To będzie kolejna odsłona konfliktu w radzie dzielnicy XIV Czyżyny. Tym razem kością niezgody była gazetka dzielnicowa. Sprawa wydała się na tyle poważana, że oparła się o przewodniczącego oraz kancelarię Rady Miasta Krakowa. – Jeśli były takie naciski ze strony radnych miejskich, to jest to bezprawie – komentuje sytuację jeden z samorządowców.
Wszystkie dzielnice mogą wydawać swoje gazety. Są to najczęściej miesięczniki. W zamyśle miały służyć do kontaktu z mieszkańcami i informowania ich o najważniejszych sprawach. Tymczasem, jak zauważył w Warszawie poseł Nowoczesnej Paweł Rabiej, wydawnictwa „nie zajmują się sprawami mieszkańców, ale wewnętrznymi walkami w urzędzie i wokół niego”.
Również w Krakowie gazety te służą do politycznych celów (jakkolwiek to brzmi, biorąc pod uwagę, że to radni dzielnicowi ze sobą walczą). Ostatnim przykładem tego typu zdarzeniem było poświęcenie całego numeru jednemu członkowi rady dzielnicy X Swoszowice. Tym razem do zamieszania doszło w Czyżynach.
Jak informuje nas jeden z radnych miejskich z klubu Prawa i Sprawiedliwości, w Czyżynach październikowe wydanie „Echa Czyżyn” miało nie zostać wydrukowane, ponieważ przewodniczący rady dzielnicy chciał wprowadzić swoje dwa teksty: wstęp oraz jeszcze jeden materiał. Na to nie zgodziła się komisja redakcyjna, którą kieruje radny miejski Wojciech Krzysztonek. – A w zarządzie dzielnicy zasiada Jerzy Woźniakiewicz i Marek Ziemiański, z którymi to Krzysztonek jest skonfliktowany – przypomina nasz rozmówca.
Numer październikowy został więc przygotowany, jednak ostatnie słowo powinno należeć do przewodniczącego Ziemiańskiego. – Gdy zmiany zobaczył Krzysztonek, wściekł się. Wysłał pismo do zarządu dzielnicy, że się z tym nie zgada i zażądał wycofania druku – opowiada radny.
Zarząd postanowił, że nie odpuści. – Wojciech Krzysztonek interweniował u Bogusława Kośmidera, przewodniczącego rady miasta i Beaty Kowalówki, która jest dyrektorem kancelarii RM. Radny stwierdził, że zarząd przywłaszczył sobie całą gazetę, a przecież było tam pięć lub sześć tektów Krzysztonka i jeden miał być przewodniczącego Ziemiańskiego – stwierdza polityk.
– Jeśli faktycznie były jakieś naciski z góry, to jest to zupełne bezprawie – uważa.
„Ustąpił z klasą”
Ostatecznie „Echo Czyżyn” opuściło drukarnię. – To był pewien ciąg nieporozumień, które zaszły dość wysoko, bo aż na szczebel przewodniczącego rady miasta i dyrektor kancelarii – przyznaje członek zarządu dzielnicy XIV Jerzy Woźniakiewicz. – Myślę, że to wynik tego, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z pewnych uregulowań statutowych. Dzielnicę reprezentuje przewodniczący i to on akceptuje teksty do druku. Chciał zgłosić swoje artykuły, natomiast nie znalazły się one w orbicie zainteresowań komisji redakcyjnej – tłumaczy Woźniakiewicz.
Sprawa „poszła” więc po linii podziału w dzielnicy. - Nie jest tajemnicą, że panowie Ziemiański i Krzysztonek nie przepadają za sobą. Ten spór przeniósł się teraz na gazetkę. Interwencja u najwyższych władz faktycznie na chwilę wstrzymała druk, jednak pan Ziemiański postanowił nie upierać się i ostatecznie została wypuszczona wersja pana Krzysztonka. Zachował się z klasą – dodaje radny dzielnicowy.
Jak mówi Jerzy Woźniakiewicz, to nie pierwszy raz, kiedy gazetka dzielnicowa staje się problemem. Wydawnictwo miało być likwidowane, ostatecznie zmienił się redaktor naczelny, a we wrześniu znów była próba jej likwidacji.
Nie ten poziom
Pytanie, czy takie rzeczy jak gazetki dzielnicowe to na tyle duży problem, żeby „skarżyć” się przewodniczącemu rady miasta? – Generalnie gazetkami się nie zajmuję. Tutaj był problem od strony formalnej, kto ma prawo dysponować gazetą. Czy komisja, czy przewodniczący. Coś tutaj było niedograne. Była scysja, czy przewodniczący dzielnicy może przewrócić to, co ustaliła komisja redakcyjna. Uznałem jednak, że to nie problem poziomu przewodniczącego rady miasta i stwierdziłem, żeby się dogadali. Tak też się stało – komentuje Bogusław Kośmider, przewodniczący rady miasta.
