Huknął nie do obrony i złapał się za głowę: Strzał życia? Na pewno jeden z ładniejszych

Bartosz Jaroch wyręczył Luisa Fernandeza. Hiszpan teraz będzie pauzował za kartki. fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

– Takiej bramki nie zdobywa się codziennie – cieszył się po meczu z Bruk-Bet Termalicą Bartosz Jaroch. Jego przepiękne uderzenie w samo okienko dało Wiśle trzy punkty i potrzymało szanse na bezpośredni awans.

Zwycięstwo 2:1 to pierwsze w tym roku Białej Gwiazdy trzy punkty z mocnym rywalem z czuba tabeli. – Cieszę się, że wpadło i że w takim meczu. Najważniejsze, że ten gol dał nam zwycięstwo – przekonuje bohater, który sam w pierwszej chwili nie dowierzał, że posłana zza pola karnego petarda, zatrzepotała w okienku bramki. Jaroch łapał się za głowę, a po chwili utonął przygnieciony przez w narożniku boiska przez kolegów.

– Czy najładniejsza? Na pewno jedna z ładniejszych. Kilka ładnych już strzeliłem – ocenia bohater Wisły.

W tygodniu nie trenował

Nikt nie wiedział, że boczny obrońca zmagał się w tygodniu z problemami. Z tego powodu nie trenował trzy dni, co zdradził po meczu trener Radosław Sobolewski. Do gry wrócił z oczyszczoną głową i pełni sił, ale opuścił boisko przed 90 minutą, bo kwestie zdrowotne dały się we znaki.

– W tygodniu były problemy. Dałem z siebie tyle, ile mogłem, teraz będę dochodził do zdrowia i mam nadzieję, że na tygodniu będzie dobrze. Miałem problemy z głową. Powoli wszystko okej – przyznaje Jaroch.

Ostre spotkanie

Mecz Wisły z Bruk-Bet Termalicą od początku był agresywny, z dużą ilością fauli i kartek, rozdawanych przez arbitra Pawła Raczkowskiego. Pomeczowe statystki pokazały, że częściej faulowali goście. Popełnili 21 fauli, przy czym Wisła tylko 6.

– To była interpretacja sędziego. Uważam, że przy faulu na mnie w pierwszej połowie też powinna zostać pokazana żółta kartka. Z mojej perspektywy wyglądało to groźnie – uważa Jaroch.

Wróci na stare śmieci

W następnej kolejce 28-latek będzie miał okazję zagrać na stadionie drużyny, w której spędził pięć lat. Z Podbeskidzia przeniósł się do Resovii, a potem do Wisły. Drużyna z Bielska-Białej jest ósma w tabeli, ale wciąż ma szanse na załapanie się na baraże o ekstarklasę.

– To było udane pięć lat. Dalej śledzę tę drużynę. Fajnie grają w piłkę, mają dobrych zawodników i nie będzie łatwo im się przeciwstawić. Choć od mojego pobytu w Bielsku-Białej sporo się już zmieniło, zostało może dwóch, trzech kolegów, z którym grałem – przyznaje.

W tym meczu Wiślacy będą musieli sobie radzić bez Luisa Fernandeza, który musi odcierpieć karę za cztery żółte kartki. – Będziemy musieli zrobić wszystko, aby go zastąpić. To nasz klasowy zawodnik – nie ukrywa boczny obrońca Wisły.

Trzy mecze do końca

Po zwycięstwie nad Bruk-Bet Termalicą Wisła wciąż ma szanse na bezpośredni awans do ekstraklasy, ale musi liczyć, że punkty stracą jej rywale. Natomiast jej udział w barażach jest już pewny.

– Nie zastanawiamy się, czy zagramy w barażach, czy nie. A jeśli do tego dojdzie, to chcemy je grać na swoim stadionie. Tutaj mamy świetnie wsparcie kibiców i w tej rundzie jesteśmy bardzo mocni przede wszystkim u siebie – akcentuje Jaroch, przyznając, że nie ogląda się na rywali.

– Przestałem to już śledzić. Patrzmy na siebie, wygrywajmy mecze i jestem pewny, że gdy wygramy trzy mecze do końca sezonu, to wszyscy będziemy się cieszyć – przekonuje.

News will be here