Głos stadionu. Gdy podawał nazwisko, ochroniarze stawali na baczność

Marcin Cupał, spiker Wisły fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Marcin Cupał jest spikerem na spotkaniach Wisły od 2008 roku, więc zdążył jeszcze przeżywać ostatnie mistrzostwa i mecze w europejskich pucharach. Nazwisko Cupał, niemal identyczne jak Cupiał, doprowadzało do śmiesznych. sytuacji. Ochroniarze strzegący stadionu przy ulicy Reymonta, słysząc je, stawali na baczność.

 Spiker jest jedną z najważniejszych osób funkcyjnych na imprezie masowej, jaką jest mecz piłki nożnej. Przed debiutem trzeba ukończyć centralny kurs i zdać egzamin. Wielu kibiców nie zdaje sobie sprawy, że odczytywanie składów, podawanie strzelców goli czy promowanie nowych gadżetów w klubowym sklepie to dodatek do pracy. Podstawowym zadaniem takiej osoby jest dbanie o bezpieczeństwo na stadionie. Wyobrażacie sobie kilka wybuchów z rzędu i atak paniki kilkunastotysięcznego tłumu? Spikerzy mają nadzieję, że nigdy nie będą musieli zarządzać takimi sytuacjami kryzysowymi, ale przykład stadionu Saint-Denis z 2017 roku potwierdza, że trzeba być przygotowanym na wszystko.

Trzy razy z kadrą

– Euro 2012 niestety ominęło Kraków i przy Reymonta mieliśmy tylko treningi Holendrów. Mimo to nie brakowało ćwiczeń na wypadek ataku terrorystycznego – przypomina sobie Marcin Cupał, który oprócz setek wiślackich meczów trzy razy pracował przy spotkaniach reprezentacji Polski.

Wszystkie mecze biało-czerwonych odbywały się w Krakowie i miały towarzyski charakter. W 2008 roku Polacy przegrali na stadionie Wisły ze Stanami Zjednoczonymi, dwa lata później z Australią, zaś w 2016 roku bezbramkowo zremisowali z Litwą.

W rankingu Polskiego Związku Piłki Nożnej za sezon 2019/2020 Cupał zajął drugie miejsce – razem ze spikerami Cracovii i Piasta Gliwice – za pracownikiem Pogoni Szczecin. Na meczach nie pracuje jednak sam, ponieważ pomaga mu Damian Urbaniec.

Pokonał 21 konkurentów

Serce Cupała biło dla Białej Gwiazdy na długie lata przed wygraniem castingu, który wyłonił następcę Adriana Ochalika (awansował na rzecznika klubu). Z wykształcenia architekt, prowadzący dwie firmy i fundację, wychował się w Brzesku, czyli małopolskim mieście, w którym kibicuje się Wiśle.

– Pamiętam spotkania Okocimskiego z Cracovią, kiedy znikała połowa ogrodzenia stadionu w Brzesku – mówi Cupał.

Na pierwsze mecze w Krakowie, przy Reymonta, zabrał go ojciec, który miał talent, ale szanse na karierę przekreśliła poważna kontuzja. Zanim Cupał został spikerem, zajmował się oprawą muzyczną na starym obiekcie nieopodal Błoń i parku Jordana. Pamięta między innymi pożegnanie Jakuba Błaszczykowskiego, który w 2007 roku przeniósł się do Borussi Dortmund.

– W castingu na następcę Adriana Ochwlika wystartowały 22 osoby, w tym kilku poważnych dziennikarzy i aktorów, którzy przyjechał nawet z Warszawy. O posadę starał się również Piotr Szefer, który dziś robi karierę w Polskim Związku Piłki Nożnej, a później otrzymał angaż w Cracovii – wspomina Cupał.

Spiker Wisły był związany z kilkoma redakcjami lokalnej prasy i rozgłośniami. Skończył architekturę na Politechnice Krakowskiej, gdzie był dyrektorem muzycznym Radia Nowinki. Dziś prowadzi dwie firmy i fundację.

– Jedna z firm, Creative Group 303, zajmuje się obsługą wydarzeń, koncertów, czyli tym wszystkim, co w czasie pandemii zniknęło. Obroty spadły nam o 98 procent, ale zacisnęliśmy pasa i nikogo nie zwolniłem. Moi pracownicy zajmują się również oprawą i nagłośnieniem w czasie meczów Wisły – zaznacza.

Nowa Huta i Reymonta

Jego dwa ulubione adresy w Krakowie to Nowa Huta i Reymonta. W hutniczej dzielnicy mieszka z rodziną, z kolei na stadionie wynajmuje powierzchnie do prowadzenia działalności. Na trzecim piętrze mieści się biuro, zaś na poziomie -1 obiektu wynajmuje magazyny, w których trzyma sprzęt.

Gdy rozmawiamy o nowym stadionie, przypomina sobie pewną historię. – Architekci zapytali mnie, jak ma wyglądać stanowisko spikera. Przedstawiłem swoje pomysły i oczekiwania, ale ani jeden nie został wzięty pod uwagę – śmieje się Cupał.

Za ogromnymi sukcesami Wisły na początku XXI wieku stał biznesmen Bogusław Cupiał. Cupał brzmi prawie jak Cupiał, więc wiele osób myślało, że spiker jest spokrewniony z byłym już właścicielem. – Podjeżdżam pod bramę stadionu i mówię: dzień dobry, Marcin Cupał. Ochroniarze stawali wtedy na baczność – wspomina nasz rozmówca.

Marcin Cupał jest jednym z najbardziej doświadczonych polskich spikerów, więc jego doświadczenie było wykorzystane przy tworzeniu planu kursu centralnego organizowanego przez Polski Związek Piłki Nożnej. Sam ukończył kurs w starym formacie, pod opieką Krzysztofa Smulskiego. Zajęcia odbywały się w studiu Polskiego Radia w Katowicach i na stadionie Zagłębia Sosnowiec.

Pamiętne derby

Uważa, że nie jest typem spikera-wodzireja. Bywały jednak mecze, gdy wbijał rywalom czy ich kibicom szpilki. Dziękował na przykład Dariuszowi Pietrzakowi, który jako gracz Podbeskidzia Bielsko-Biała zaliczył samobója w meczu w Krakowie.

Gdy stadion przy Reymonta był przebudowany, piłkarze tymczasowo występowali w Sosnowcu i na obiekcie Hutnika. – Jednym z trudniejszych momentów w mojej karierze były derby na Hutniku, w których Mariusz Jop w doliczonym czasie trafił do swojej bramki. Trzeba było też uważać, by koledzy przypadkiem nie włączyli utworu do fetowania gola – podkreśla.