Fabryka Solvaya w Borku Fałęckim

Solvay fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Dwudziestolatek, który jedzie ulicą Zakopiańską, nawet się nie domyśla, jak wyglądała ona pięćdziesiąt lat temu. Tam, gdzie dzisiaj błyszczy rząd sklepów, stała dymiąca, pokryta szarym pyłem fabryka – Krakowskie Zakłady Sodowe Solvay.

Widziałam kiedyś kawałki sody, którą produkowała ta fabryka: duże, nieregularne, bezbarwne, półprzezroczyste kryształy. Jeśli wrzuciło się je do wody, zaraz się rozpuszczały. W ciężkich czasach, gdy brakowało mydła i proszku do prania, zmiękczało się nimi wodę i używało do usuwania plam i do prania.

Niezbędny w produkcji szkła, papieru, mydła i środków piorących, z początku wytwarzano kosztowną i pracochłonną metodą Leblanca: siarczan sodu otrzymany w wyniku działania kwasem siarkowym na sól kamienną prażono w obecności kamienia wapiennego, a powstały roztwór ługowano. W latach sześćdziesiątych XIX wieku belgijski chemik Ernest Solvay, pracując z bratem, wynalazł nowy, bardziej opłacalny sposób produkcji węglanu sodu – metodą elektrolizy. Bracia założyli firmę Solvay & Cie, która błyskawicznie się rozwinęła i istnieje do dziś.

 

Współczesny koncern chemiczny Solvay Group ma charakter międzynarodowy i asortyment jego produktów jest bardzo szeroki (w Polsce Grupa Solvay produkuje tworzywa konstrukcyjne na bazie poliamidów w Gorzowie Wielkopolskim oraz krzemionkę wysokodyspersyjną we Włocławku), centrala nadal jednak znajduje się w Brukseli, a firma kontynuuje tradycję organizowania kongresów, na które zaprasza najwybitniejszych uczonych.

Pierwszy taki kongres odbył się w 1911 roku i wzięli w nim udział między innymi Albert Einstein, Maria Skłodowska-Curie i Max Planck. Najbardziej znany jest piąty kongres, zorganizowany pod hasłem „Elektrony i fotony” i poświęcony najnowszej wtedy teorii naukowej – teorii kwantów, na który z całego świata zjechali najznakomitsi fizycy.

*Uczestnicy kongresu „Elektrony i fotony”, październik 1927 roku, źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kongresy_Solvaya

Fabrykę w Borku Fałęckim – Pierwszą Galicyjską Fabrykę Sody Amoniakalnej – zbudował Bernard Liban w 1906 roku. Trzy lata później wydzierżawił ją koncern Solvaya. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości fabrykę upaństwowiono, a w 1921 roku koncern Solvaya ją kupił.

Do fabryki rurociągami doprowadzano solankę z Wieliczki oraz wodę z Wisły (ujęcie w Pychowicach). Używano także wody z Wilgi. Zbudowano również kolejkę wąskotorową, która przywoziła kamień wapienny z kamieniołomów na Zakrzówku. To właśnie te zasoby zdecydowały o położeniu fabryki. Nikt wtedy (i jeszcze długo potem) nie myślał o katastrofalnym wpływie prowadzonej w niej produkcji na środowisko naturalne. Tymczasem Kraków jest jedną z niewielu europejskich aglomeracji, które mogłyby być uzdrowiskami. Złoża wód mineralnych znajdują się w rejonie ronda Matecznego i w Swoszowicach, a także w Wieliczce. Te trzy uzdrowiska łączy korytarz rzeki Wilgi. Na Wildze budowano kiedyś młyny, a u jej ujścia, w Ludwinowie, do 1990 roku działała garbarnia. Nic jednak nie zniszczyło Wilgi tak jak Solvay – rzeka zmieniła się w buro-brązowy ciepły ściek, a w jej dolinie z odpadów poprodukcyjnych na ponad stu hektarach powstały tzw. białe morza.

 

*Białe morze, źródło: http://janpawel2.pl/projekt/Polski/Lokalizacja.html

W początkowej fazie działalności fabryka produkowała 5 ton sody surowej na dobę, po kilku latach – 33 tony, a w latach sześćdziesiątych aż 600 ton na dobę. Na liście dużych polskich miast o zanieczyszczonym środowisku Kraków po wojnie zajmował pierwsze miejsce. Chorowali ludzie, niszczały zabytki, umierał Las Wolski, także Puszcza Niepołomicka i Ojcowski Park Narodowy. Oczywiście w Krakowie i okolicy byli więksi truciciele niż Solvay: przede wszystkim Huta imienia Lenina i huta aluminium w Skawinie (nazywana przez krakowian krematorium).

Temat HiL był jednak tabu. Jak jeszcze w latach siedemdziesiątych pisał „Głos Nowej Huty”:

„A komin

jakby niechcący,

jakby nie pył,

a ożywczy powiew

twojej urody, jak pełna konew

świeżej, źródlanej wody”.

Likwidacja

W końcu 11 sierpnia 1989 roku pod naciskiem społecznym podjęto decyzję o likwidacji fabryki Solvaya. Od tego czasu na jej byłym terenie są prowadzone prace rekultywacyjne – powstało już kilkadziesiąt hektarów terenów zielonych, trwa budowa Centrum Jana Pawła II, planuje się nawet usypanie 50-metrowego kopca Jana Pawła II, na wzór kopca Kościuszki i kopca Piłsudskiego.

Miejsce to wybrano dlatego, że Karol Wojtyła pracował w Solvayu w czasie drugiej wojny światowej: „Pracowałem w kamieniołomie od września 1940 roku, a w rok później przeszedłem do oczyszczalni wody do fabryki. Tak więc lata związane z kształtowaniem się ostatniej decyzji pójścia do seminarium wiążą się właśnie z tym okresem. W jesieni 1942 roku rozpocząłem studia w konspiracyjnym seminarium, jako dawniejszy student polonistyki, a aktualnie jako robotnik fizyczny Solvayu. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak wielkie to ma dla mnie znaczenie. Dopiero gdy jako kapłan w czasie studiów w Rzymie, poprzez moich kolegów z Kolegium Belgijskiego, zetknąłem się z problemem księży robotników oraz ruchem Chrześcijańskiej Młodzieży Robotniczej (JOC), wówczas uświadomiłem sobie, że to, co stało się tak bardzo ważne dla Kościoła i dla kapłaństwa na Zachodzie – kontakt ze światem pracy – ja właściwie już miałem wpisane w swoje własne doświadczenie życiowe. (...) Wiedziałem, co to jest praca fizyczna, gdyż byłem robotnikiem. Spotykałem się na co dzień z ludźmi ciężkiej pracy, poznałem ich środowisko, ich rodziny, ich zainteresowania, ich ludzką wartość i godność. Osobiście doznałem od nich wiele życzliwości. Wiedzieli, że jestem studentem i wiedzieli, że jeżeli tylko na to okoliczności pozwolą, wrócę do studiów. Nigdy jednak nie doznałem z tego powodu jakiejś nieżyczliwości. Nie drażniło ich to, że do pracy przynosiłem książki. Mówili: »My tu przypilnujemy, a pan niech sobie poczyta«”.

 

Po Solvayu zostały jednak nie tylko zdewastowane tereny poprzemysłowe. Przed wojną fabryka zbudowała osiedle mieszkaniowe dla pracowników, szkołę powszechną i mały stadion sportowy, a założony na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych park Solvay aż do wojny był pod opieką zarządu fabryki.

Co zostało na dnie…

Został także zalew w dawnym kamieniołomie na Zakrzówku. „W przeciągu około 50 lat intensywnej eksploatacji (wapienie wykorzystywano w przemyśle chemicznym do produkcji sody w Krakowskich Zakładach Sodowych Solvay) powstało rozległe, czteropoziomowe wyrobisko, o powierzchni ok. 23 ha i średniej głębokości około 45 m (...). Postawienie w 1988 roku w stan likwidacji fabryki Solvay i całkowite zaprzestanie produkcji w 1990 r. stanowiło główny powód zakończenia wydobycia w kamieniołomie Zakrzówek. W ramach prac rekultywacyjnych zostały usunięte elementy infrastruktury technicznej, w tym działającej od 1918 roku kolejki wąskotorowej, dowożącej urobek do KZS Solvay, i zlikwidowano składowisko odpadów przeróbczych. Od 1992 r., po wyłączeniu pomp odwadniających, wyrobisko zaczęło samoczynnie wypełniać się wodą. (...) Rozwinęły się m.in. murawy kserotermiczne, niżowe i górskie łąki, grąd, mokre łąki. Oczka wodne zamieszkane są przez różne gatunki płazów, zarastają trzciną i pałką wodną. W skalnych jamach zadomowiły się ptaki drapieżne, a na murawach kserotermicznych jaszczurki i motyl.

Na dnie zalewu można znaleźć rozmaite skarby: zatopione drzewa, autobus, keson, motorówki, fiata 125p kombi, niebieską nyskę.

Po Solvayu zostało jeszcze wspomnienie o kolejce wąskotorowej. Jej trasa wiodła z kamieniołomu na Zakrzówku przez tereny dzisiejszego osiedla Ruczaj. Tory przecinały ulicę Kobierzyńską na wysokości obecnego kościoła na Ruczaju, dalej biegły ulicą Ruczaj (popularnie zwaną wtedy Kolejką), przez most na Wildze, ulicę Do Wilgi, potem wzdłuż Wilgi do ulicy Zakopiańskiej, poniżej stacji Kraków-Borek Fałęcki. Gdy kolejka zbliżała się do Zakopiańskiej, na jezdnię wychodziła kobieta z czerwoną chorągiewką i zatrzymywała ruch. Wydaje mi się nawet, że były tam zapory kolejowe. Lokomotywka ciągnąca długi rząd napełnionych szarymi kamieniami wagoników przejeżdżała przez Zakopiańską na teren fabryki. Dziś po torach tej kolejki nie ma śladu.

A czy ktoś pamięta kino Chemik w budynku administracyjnym fabryki Solvaya?

Bogna Ziembicka

Korzystałam z publikacji:

Jan Paweł II, „Dar i Tajemnica. W pięćdziesiątą rocznicę moich święceń kapłańskich”, Kraków 1996, s. 22–24.
Izabela Krzak, „Zagospodarowanie terenów poprzemysłowych Krakowskich Zakładów Sodowych „Solvay”, http://www.paek.ukw.edu.pl/wydaw/vol17/Izabela_Krzak.pdf.
„Klęska ekologiczna Krakowa. Przyczyny, teraźniejszość, perspektywy ekologicznego rozwoju miasta”, red. Maria Gumińska, Andrzej Delorme, Kraków 1990, s. 44.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Łagiewniki-Borek Fałęcki