Stowarzyszenie Obrony Grzegórzek.

Wiceprezydent Koterba sprostowała, że to nie inwestycja miasta, tylko kolei i nie ma nic wspólnego z tym, co chciałoby tam zrobić miasto. – Chcemy ratować sytuację. Nie mieliśmy żadnego wpływu na rozwiązanie zaproponowane przez kolej. Przedstawione przykłady to tylko propozycje. Proszę też pamiętać, że będzie tam ciemno i planty nie urosną – powiedziała zastępczyni Jacka Majchrowskiego.

Mieszkanka ul. Blich, Anna Drożdż stwierdziła, że nie powinno być tam żadnego handlu ani knajpek z powodu hałasu, który utrudniałby życie mieszkańcom. – Chciałabym przestrzeni zielonej dla pieszych i rowerzystów – uważa Drożdż.

Radna Dzielnicy II Grzegórzki zapytała natomiast, czy miasto wykupi tereny od PKP, aby móc tam realizować inwestycje. To jest jednak niemożliwe. Gmina będzie mogła jedynie wydzierżawić teren. – To, co jednak zostanie zaproponowane, będzie realizowane – dodała Elżbieta Koterba.

– Mieszkańcy Grzegórzek tęsknią za zielenią. Może zieleń będzie miała warunki do rozrostu, ponieważ jest otwarta przestrzeń od zachodu. Idea konkursu mi się podoba, bo ktoś może wpaść na coś ciekawego. Boimy się jednak placu parkingowego i sklepów z alkoholem, ponieważ podpory mogą zachęcać do spożywania. A później możemy mieć widoki jak na Szewskiej – powiedział Wojciech Kościelniak.

„Wiemy, w którą stronę iść”

Wszystkie uwagi mieszkańców przyjęła wiceprezydent Koterba i zaznaczyła, że widzi potrzebę stworzenia miejsca zielonego, przyjaznego dla pieszych i rowerzystów. – To spotkanie pokazało nam kierunek działania. Najlepiej będzie spisać te pomysły. Następnie będzie można uzupełniać tę listę na kolejnych konsultacjach zaplanowanych na styczeń. Dzięki temu uda się wytyczyć ogólne warunki dla architektów, którzy stworzą zasady konkursu – podsumowała Elżbieta Koterba.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto Grzegórzki