Dla nas Kraków to był Zachód

Demonstracja w 2014 roku fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Dwie Ukrainki, jeden Ukrainiec. Łączy ich jedno: przyjechali do Krakowa, bo chcieli mieć lepsze życie.

Lena od 20 lat w Krakowie

Lena Nowak ma 40 lat. W Krakowie mieszka od 1994 roku. – Pierwszy raz zobaczyłam to miasto ponad 20 lat temu. Razem z mamą odwiedzałam tatę, który od kilku miesięcy pracował w zespole w jednym z klubów przy ulicy Szerokiej. Przyjechałam na wakacje i zostałam – mówi.

Kobieta zaznacza, że mentalnie nie była przygotowana do życia w Krakowie. – Mieliśmy kompleksy, że pochodzimy ze wschodu. Mieszkaliśmy w Doniecku, ale mówiliśmy nie w języku ukraińskim, a rosyjskim. Nie miałam odwagi iść na studia w Polsce, bo Polacy niechętnie na nas patrzyli. Przez język postrzegali nas jako Rosjan – tłumaczy.

Lena w Doniecku ukończyła jeden rok studiów na wyższej szkole muzycznej. – Zawiesiłam studia na trzy lata. Nie wróciłam już nigdy do tego tematu.

Nadin od 3 lat w Polsce

Nadin Moroz-Olshanska pochodzi z Połtawy, miasta w środkowo-wschodniej Ukrainie. Ma 23 lata. – Przyjechałam we wrześniu 2012 roku. Rozpoczęłam studia na Krakowskiej Akademii. Nie byłam jakimś wyjątkiem, bo dużo Ukraińców studiuje na tej uczelni. Jestem w trakcie robienia magistra na stosunkach międzynarodowych.

Kobieta mówi, że Kraków wybrała tylko i wyłącznie dzięki swojej koleżance. Dlaczego chciała przybyć do stolicy Małopolski? – Dziwnie się to wszystko potoczyło. Na Ukrainie miałam wszystko, co chciałam. Życie układało mi się bardzo dobrze. Jednak wyznaję zasadę, że jeśli wszystko dobrze się układa, to na pewnym etapie trzeba rozpocząć wszystko od nowa. Miałam dużo znajomych, byłam dyrektorem swojego młodzieżowego teatru. Wkurzyłam się w pewnym momencie i powiedziałam sobie, że muszę to wszystko zostawić i podziękować. I tak wybrałam Kraków. Pomogłam mi w tym koleżanka.

– Pierwszy rok u was był fatalny. Przeżyłam szok. W Połtawie wszyscy mnie znali, na każdym kroku miałam wielu przyjaciół. Tutaj czułam się dziwnie, bo nikt mnie nie kojarzył. Przez miesiąc szukałam dla siebie znajomych, później przez pół roku zajęcia artystycznego dla siebie. Rozpoczęłam kurs tanga argentyńskiego. Tak na marginesie - Kraków jest chyba stolicą tego tańca, bo słynie z niesłychanej liczby szkół i wydarzeń z nim związanych – opowiada Nadin.

Olexiy od kilku miesięcy

Olexiy Bilorukavy ma zaledwie 18 lat. Pochodzi z miasta na wschodniej Ukrainie – Mariupola. – Przyjechałem do Polski w lecie zeszłego roku. Można tu zdobyć lepsze wykształcenie niż u nas na Ukrainie. Polska jest bardzo podobnym krajem, dlatego też nie było mi jakoś ciężko podjąć decyzji o przyjeździe tutaj.

Ukrainiec studiuje na Akademii Górniczo-Hutniczej. Wybrał socjologię. – Na początku chciałem mieszkać w dużym mieście, dlatego myślałem o Warszawie, jednak jak tylko zobaczyłem tutejsze zabytki, to postanowiłem tutaj zostać. W Nowy Rok byłem w stolicy Polski i zrozumiałem, że Kraków jest lepszym miastem do życia.

Kraków to był zachód

Lena wspomina, że po przyjeździe do Krakowa w 1994 roku była zdziwiona ogromnym kontrastem, jaki był pomiędzy polskim a ukraińskim miastem. – Zupełna przepaść między Donieckiem. Z roku na rok widziałam, jak zmienia się Kraków. Pierwszym wrażeniem po przyjeździe były sklepy. W Doniecku wyglądały całkowicie inaczej – po prostu nie było tam towarów.

Nadin natomiast nie odczuła specjalnej różnicy pomiędzy miastami ukraińskim a polskimi. – Na początku zostałam zakwaterowana w Nowej Hucie. Nie miała wielkich problemów z klimatyzacją. Układ dzielnicy był podobny do miast na wschodzie. Czułam się, jakbym była w domu, tylko że mówiłam w innym języku. Stare Miasto też nie zrobiło na mnie wrażenia. Byłam przez pewien czas dziennikarką we Lwowie i te miasta są prawie bliźniacze.

Różne podejście do wojny

U Leny oraz Olexiya widać, że obecnie trwająca wojna na Ukrainie robi na nich wrażenie.

Olexiy: – Ludzie wchodząc na Majdan chcieli zmiany rządzących. Teraz mamy podobną władzę do Janukowycza. Obecni zwierzchnicy zarabiają na śmierci ludzi. Podam pierwszy przykład – wiele osób chce iść do wojska i musi wręczać łapówki, aby się tam dostać. Jeśli jednak nie chcesz iść do wojska, to wtedy specjalnie chcą cię wcielić do armii i musisz zapłacić, by nie zostać żołnierzem. Najlepsi ludzie ukraińskiej ziemi giną na wschodzie kraju. Rosja natomiast traci na wojnie swoich najgorszych obywateli, bo zazwyczaj na froncie walczą przestępcy.

Lena jest na bieżąco z informacjami o sytuacji na wschodzie Ukrainy. Utrzymuje kontakty ze starymi znajomymi z Doniecka. – Mam koleżankę, która uciekła do Moskwy. Niech się pan nie dziwi, że ona pojechała do stolicy. W Doniecku ludzie żyją propagandą głoszoną w telewizji, więc Putina traktują jak zbawcę. Ona przesiedziała cztery dni w piwnicy, po czym wyszła na zewnątrz i zaczęła potykać się o trupy leżące na ulicy. W depresji uciekła do Putina. Na pewno nie pojechałaby do Kijowa, bo ma dziwny sposób myślenia. Uznaje rząd za profaszystowski.

Lena kilka razy wypowiada się pozytywnie o żołnierzach ukraińskiej armii walczących z prorosyjskimi separatystami. Ani razu podczas rozmowy nie mówi o żołnierzach ukraińskich, tylko używa sformułowania „chłopcy”. – Nie bez winy są poprzednie władze w Kijowie - gryzły się na górze, więc Putin wykorzystał sytuację i kradnie sobie kawałki naszego kraju.

Cytaty z Lenina i Stalina

O wojnie na Ukrainie zdecydowanie inaczej wypowiada się Nadin. – Nie chcę wyjść na osobę obojętną, ale przestaję się przejmować. Jak się rozmawia ze znajomymi o Ukrainie, to od razu jest temat Majdanu. I tak w kółko – twierdzi.

Po chwili Nadin zaczyna cytować Włodzimierza Lenina. – Aby coś budować od nowa, to trzeba załamać stare. Jeśli ktoś chce zmian, to musi lać się krew. Giną ludzie? To trudno. Zrobiłam się mniej wrażliwa na takie rzeczy. Jeśli chcesz, aby coś się zmieniło, to idziesz walczyć. Ja nie wybieram się na żadną wojnę.

Później Nadin odwołuje się do Józefa Stalina. – Stalin mówił, że ceni się konkretną osobę, a nie miliony. Jeśli był człowiek, który potrafił prowadzić miliony ludzi, to może i był szaleńcem, ale gienialnym. Może powiem coś o Putinie? On jest genialny. Ogrywa wszystkich i na pewno zapisze się w historii, ale dopiero za 50 czy 100 lat będziemy wiedzieć, czy pozytywie czy negatywnie. Nawet nie próbuj na mnie wymusić deklaracji, czy jest dobry czy zły.

Nadin: – Rosjanom trzeba wroga. Dla Ukrainy ważna jest ziemia i spokój. Jeśli jest ziemia, to mamy gdzie zasiać, a do tego, żeby coś na niej wyrosło, potrzebujemy czasu i spokoju. To tego, a nie wojny, trzeba Ukrainie.

Olexiy na koniec dodaje, że liczy na zakończenie wojny. Snuje również plany polityczne dla naszego regionu. – Powinien powstać front wschodniej Europy. Unia Bałtycko-Czarnomorska byłaby dobrym rozwiązaniem. Kraje braterskie, słowiańskie -jak Polska, Ukraina, Litwa, Białoruś - muszą stworzyć sojusz wojskowy i polityczny. Inaczej nie wygramy z Rosją.

News will be here