Garbarnia zatrzymała lidera, ale wciąż jest nieskuteczna

fot. Paweł Zapiór/Garbarnia Kraków

Przełamanie Dawida Nowaka i punkt z Rakowem Częstochowa w czwartą rocznicę pracy trenera Mirosława Hajdy. Garbarnia miała szanse na zwycięstwo, ale w końcówce uratował ją Marcin Cabaj, który obronił rzut karny. Remis jest więc sprawiedliwym wynikiem.

9 września 2014 roku zaczęła się przygoda Mirosława Hajdy z dawnym mistrzem Polski. Szkoleniowiec obejmował zespół w III lidze, a kilka miesięcy temu wywalczył z nim awans na zaplecze ekstraklasy. Cztery lata temu Brązowi zajmowali 16. miejsce w grupie małopolsko-świętokrzyskiej. W niedzielę jako ostatnia drużyna I ligi podejmowali lidera z Częstochowy. Dzięki remisowi udało się jej choć na chwilę opuścić 16. pozycję.

Ostatni z pierwszymi

– Liderowi przypisuje się punkty przed meczem, ale jest jeszcze boisko. Garbarnia była bardzo zmotywowana, a my nie mieliśmy swojego dnia. Zawsze gramy o zwycięstwo, ale punkt jest punktem – podkreśla Marek Papszun, trener Rakowa.

W ośmiu poprzednich kolejkach krakowianie zdobyli pięć punktów, ale charakterystyczne dla drużyny z Ludwinowa jest to, że stara się grać piłką. Tak też było w niedzielę na stadionie przy Reymonta. Wraz z pierwszym gwizdkiem gospodarze osaczyli przyjezdnych i dyktowali warunki.

– Gdybyśmy byli bardziej skuteczni, mielibyśmy trzy punkty. Na początku stworzyliśmy dwie doskonałe sytuacje – kręci głową Hajdo, który nie po raz pierwszy w tym sezonie musiał narzekać na skuteczność.

Nowak zdjął blokadę

Pojawiło się jednak światełko w tunelu, bo przełamał się Dawid Nowak. Wydawało się, że po odejściu z Puszczy Niepołomice z byłego reprezentanta nic już nie będzie, ale Garbarnia potrzebowała takiego piłkarza. W poprzednich meczach 34-latkowi brakowało jednak skuteczności. Na kolejnego gola w lidze czekał od końca kwietnia 2017 roku. W niedzielę licznik przestał bić po bramce głową.

Garbarnia nie utrzymała jednak prowadzenia do przerwy, bo piłkę odbitą przez Marcina Cabaja skutecznie wpakował do bramki Szymon Lewicki. W końcówce zapachniało meczem z Sandecją, gdy przyjezdni zapewnili sobie trzy punkty po rzucie karnym na chwilę przed ostatnim gwizdkiem. Tym razem Marcin Cabaj uratował kolegów i obronił uderzenie rezerwowego Dariusza Formelli. Raków pozostał liderem, ale musi popracować nad „jedenastkami”, bo w tym sezonie piłkarze spod Jasnej Góry mają z nimi problem.

Hajdo ma jednak wątpliwości, czy rzut karny powinien być podyktowany. – Gdyby sędzia był bardziej konsekwentny, mógł się dopatrzyć podobnego faulu pod bramką Rakowa. W meczu jest wiele takich sytuacji.

15 września Garbarnia zagra na wyjeździe z innym beniaminkiem – GKS-em Jastrzębie.

Garbarnia Kraków – Raków Częstochowa 1:1 (1:1)

Bramki: Nowak (26.) – Lewicki (38.).

Garbarnia: Cabaj – Pyciak, Wrześniewski, Garzeł, Nieśmiałowski – Gawle, Pietras, Kosturbała (73. Masiuda), Kiebzak (69. Wójcik) – Wróbel (65. Ogar), Nowak.

Raków: Gliwa – Petrasek, Niewulis, Góra – Bartl (46. Malinowski), Sapała, Schwarz, Szczepański (84. Listkowski), Domański (64. Formella), Kun – Lewicki.

Żółte kartki: Kostrubała, Wróbel, Pyciak, Wrześniewski – Schwarz, Petrasek.

Sędziował Mateusz Złotnicki (Lublin).

News will be here