Dziewięć drzew rosnących w „partyzanckim” parku przy ul. Dekerta na Zabłociu poszło pod topór. Mieszkańcy i aktywiści pytają, czy los zieleńca jest przesądzony, a ZZM odpowiada: drzewa były chore.
O parku, zajmującym niezagospodarowaną przestrzeń przy nasypie kolejowym, informowaliśmy już kilkukrotnie na łamach LoveKraków.pl. Przypomnijmy, park powstał z inicjatywy fundacji Czas Wolny. Na niewielkiej działce mieszkańcy, aktywiści i pracownicy okolicznych biurowców ustawili ławki, stoliki i huśtawkę. Akcję wsparł Zarząd Zieleni Miejskiej, przekazując nasiona do posadzenia łąki kwietnej.
Sadzić, sprzątać, zalegalizować
Inicjatorzy jego powstania chcą zalegalizowania ogrodniczej „partyzantki” i utworzenia tam parku z prawdziwego zdarzenia. Pod petycją do prezydenta Jacka Majchrowskiego w sprawie jego ochrony podpisało się 1500 osób.
„W imieniu mieszkańców i sympatyków Zabłocia apelujemy do Prezydenta Miasta Krakowa o wstrzymanie planowanej sprzedaży działek przy ul. Dekerta 15 i zachowanie istniejącego tam terenu zielonego. Apelujemy o podjęcie dialogu z mieszkańcami na temat przyszłości tego miejsca.
Wobec szybkiego i radykalnego przekształcania Zabłocia w obszar o bardzo intensywnej zabudowie mieszkaniowej i usługowej, brak zieleni jest coraz bardziej odczuwany przez mieszkańców. Uważamy, że wywalczony przez mieszkańców Park Stacja – Wisła oraz miniaturowy skwer „Na rogu Dekerta”, to zdecydowanie zbyt mało dla szybko rosnącej społeczności Zabłocia.
Działki przy ul. Dekerta 15 to już ostatnia szansa, aby to zmienić. To jedne z ostatnich działek na Zabłociu należących do miasta, gdzie mogłaby powstać zielona przestrzeń dla mieszkańców.
Pomimo przeznaczenia terenu przy ul. Dekerta 15 w MPZP dla Zabłocia z 2006 roku na zabudowę mieszkaniową uważamy, że wobec zachodzących zmian, należy szukać sposobu na zachowanie tej zielonej enklawy niezwykle ważnej dla lokalnej społeczności. Powinna to być przestrzeń publiczna z zielenią urządzoną, wyposażona w elementy małej architektury służącej do wypoczynku i rekreacji mieszkańców oraz pracowników pobliskich biur” – można było przeczytać w petycji.
Jednak magistrat zadecydował, że atrakcyjną działkę w sercu Zabłocia sprzeda, bo teren przeznaczony jest pod zabudowę mieszkaniową.
W czwartek na działce pojawili się pracownicy Zarządu Zieleni Miejskiej z piłami i jedno po drugim wycięli dziewięć drzew. Czystka zaniepokoiła mieszkańców i aktywistów, którzy zaczęli się zastanawiać, czy czas zieleńca minął bezpowrotnie. – Wraz z mieszkańcami pytamy: DLACZEGO!!?
Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie, Zarząd Infrastruktury Sportowej w Krakowie, Piotr Kempf. Zostaliśmy poinformowani ok. miesiąc temu przez Urząd Miasta Krakowa, że nie została jeszcze przeprowadzona ponowna analiza dotycząca przyszłości tego terenu. Czy jednak jego los jest już przesądzony? – napisali na facebookowym profilu fundacji Czas Wolny.
ZZM: działamy w trosce o Wasze bezpieczeństwo
Zarząd Zieleni Miejskiej uspokaja. – Wszystkie drzewa wycięte w tym miejscu były pochylone, uschnięte albo zaatakowane przez grzyby. Naszym zadaniem jest dbanie o bezpieczeństwo mieszkańców korzystających z tego terenu, w tym aktywistów fundacji Czas Wolny – odpowiada Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej.
– Fundacja niepotrzebnie wywołuje burzę. Mamy jesień, silne wiatry i burze mogłyby uszkodzić te drzewa. Ostatnio w Warszawie mieliśmy przypadek, że złamana gałąź przygniotła półroczne dziecko. Gdyby do tego doszło, to odpowiedzialność za takie zdarzenie spadłaby na nas – wyjaśnia. I dodaje, że na razie Wydział Skarbu nie podjął decyzji o sprzedaży działki, a w miejsce wyciętych drzew ZZM posadzi zupełnie nowe.
Nerwowa reakcja aktywistów jest niezrozumiała, zwłaszcza, że ZZM wielokrotnie ustami samego Piotra Kempfa dawał do zrozumienia, że patrzy przychylnym okiem na ich inicjatywę.