Cracovia kupiła obrońcę. Jego problemy zaczęły się… w Krakowie

fot. Cracovia.pl

28-letni defensor z Rumunii, Cornel Rapa, przeszedł na zasadzie transferu definitywnego z Pogoni Szczecin do Cracovii i podpisał dwuletni kontrakt. Tak krakowski klub zareagował na problemy zdrowotne Adriana Danka.

Zespół Michała Probierza źle zaczął sezon. Dwie porażki na start nie wykluczają jeszcze krakowian z gry o dobre lokaty, ale drużyna ma problem nie tylko z wynikami. – Przez kontuzje wypadło nam kilku zawodników i musimy grać inaczej, niż ćwiczyliśmy w Słowenii – mówi trener.

Probierz musi łatać dziury w obronie. Michał Siplak ma niedługo wrócić do treningów, ale Adrian Danek zdolny do gry będzie dopiero we wrześniu. Nowy zawodnik Pasów w pierwszym ligowym meczu nabawił się urazu ręki, dlatego Cracovia szybko zaczęła się rozglądać za prawym obrońcą.

Ciekawe CV

Wytypowała Cornela Rapę z Pogoni, który w poniedziałek rozpoczął testy medyczne przed podpisaniem kontraktu, a we wtorek złożył podpis pod dwuletnią umową. CV ma całkiem niezłe: sześć występów w kadrze Rumunii, cztery mistrzostwa tego kraju, gra w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Odkąd w sierpniu 2016 roku trafił do drużyny Portowców, był podstawowym piłkarzem. Gdy była potrzeba przechodził z prawej strony obrony na środek.

Notowania Rumuna u trenera Kosty Runjaica zaczęły spadać wraz z przyjściem szkoleniowca do klubu z Pomorza. – Cornel pewnego poziomu już nie przeskoczy, a nasz klub może jeszcze na tym transferze zarobić – mówił niedawno niemiecki trener i nie zabrał obrońcy na pierwszy mecz w Legnicy.

Czerwona kartka początkiem problemów

Daniel Trzepacz, dziennikarz pogonsportnet.pl, uważa, że problemy 28-latka zaczęły się… w Krakowie, kiedy w listopadzie na boisku Wisły otrzymał „głupią czerwoną kartkę”.

– Wiosną nie grałby tak wiele, gdyby nie długi uraz Davida Niepsuja, którego Runjaic ceni bardziej. W Szczecinie już teraz kibice tęsknią za Rapą. Czym kierowały się władze Pogoni i sztab szkoleniowy? Piłkarz ten miał wysokie uposażenie, a jego kontrakt wygasał wraz z końcem obecnego sezonu. Był to więc ostatni dzwonek, aby cokolwiek na nim zarobić. Do tego kolejne lata w Pogoni raczej nie sprawiłyby, że piłkarz ten zyskałby na wartości, więc postawiono na młodszych – tłumaczy Trzepacz.