W miejscu po spalonym domu handlowym Gigant od piętnastu lat nic się nie dzieje. W ostatnim czasie pojawiła się jednak szansa na zagospodarowanie terenu. Spółka Domar, będąca jednym z dwóch właścicieli działki przy ul. Wybickiego, planuje na swojej części budowę obiektu handlowego.
Po wielkim pożarze z maja 2003 r. z budynku zostały tylko fundamenty. Miejsce po spalonym budynku pozostaje od piętnastu lat niewykorzystane. Problem z uzyskaniem pozwolenia na zagospodarowanie terenu przy ul. Wybickiego tkwił w sporze pomiędzy dwiema spółkami, które są równoczesnymi użytkownikami wieczystymi terenu – Małopolską Spółką Akcyjną „Domar” a Arpis SA. W 2015 r. sąd rozstrzygnął spór i podzielił działkę na trzy części. Po jednej przekazał każdej z firm, a trzecią przeznaczył na drogę we współużytkowaniu wieczystym. O konkretnych planach ze strony firm nie było jednak mowy.
Kolejny dom handlowy?
Jak udało nam się ustalić, sytuacja w ostatnim czasie uległa zmianie. Okazuje się, że Małopolska Spółka Akcyjna „Domar” rozpoczęła analizę zagospodarowania terenu, na którym miałby powstać nowy obiekt handlowy. Zarząd spółki nie chce jednak ujawniać żadnych szczegółów.
– Tak, spółka „Domar” faktycznie ma plany dotyczące budowy obiektu handlowego na swojej części działki – mówi Grzegorz Rak, prezes zarządu Małopolskiej Spółki Akcyjnej „Domar”. – Obecnie jesteśmy na etapie prowadzenia analizy zagospodarowania terenu. Nie chcemy jednak zdradzać żadnych szczegółów, ponieważ przed nami długa droga. Samo wydanie decyzji może potrwać nawet pół roku.
Spółka „Domar” dysponuje terenem o powierzchni 60 arów. Gdyby jednak strony użytkujące miejsce po spalonym domu handlowym Gigant doszły do porozumienia, inwestycja mogłaby zostać zrealizowana na prawie dwukrotnie większym terenie. Prawdopodobnie jednak do tego nie dojdzie, ponieważ jak poinformował nas zarząd spółki Aripis, firma nie planuje inwestycji na swojej części.
Okoliczności podpalenia pozostają niewyjaśnione
W poniedziałek, 28 maja minie dokładnie 15 lat od pożaru domu handlowego Giagant. W budynku pracowało prawie pół tysiąca osób, które w jednej chwili straciły swoje majątki. Okoliczności tajemniczego podpalenia do dziś pozostają niewyjaśnione.
