Dzieła zyskują dawny blask. Ostatnie przymiarki do „Wyspiańskiego”

W MNK trwają ostatnie przygotowania do wystawy "Wyspiański" fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W Muzeum Narodowym w Krakowie trwają ostatnie przygotowania do otwarcia wystawy „Wyspiański”. Największym wyzwaniem okazała się konserwacja dzieł artysty. Zmiany kolorystyczne, papier niskiej jakości czy opracowanie strategii ochrony przed światłem to tylko niektóre wyzwania, z jakimi mierzą się konserwatorzy.

Już tylko dwa tygodnie dzielą nas od otwarcia wystawy „Wyspiański”. Ekspozycję będzie można oglądać w Muzeum Narodowym w Krakowie od 28 listopada. Kolekcja malarstwa portretowego i pejzażowego, projekty witraży do okien katedry wawelskiej, kościoła Franciszkanów i Domu Towarzystwa Lekarskiego, rysunki ołówkiem, tuszem i węglem, projekty scenograficzne i typograficzne – to wszystko czeka na widzów w Gmachu Głównym. Do tego wystarczy dodać jeszcze grafikę, rzeźbę i design, aby zrobiła się z tego panorama twórczości czwartego wieszcza Polski.

Przepisy specjalne

Czas nagli, a ostatnie dni przed wernisażem to bardzo pracowity czas dla osób odpowiedzialnych za przygotowanie wystawy. Jak się okazuje, to szczególne wyzwanie dla konserwatorów. Na wystawie dominują obiekty wielkoformatowe, a ich podłoże papierowe jest szczególnie wrażliwe na działanie światła. Na wystawie zobaczymy 477 obiektów, z czego aż 421 jest papierowych, a z nich 147 namalowanych pastelami.

– Istnieją restrykcyjne przepisy, jeśli chodzi o czas eksponowania obiektów papierowych. Od samego początku musieliśmy zaplanować odpowiedni czas ekspozycji, żeby im nie szkodzić i zminimalizować wszelkie działania przy dziełach wrażliwych na działanie światła. Prace rozpoczęliśmy już w ubiegłym roku. Na początku zajęliśmy się dużymi formatami, które są przechowywane w zupełnie inny sposób niże większość małych obrazów, które wiszą w ramach na siatkach – tłumaczy Łucja Skoczeń-Rąpała z pracowni konserwatorskiej.

Dzieła, które miały pecha

Wśród zniszczeń, jakie dotknęły dzieł, wymieniane są zabrudzenia, utrata warstwy malarskiej, uszkodzenia mechaniczne podobrazia. Jeśli chodzi o zniszczenia papieru, sprawa wygląda dość poważnie – konserwatorzy wymieniają zakwaszenie, zażółcenie białej powierzchni, utratę elastyczności czy wykruszenia.

– Dlatego też sporo czasu zajęło nam opracowanie strategii ochrony na światło. Standardowo w muzeum przyjmuje się, że papierowe obiekty są pokazywane przez około trzy miesiące w roku. Większa porcja światła powoduje kolorystyczne zmiany, duże wyblaknięcie pigmentów. Wyniki naszych badań wykazały, że papier, na którym malował Wyspiański, jest dość mocno zdegradowany. Niestety, Wyspiański tworzył w czasach, kiedy papier był produkowany masowo, a do jego produkcji używano niskiej jakości materiałów. Dlatego też można powiedzieć, że miały pecha – kontynuuje.

Z tego powodu podczas prac konserwatorskich związanych z wielkoformatowymi dziełami konserwatorzy używają malutkich pędzelków, dzięki którym usuwają cząsteczki brudu. Muszą jednak uważać na to, aby nie przenosić ich na dalsze elementy obrazów. Co więcej, prace były również poddane odkwaszającym kąpielom w wodzie. Konserwatorzy musieli również zmierzyć się z łączeniem rozerwanych fragmentów szablonów i połączyć je w jedną całość.

Chociaż wernisaż „Wyspiańskiego” już niebawem, praca konserwatorów wcale się nie kończy. Podczas trwania ekspozycji będą musieli przez cały czas kontrolować stan zachowania dzieł i sposób ich eksponowania.

Twórczość mistrza w pigułce

„Wyspiański” będzie eksponowany w siedmiu salach, a każda z nich będzie zatytułowana cytatem z listów artysty.

– Przedsionkiem wystawy będzie „U mnie w domu”. Tutaj widzowie zobaczą dzieła dotyczące bezpośrednio rodziny, autoportrety artysty i wczesne dzieła związane z podróżą po Europie – mówi Magdalena Laskowska, kuratorka wystawy. – Kolejne sale będą poświęcone witrażom i polichromiom, twórczości Wyspiańskiego w kontekście Krakowa, inwentaryzacji zabytków, udziału przy pracach w renowacyjnych w kościele Mariackim, dominikanów czy św. Krzyża oraz designowi. Jedna z przestrzeni zostanie poświęcona również niezrealizowanym projektom w katedrze lwowskiej i krakowskiej.

Wystawa powstaje w miejscu Galerii Sztuki Polskiej XX wieku, która na jej potrzeby uległa przekomponowaniu.

– Dzięki likwidacji ścianek działowych zyskaliśmy ogromną przestrzeń. Dlatego już można powiedzieć, że „muzeum moje widzę ogromne” – mówi Andrzej Betlej, dyrektor MNK. – Wiosną ponownie otworzymy galerię, ale ograniczymy ją do pokazania 100 najwybitniejszych dzieł sztuki XX wieku. To taka przymiarka do otwarcia nowej Galerii Sztuki Polskiej XX i XXI wieku w 2019 roku – podsumowuje.