Czy drzewom z Placu Wolnica grozi śmierć? [ZDJĘCIA]

Plac Wolnica fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Na problem usychających drzew w sercu Kazimierza zwróciła uwagę pani Olga, która na Facebooku zamieściła aktualne zdjęcia drzew i ich fotografię sprzed roku. Na nowszych zdjęciach widać, że z bujnej i soczystej zieleni pozostało niewiele.

– Pracuję na Kazimierzu i te drzewa oglądam codziennie. Ewidentnie coś z nimi jest nie tak i nie wydaje mi się, choć oczywiście nie jestem specjalistką, że to choroba – przekonuje pani Olga. – Pamiętam, że gdy firma likwidowała lodowisko, na taflę wylewano mnóstwo wody. Mieszkańcy mówią, że nie była to czysta woda, a z domieszką soli drogowej – mówi.

Wina operatora?

Czy tak było zapytaliśmy w firmie WM International, będącej operatorem lodowiska. Paweł Doliński tłumaczy, że sól owszem trafiła na taflę, ale nie była to substancja, którą stosuje się powszechnie do posypywania dróg i chodników. – Normalnie należy poczekać aż lód się rozpuści i nie walczyć z naturą, ale na placu Wolnica musieliśmy usunąć lód szybko. Groziły nam drakońskie kary w przypadku nieusunięcia lodowiska w terminie. Czas naglił, zastosowaliśmy więc ekologiczną sól zawierającą chlorki magnezu i wapnia. To dużo droższe substancje – chlorki magnezu i wapnia, którymi z racji wysokiej ceny nie są posypywane chodniki i ulice. Mówi się na to sól, ale one nie mają wpływu na zdrowie zwierząt, ludzi ani też roślin, co więcej poprawiają nawet jakość gleby – wyjaśnia. Dodaje, że solenie nie przyniosło efektów i lód i tak trzeba było skuwać ręcznie.

ZZM wyklucza sól, ale nie do końca...

Zarząd Zieleni Miejskiej zainteresował się drzewami na Placu Wolnica wczesną wiosną. – Jak drzewa nie ruszyły, sprawdziliśmy zasolenie. W jednej próbie stwierdziliśmy nieznaczne przekroczenie zawartości soli, ale nie takie, które mogłoby dawać taki efekt – mówi Łukasz Pawlik, wicedyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej. Nie wyklucza jednak, że to właśnie sól przyczyniła się do powolnego obumierania drzew na placu. – Być może chwilowe stężenie było wysokie na tyle, że doprowadziło do ich usychania, ale na wiosnę obniżyło się do tego stopnia, że nie wykazały go nasze badania. Co ciekawe, w kilku miejscach nie przetrwały nam rośliny, które z reguły dobrze znoszą zasolenie. Problemem jest to, że badaliśmy drzewa w „okienkach”, w których rosną. Zimą plac był obficie posypywany solą, która być może przeniknęła do gleby przez szczeliny między płytami. Sprawdziliśmy zasolenie. Jest ewidentny brak wody. Nie mieliśmy możliwości sprawdzenia tego, bo musielibyśmy skuwać nawierzchnię – tłumaczy.

Splot nieszczęśliwych okoliczności?

Wicedyrektor ZZM przekonuje, że usychanie drzew na kazimierskim placu wynika najprawdopodobniej z działania kilku czynników jednocześnie. – Młode drzewo obumarło, starsze jest w stanie suszy fizjologicznej, co jednoznacznie wskazuje na deficyt wody. Lato jest nietypowe, drzewa rosną na placu, gdzie temperatura jest dużo wyższa, więc być może ten czynnik w połączeniu z większym stężeniem soli przyczynił się do ich usychania. Wpływ mogło mieć też obniżenie poziomu wód gruntowych. W miastach drzewa mają bardzo płytki system korzeniowy więc są bardziej narażone na wahania poziomu wód gruntowych. W przypadku suszy drzewo ma problem z pobieraniem wody gruntowej. Ale inne sobie radzą – stwierdza. Przyznaje, że pracownicy ZZM nie stwierdzili obecności grzybów ani owadów, które mogłyby zaatakować drzewa.

Byle do wiosny

Jak mówi Łukasz Pawlik, w tej chwili najgorzej mają się klony. Rozłożysta wierzba radzi sobie nieco lepiej. O tym, czy drzewa przeżyją, dowiemy się dopiero wiosną. ZZM stara się, jak może. Drzewa są regularnie podlewane, niektóre z użyciem specjalnych worków. – Najlepiej przeczekać cały okres wegetacyjny. Wiosną będzie wiadomo, czy drzewa przeżyją, czy nie. Ważne jest, by na jesień zawiązały pąki. Jeżeli tak się stanie, to sądzę, że powinniśmy być o nie spokojni – kwituje.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto
News will be here