Decyzja RDOŚ otwiera drogę do betonowania cennych łąk w Skotnikach?

Teren w Skotnikach fot. Kraków.PL/PLAN

Chodzi o kilka działek pomiędzy ulicami Brücknera, Karcza i Grzegorzewskiej. Inwestor planuje wybudować na nich osiedle 40 domów – 12 „bliźniaków” i 28 jednorodzinnych. Teren znajduje się w najbliższym sąsiedztwie obszaru Natura 2000 i w otulinie Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego.

Uzgodnienie Regionalnej Dyrekcji Ochrony środowiska było konieczne dla uzyskania przez inwestora decyzji środowiskowej.

Przyrodnicy: chronić modraszki!

Pomysł, by zabudować łąki, krytykują przyrodnicy. Ich zdaniem, ze względu na bliskość obszaru Natura 2000 to teren o szczególnym znaczeniu dla lokalnej przyrody. – Sto metrów dalej jest obszar Natura 2000, który został powołany w celu ochrony modraszków, mających niesłychanie skomplikowany sposób rozrodu. Wymagają odpowiednich roślin, a także odpowiednich gatunków mrówek, zajmujących się ich larwami. Te podmokłe łąki są niezwykle ważne dla tej ginącej populacji modraszków – tłumaczy Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody.

Waszkiewicz podkreśla, że w opracowanej mapie roślinności rzeczywistej Miasta Krakowa, ów teren oznaczony jest jako łąka podmokła o szczególnych walorach przyrodniczych, zasługuje więc na ochronę. – Nie byłbym zdziwiony, jeśli taką decyzję wydałby Wydział Architektury, ale instytucja mająca zajmować się ochroną środowiska? – pyta Waszkiewicz.

Teren, na którym miałaby powstać inwestycja, mógłby zostać niezabudowany, gdyby uchwalony został miejscowy plan „Skotniki i Kostrze Obszar Łąkowy”. Do tego jednak długa droga. Była też inna możliwość. – Był plan dla obszarów przyrodniczych, ale radni zablokowali projekt, tłumacząc, że jak to ludzie na ojcowiźnie nie będą mogli domu wybudować? Gdyby ten projekt przeszedł, to łąki byłyby właściwie chronione – stwierdza przyrodnik.

Dyrekcja, wydając uzgodnienie, wykazała się pewną niekonsekwencją. Nie tak dawno w Toniach dyrekcja odmówiła uzgodnienia, argumentując to tym, że w studium teren jest rolniczy, a nie budowlany, powołując się na wyrok NSA, w którym stwierdza, że wuzetka powinna być zgodna z zapisami studium. – I tu mamy taką samą sytuacją. Studium przewiduje, że ten teren będzie zielenią nieurządzoną, czyli tak naprawdę gruntem rolnym. RDOŚ powinien być konsekwentny, skoro w Toniach powiedział, że nie zgadzamy się, bo studium przewiduje inne przeznaczenie, to tutaj powinien zrobić to samo, ale nie wiadomo, dlaczego tego nie zrobił – zastanawia się szef Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody.

Przyrodnicy pytają, RDOŚ odpowiada

Zdaniem Regionalnej Dyrekcji, ta wydając postanowienie, nie musi zwracać uwagi na zapisy studium.– Studium nie jest dokumentem, które musimy bezwględnie respektować przy uzgodnieniu. Taka sytuacja jest w momencie jeżeli mamy obowiązujący plan miejscowy. Tutaj planu nie ma stąd analizujemy wszystkie aspekty środowiskowe zanim zajmiemy stanowisko. Trzymamy się ustawy, w raporcie rzeczywiście odniesiono się do roślinności która tu występuje, dlatego raport pozwolił nam na przygotowanie postanowienia wraz z warunkami – wyjaśnia Ada Słodkowska-Łabuzek, rzeczniczka Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Opinia RDOŚ zawiera jednak wskazówki dla inwestora, mające ocalić bliskie sąsiedztwo obszaru Natura 2000. Inwestor w tym miejscu nie może m.in. budować garaży podziemnych, ani też wykonać odwodnienia, a w przypadku stwierdzenia istotnych z punktu widzenia środowiska gatunków należy je przenieść w bezpieczne miejsce. – RDOŚ brała pod uwagę mapę roślinności rzeczywistej i na tej podstawie narzuciliśmy ocenę. Budowa 40 budynków to nie jest intensywną zabudową jeśli patrzymy na zabudowę Krakowa – dodaje. Dodaje, że RDOŚ nie może bez wyraźnych przesłanek blokować tego typu inwestycji.

Nie ważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy

Pewne wątpliwości budzi sposób procedowania opinii. Otóż, jak tłumaczy Słodkowska-Łabuzek, przy ocenie inwestor jest zobligowany do wskazania, że inwestycja odbędzie się bez szkody dla środowiska przyrodniczego i tak jej zdaniem jest w powyższym przypadku.– W raporcie ooś nie stwierdzono siedlisk cennych przyrodniczo, dlatego degradacja nie będzie tak istotna, ten teren utracił swój walor przyrodniczy przez to, że w sąsiedztwie jest już zabudowa mieszkaniowa – mówi.

Jak się okazuje, RDOŚ, wydając swoją opinię, opiera się nie na ocenie własnych przyrodników, a na raporcie sporządzonym przez specjalistów wynajętych przez inwestora. – Inwestor musi ponieść koszty przygotowania takich materiałów i przyrodnicy opracowując raport, badają teren na obecność siedlisk i gatunków chronionych oraz analizują wpływ na najbliższy obszar Natura 2000 – przyznaje Słodkowska.

Zapewne stąd tak daleko idąca rozbieżność pomiędzy opracowaną wcześniej mapą roślinności rzeczywistej a stwierdzeniem rzeczniczki RDOŚ o braku cennych przyrodniczo siedlisk.

Co dalej?

Decyzja o warunkach zabudowy, tzw. wuzetka, została wydana we wrześniu 2011 roku, jest ostateczna, ale nie uprawnia do rozpoczęcia robót budowlanych. By te się rozpoczęły, inwestor musi wystąpić o pozwolenie na budowę. Takie próby podejmował już dwukrotnie – w 2016 i 2017 roku, jednak pozostały one bez rozpoznania ze względu na brak decyzji środowiskowej. – Podstawą do wydania pozwolenia na budowę jest opinia RDOŚ – wyjaśnia Dorota Zaucha-Rybka, zastępca dyrektora do spraw architektoniczno-budowlanych Wydziału Architektury. Zaznacza, że w związku z rozbieżnościami, jakie pojawiły się w opinii RDOŚ i mapą roślinności rzeczywistej, Wydział Architektury może baczniej przyjrzeć się temu zagadnieniu, jednak to nie zamyka drogi do budowy.

– Problem polega na tym, że mapy i dokumenty są tworzone w różnym czasie. Przyroda potrafi ekspansywnie się rozwijać, ale też zanikać, więc nie wiadomo, czy na dzień wydania pozwolenia na budowę będzie aktualna, będzie to badane w trakcie postępowania, czy decyzje i pozwolenia są aktualne – zapewnia.

Patrząc na dotychczasowe decyzje urzędników, można domniemywać, że nic nie stanie na przeszkodzie, by te cenne przyrodniczo tereny zostały zabudowane. Oby tylko przyszłym użytkownikom domów inwestycja nie odbiła się czkawką. Teren to bowiem podmokły, a zgodnie z opinią RDOŚ odwodnienia wykonać nie można. Może więc przydarzyć się sytuacja, że przy większych opadach przydomowe ogródki zamienią się w trzęsawisko.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Dębniki