Dzieło zniszczenia na Wiśle

Mateusz Lis puścił cztery gole fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Trwa kryzys Wisły Kraków. Zespół Petera Hyballi przegrał czwarty mecz z rzędu - tym razem z Zagłębiem Lubin, dla którego było to trzecie kolejne zwycięstwo.

Podopiecznym Petera Hyballi przełamanie serii porażek, a najlepiej zwycięstwo, było potrzebne z kilku powodów. Przede wszystkim przy Reymonta chcieliby już mieć postawioną kropkę nad „i” w kwestii utrzymania. Po drugie, trzy przegrane spotkania i problem ze zdobywaniem bramek nie sprzyjały atmosferze w drużynie i wokół klubu. Pozytywny występ w Lubinie trzy dni przed derbami Krakowa też byłby ważny dla drużyny. Choć zaczęło się od ich prowadzenia, potem dostali cztery bramki. Goście znów nie przypominali zespołu z początku roku. Do tego popełniali indywidualne błędy.

Debiut Kone i trójka stoperów

Na mecz 26. kolejki nie mógł pojechać duet podstawowych środkowych obrońców Michal Frydrych-Uros Radaković, więc krakowianie wyszli w nowym ustawieniu w defensywie. Nie tylko personalnym, bo Hyballa zdecydował się na trzech środkowych obrońców – Łukasza Burligę, debiutującego w pierwszym składzie Souleymane’a Kone i Macieja Sadloka i dwóch wahadłowych – Piotra Starzyńskiego i Dawida Szota.

Do przerwy trójka stoperów nie spisywała się źle, ale w 35. minucie popełniła błąd, przy bramce z dystansu Karola Podlińskiego (pierwszej w ekstraklasie). Płaskiego podania Sasy Balicia w stronę napastnika nie przejęli dwaj atakujący Wiślacy i Jakub Żubrowski, ale ich ruch zmylił środkowych obrońców, którzy nie pilnowali dobrze strzelca, który długo się nie zastanawiał i uderzył tuż przy prawym słupku Mateusza Lisa. Wydawało się, że bramkarz też mógł się lepiej ustawić.

Po strzeleniu gola gospodarze poczuli się pewniej i ich akcje coraz lepiej się zazębiały. Problemy mieli wahadłowi gości. Zwłaszcza Dawid Szot nie radził sobie z lewą stroną Miedziowych i nie wyszedł na drugą połowę.

Trzy ciosy po przewie

Po wyrównanym kwadransie, na prowadzenie wyszła Wisła. Maciej Sadlok dośrodkował piłkę z narożnika, a własnego bramkarza zaskoczył Balić, naciskany przez Felicio Browna Forbesa. Dla kapitana lubinian to już drugi samobój w tym roku, zaś dla Białej Gwiazdy piąty gol z rzutu rożnego.

Na początku drugiej połowy spotkanie było niemrawe. Ciekawie zrobiło się po prostopadłej piłce Filipa Starzyńskiego do Dejana Drazicia, ale Serb spudłował. To był tylko wstęp do problemów Wisły.

Najpierw Szota niedokładnie zagrał piłkę głową, by mógł ją złapać Lis. 24-latek próbował ratować sytuację, ale bezpieczniej było pozwolić opuścić piłce boisko i dać Zagłębiu rzut rożny. Próba złapania piłki za wszelką cenę skończyła się stratą drugiego gola. Patryk Szysz posłał ją między nogami Lisa i uderzył tak, że Kone nie był w stanie jej wybić. Dla Szysza było to siódme trafienie w tym roku, na listę strzelców nie wpisał się tylko w dwóch spotkaniach.

13-krotni mistrzowie kraju nie zdążyli się otrząsnąć, a już było 3:1. Po faulu Gieorgija Żukowa do rzutu wolnego podszedł Filip Starzyński i uderzył nie do obrony. Kibice Zagłębia mogli się cieszyć, a inni fani ekstraklasy spierać się, który gol był ładniejszy – Starzyńskiego czy Krzysztofa Mączyńskiego z wtorkowej rywalizacji Śląska Wrocław z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Działa zniszczenia Wisły dopełnił uderzeniem z pola karnego rezerwowy Samuel Mraz.

 

Zagłębie Lubin – Wisła Kraków 4:1 (1:1)

Bramki: Podliński (35.), Szysz (71.), Starzyński (74.), Mraz (87). – Balić (16.).

Zagłębie: Hładun – Chodyna, Kruk, Crnomarkowić, Balić – Żubrowski (60. Łakomy), Baszkirow – Szysz (89. Ratajczyk), Starzyński, Drazić – Podliński (85. Mraz)

Wisła: Lis – Burliga, Kone Sadlok – Starzyński (88. Błaszczykowski), Żukow (85. Boguski), Kuveljić, Szot – Yeboah, Forbes (78. Medved, Savić (78. Buksa)

Żółte kartki: Drazić, Żubrowski – Kuveljić, Żukow, Forbes, Buksa.

Sędziował Łukasz Kuźma (Białystok).