Czy to koniec hiszpańskiego piłkarza przy Reymonta? "Inaczej to miało wyglądać"

Chuca przeważnie rozczarowuje fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Ofensywny pomocnik Chuca został zmieniony już w 31. minucie piątkowego meczu Wisły Kraków z Górnikiem Zabrze. Hiszpan po raz drugi podpadł trenerowi Peterowi Hyballi.
Chuca nie jest spełnionym piłkarzem, z jego gry Wisła nie miała wiele pożytku. 24-latek zrobił pierwsze dobre wrażenie i w debiucie przeciwko Górnikowi Zabrze w sierpniu 2019 roku strzelił zwycięskiego gola. Drugą ze swoich pięciu bramek w ekstraklasie także zdobył w tamtym sezonie, w przegranym meczu w Zabrzu. W ekstraklasie zaliczył również trzy asysty i częściej był krytykowany niż chwalony.

Drugie ostrzeżenie

Ofensywny pomocnik słabo spisał się przed tygodniem w Płocku i mało kto spodziewał się go w składzie na piątkowe spotkanie (0:0) z zespołem Marcina Brosza. Trener Peter Hyballa postanowił dać mu kolejną szansę, ale szybko przekonał się, że popełnił błąd. W piątkowym starciu z Górnikiem zawodnik wypadł blado, a do tego szybko zobaczył żółtą kartkę za przerwanie kontry gości. Krakowianie mieli problem z uporządkowaniem gry i pierwszy boisko opuścił Chuca. Była 31. minuta.

– Nie byłem zadowolony z jego gry. Miał mało podań, nie zmieniał strony, a to było naszym założeniem taktycznym. Inaczej to miało wyglądać. Ponadto dostał żółtą kartkę, a grał bardzo ryzykownie, na granicy faulu - także rękami. Nie chcieliśmy ryzykować gry w dziesiątkę i dlatego zdecydowałem się go wymienić – tłumaczył Hyballa.

Niemiec pracuje w Wiśle trzy miesiące, a Chuca zdążył mu podpaść po raz drugi. W grudniowym meczu z Legią Warszawa w niegroźnej sytuacji nadepnął Luquinhasa i podarował gościom rzut karny, dzięki któremu mogli zacząć odrabiać straty i ostatecznie wygrali.

– To zachowanie było głupie – nie cackał się Hyballa.

Szybkie decyzje

W tamtym spotkaniu Chuca wszedł w przerwie za Michała Maka, który nie wykorzystał szansy.

– Grał źle. Nie rozumiał wszystkich poleceń dotyczących pressingu, dodatkowo dostał żółtą kartkę – tłumaczył opiekun Wiślaków.

Mak nie dostał kolejnych szans, został skreślony. 10 lutego rozwiązał umowę z Wisłą i przeniósł się do pierwszoligowego Górnika Łęczna. Taki sam los spotkał Dawida Abramowicza, który wrócił do Radomiaka. We wspominanym meczu z Legią, niedługo po błędzie Chuki, lewy obrońca nie zrobił wystarczająco dużo, by zablokować dośrodkowanie na głowę Tomasa Pekharta, po którym padł gol na 1:2. Potem zagrał jeszcze ogony z Lechem i usłyszał, że może sobie szukać nowej drużyny.

Niskie notowania Buchalika

Wiele wskazuje na to, że po sezonie z klubu odejdzie bramkarz Michał Buchalik. Ma ważny kontrakt do 30 czerwca 2022 roku, ale jego notowania są coraz niższe. Były zawodnik Odry Wodzisław, Lechii Gdańsk i Ruchu Chorzów miał okazję pokazać się z dobrej strony przeciwko Piastowi Gliwice, gdy Mateusz Lis nie wziął udziału w meczu z powodu narodzin syna. 32-latek zawalił jednak drugiego gola (piłkę uderzoną z dystansu odbił tak niefortunnie, że wpadła mu za kołnierz) i teraz ma problemy z załapaniem się do kadry meczowej. W dwóch ostatnich meczach na ławce siedział młody Kamil Broda.

– Broda jest w tym momencie lepszym bramkarzam i dlatego go zabrałem – mówił Peter Hyballa po meczu ze Śląskiem Wrocław, kiedy sztab także wolał zabrać na wyjazd 20-latka.

Problem z Brodą jest taki, że jeszcze nie przedłużył kończącej się umowy. Wisła zabezpieczyła się na wypadek, gdyby negocjacje zakończyły się fiaskiem i pozyskała z Hutnika 17-letniego Kacpra Szewczyka.