Wprowadzenie opieki i pogotowia projektowego, obsadzenie stadionu Wisły bluszczem i definitywny koniec reklam wielkopowierzchniowych. To postulaty Łukasza Gibały, który chce walczyć ze szpetotą w przestrzeni publicznej. Kandydat na prezydenta i jego pełnomocnik chcą również poszerzenia parku kulturowego na dalsze części miasta.
Podczas piątkowej konferencji prasowej kandydat na prezydenta przedstawił kolejnego eksperta, mającego w razie wygranej Gibały zadbać o miejską estetykę. Został nim dr Tomasz Wełna – artysta grafik, wykładowca dwóch uczelni i działacz społeczny.
„Jest tak brudno i brzydko, że pękają oczy”
– Są miejsca, w których mamy ochotę zasłonić oczy. Jesteśmy męczeni chaosem wizualnym wokół nas. Źle zaprojektowane szyldy, reklamy, źle zaprojektowana mała architektura, zepsute chodniki. To wszystko czyni Kraków mniej atrakcyjnym i trudnym do życia – powiedział Wełna. Jako koronny przykład podał ulicę Kalwaryjską – główną arterię Podgórza, która dosłownie ugina się pod naporem szyldów, billboardów i „potykaczy”.
Zdaniem kandydata i jego eksperta, receptą na dojmujący chaos w przestrzeni publicznej byłoby utworzenie dwóch instytucji – opieki projektowej i pogotowia projektowego.
W tej pierwszej właściciele nieruchomości mogliby uzyskać pomoc w projektowaniu elewacji, reklam czy szyldów, tak by współgrały z istniejącą architekturą. – Proponujemy wprowadzenie konkretnych wytycznych, jak można projektować dobre szyldy, reklamy, dobrą małą architekturę, takie, które są zgodne z architekturą, która jest spuścizną wielu wieków i wymaga szacunku – przekonywał Wełna. – Wprowadzimy opiekę projektową dla wszystkich prywatnych właścicieli, którzy chcieliby upiększyć swoje kamienice, wproadzajmy nie tylko zakazy, ale pomóżmy im, niech w urzędzie będą architekci, którzy zaprojektują, jak to by mogło wyglądać – dodał Gibała.
Z kolei pogotowie projektowe byłoby instytucją interwencyjno-doradczą. Ma na bieżąco reagować na złe praktyki w przestrzeni, a także służyć radą profesjonalnego projektanta.
Łukasz Gibała chciałby, by instytucje były opłacane z budżetu miasta. Jak szacuje, roczny koszt ich utrzymania wyniósłby kilkaset tysięcy złotych.
„Zielona” Wisła
Kolejnym pomysłem Łukasza Gibały jest obsadzenie szpetnego – co podkreślają nie tylko cenieni architekci, lecz także sami mieszkańcy – stadionu Wisły. – Można spróbować zrewitalizować go w tani i łatwy sposób, poprzez wykorzystanie siatki i bluszczu. Park Jordana, w którym jako dziecko spędzałem mnóstwo czasu, teraz straszy mnie i moje dziecko stalową konstrukcją stadionu – przekonywał plastyk.
Łukasz Gibała zapowiedział też całkowitą likwidację reklam wielkopowierzchniowych. Z przestrzeni miasta miałyby zniknąć nie tylko billboardy i wyświetlacze LED, ale i zasłaniające liczne elewacje płachty. Chciałby również ograniczeń w wydawaniu pozwoleń na stawianie nieestetycznych punktów usługowych – pseudogóralskich bud z jedzeniem czy straganów pamiątkarskich.
1/6