Hutnik bez szans w meczu ze smaczkiem. Piłkarze nie dostaną premii od kibiców

Piotr Stawarczyk, kapitan Hutnika fot. Krzysztof Porębski
Beniaminek z Nowej Huty pozostał na ostatnim, 19. miejscu w tabeli II ligi. W niedzielę drużyna Leszka Janiczaka przegrała piąty mecz z rzędu.
To było spotkanie ze smaczkiem. Wciąż pamiętamy wiosenną batalię Motoru Lublin i Hutnika Kraków o to, kto ma awansować z III ligi na poziom centralny. Do momentu przerwania sezonu przez pandemię w grupie IV prowadzi Hutnik, ale zdobył tyle samo (37) punktów co Motor Lublin. Klub z Suchych Stawów był pierwszy, ponieważ wygrał 1:0 bezpośredni mecz, który odbył się w Krakowie. Do rewanżu nie doszło, bo Polskę opanowała pandemia. Rywale argumentowali więc, że to oni powinni wejść do II ligi. Twierdzili, że skoro nie udało się doprowadzić do rewanżu, to pod uwagę należy wziąć bilans bramek, który był dla nich korzystny. Salomonowy wyrok wydał Polski Związek Piłki Nożnej, który zdecydował o awansie obu zainteresowanych drużyn.

Motor-Hutnik 3:0

Prezes PZPN Zbigniew Boniek mówił, że dzięki decyzji zwyciężył przede wszystkim sport i zdrowy rozsądek. Od inauguracji rozgrywek nieco lepiej szło piłkarzom z Lublina, którzy w 12 meczach zdobyli 14 punktów. Hutnik jechał na mecz z Motorem z dorobkiem 10 punktów w 13 występach. W niedzielny wieczór zdecydowanie lepsi okazali się gospodarze. Obrona beniaminka posypała się po przerwie – po trafieniu Tomasza Swędrowskiego i dublecie Daniela Świderskiego drużyna Mirosława Hajdy odniosła najwyższe zwycięstwo w sezonie. W końcówce idealną szansę na zdobycie bramki honorowej miał Mateusz Ozimek, ale goście nie wykorzystywali nawet stuprocentowych okazji.

– Przy pierwszej bramce zdarzył się błąd i to zawodnikom na pewno podcięło skrzydła. Plan był taki, by konskwentnie grać w obronie i w drugiej połowie wpuścić nowych zawodników i spróbować zaatakować, strzelić zwycięskiego gola – mówi trener Leszek Janiczak.

Prowadzący Motor były szkoleniowiec między innymi Cracovii i Garbarni podkreślił, że z powodu wydarzeń w III lidze było to spotkanie z podtekstami. Jego zespół na boisku chciał odwodnić, kto jest lepszy. – Może nie zagraliśmy atrakcyjnego spotkania, ale bardzo mądre. Zdobywaliśmy bramki w odpowiednim momencie – podkreśla Mirosław Hajdo.

Premia od kibiców

Piłkarzom Hutnika uciekły nie tylko punkty, ale też dodatkowa premia. Kilka dni przed spotkaniem w Lublinie jeden z kibiców zadeklarował na forum sympatyków klubu, że w przypadku wygranej lub remisu wpłaci na konto stowarzyszenia deklarowane kwoty. Zaczęli do niego dołączać kolejni i uzbierało się około 15 tysięcy złotych. Po porażce 0:3 o premii nie ma oczywiście mowy. Fani chcieli w ten sposób zmobilizować zespół, bo Hutnik jest zdecydowanie najbiedniejszym klubem w II lidze, a niektórzy zawodnicy wciąż łączą grę na poziomie centralnym z pracą zawodową.

Po piątej porażce z rzędu nie milkną głosy nawołujące do zmiany szkoleniowca. W ubiegłym tygodniu prezes Artur Trębacz przedstawił sytuację i zapowiedział, że Janiczak zostanie na stanowisku co najmniej do końca rundy jesiennej. W tym roku beniaminek rozegra jeszcze cztery spotkania.

Niewiele lepsza jest sytuacja Garbarni. Podopieczni Łukasza Surmy w środę i sobotę zdobyli dwa punkty po remisach z Sokołem Ostróda i Pogonią Siedlce. W 13 meczach wywalczyli 11 punktów i zajmują 17., zagrożone spadkiem miejsce. 



News will be here