Kandydat na prezydenta Łukasz Gibała odniósł się do wyroku sądu apelacyjnego. Polityk przyznaje się do błędu, ale jednocześnie zaznacza, że nie ma to wpływu na istotę sprawy.

Łukasz Gibała przyznaje, że wyraził się nieprecyzyjnie i oświadcza, że zamieści sprostowanie w Gazecie Wyborczej. Dodaje jednak, że był to błąd czysto semantyczny i nie ma to żadnego wpływu na istotę sprawy.

– Świetny pedagog, jeden z najlepszych dyrektorów szkół w Krakowie, uwielbiany przez uczniów i rodziców, chwalony przez nauczycieli, dyrektorem już nie jest. To co jest ważne, to w jaki sposób nie przedłużono z nim umowy czy sam fakt, że tym dyrektorem już nie jest? – pyta retorycznie Gibała.

Polityk przypomina, że sąd nie nakazał zamieszczenia przeprosin. – Przeprasza się w sprawach poważnych, a błędy czysto semantyczne się prostuje – stwierdza były poseł.

Gibała – Majchrowski 2:1

Łukasz Gibała przypomina, że do tej pory Jacek Majchrowski i „jego otoczenie” skierowali przeciwko niemu cztery pozwy.  – Jednocześnie Jacek Majchrowski nie pojawił się jak dotąd na żadnej debacie z kontrkandydatami i mieszkańcami. Czy nie sądzicie, że byłoby lepiej, gdyby zaczął w końcu dyskutować o problemach naszego miasta, których jest całkiem sporo, zamiast zasypywać swoich krytyków pozwami? – stwierdza kandydat na prezydenta.

– Jak dotąd zakończyły się trzy z czterech spraw sądowych między mną a ekipą Majchrowskiego: dwie wygrałem i jedną przegrałem – dodaje.

Łukasz Gibała przypomina, że waga i kaliber wcześniejszych spraw były dużo większe. Polityk przypomniał o wygranej z Katarzyną Król i Marcinem Kandeferem. – Jak się mają tego typu patologie do tego, że ktoś powie „odwołany” zamiast „nie powołany ponownie”? – mówi Gibała.

„Nie dam się zastraszyć”

Polityk oświadcza też, że będzie robił to, co do tej pory. – Nie dam się zastraszyć. Będę piętnował patologie krakowskiej władzy. Tak jak do tej pory w sprawach fundamentalnych będziemy sprawdzać wszystko na dziesiątą stronę – stwierdza.