Kapitan Wisły Igor Łasicki: W zimie musi się dużo zmienić

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
Wisła ma coraz mniejsze szanse, by skończyć rok w czołowej szóstce, która walczy o awans do ekstraklasy. Nastroje poprawiły się po wygranej w Sosnowcu, jednak już tydzień później przyszła porażka z Górnikiem Łęczna i nie można mówić o przełomie. – Każdy powinien zrobić rachunek sumienia – mówi obrońca Igor Łasicki, kapitan drużyny.

W ciągu kilkudziesięciu minut po zakończeniu meczu znalazł pan odpowiedź, jak można było w piątek przegrać z Górnikiem Łęczna?

Igor Łasicki, kapitan Wisły: Nie i jestem wkurzony Nie możemy przegrywać u siebie – z całym szacunkiem do Górnika Łęczna. Liczyliśmy, że zaczniemy seryjnie wygrywać, ale tak się nie stało, bo zagraliśmy słabo. Mieliśmy trochę niewykorzystanych sytuacji, a zadecydowały błędy w obronie. Drugą bramkę linia obrony musi wziąć na klatę.

Pierwszą chyba też. Wszyscy w Polsce wiedzą, że Zbozień rzuca daleko piłkę, potem jest przebitka...

Wiedzieliśmy to, trener nas uczulał. Przegraliśmy walkę o piłkę w pierwsze strefie, gdzie mieliśmy najwyższych zawodników. Dawid Szot miał już ciężko, był też trochę spóźniony.

Mimo wszystko po 45 minutach można było mieć nadzieję, że wygracie. Wyrównaliście, było sporo sytuacji. Natomiast gol na 1:2 was zgasił.

Po pierwszej połowie moje nastawienie było pozytywne. Choć straciliśmy bramkę, było widać determinację, by odrobić stratę, i strzeliliśmy. Mieliśmy dużą przewagę nad Górnikiem, który oddał chyba jeden strzał [jeden celny do przerwy – przyp. red.]. Wierzyłem w gola na 2:1 i taką okazję na drugim-trzecim metrze miał Bartosz Jaroch. Później bramka Górnika zdecydowanie podcięła nam skrzydła – nie byliśmy w stanie nic zrobić, gra długimi piłkami nic nie dawała. Zostały nam dwa mecze [w środę w Pucharze Polski, w niedzielę w lidze] i musimy walczyć. Na pewno nie odpuścimy. Jestem zły i rozczarowany również swoją grą, bo to był słaby mecz w moim wykonaniu.

Jest pan zmęczony psychicznie tym sezonem?

Nie jest łatwo. Trudno strawić takie porażki, których było już dużo, ale mam taki charakter, że zawsze staram się walczyć do końca. Drużyna ma podobne nastawienie, trener cały czas mówi, że nie możemy się poddawać.

Co zimą musi się zmienić w Wiśle?

Musi się dużo zmienić. Zajmujemy miejsce w środku tabeli i nie tak to powinno wyglądać, dlatego powinno się dużo zmienić. Wszyscy musimy dokonać analizy, na co będzie dużo czasu. Mam nadzieję, że kolejna runda będzie lepsza, pokażemy serię wygranych i awansujemy do ekstraklasy. Każdy musi zacząć od siebie, bo teraz coś nie grało na boisku. Wciąż wierzę, że uda się wrócić do ekstraklasy.

Co jest najważniejsze z rzeczy, które muszą się zmienić?

Przede wszystkim myślę o głowie. Pokazujemy, że potrafimy grać w piłkę, przeważamy, ale tracimy bramki po stałych fragmentach albo zbyt łatwo. Każdy powinien zrobić rachunek sumienia, choć pamiętajmy, że jesień jeszcze się nie skończyła. Trzeba się bardzo zmobilizować, by awansować w pucharze i pokonać Sandecję.

Jesteście w sytuacji, że w lutym trzeba zacząć z wysokiego C i gonić rywali. Nie będzie czasu na rozkręcanie się.

Nie widzę innej opcji. Optymizmem napawa spodziewany powrót Alana Urygi, Zdenka Ondraszka i Jakuba Błaszczykowskiego, ważnych piłkarzy dla naszej szatni. Obecnie wiele godzin spędzają w siłowni i na rehabilitacji, ale są z nami i jakieś słowo powiedzą. Wierzę, że pojawi się ogień, że zaczniemy wygrywać już od środkowego meczu.

Po jednej rundzie w I lidze może pan potwierdzić, że bardzo różni się od ekstraklasy?

W ekstraklasie jest więcej jakości, tu przeważa walka i decydują przede wszystkim stał fragmenty. Gdy drużyna strzeli, cofa się, jest trudno. To ciężka liga.

 

Czy Wisła po roku wróci do ekstraklasy?

  • 16,3% (603)
  • 32,4% (1201)
  • 5,4% (201)
  • 21,5% (798)
  • 24,4% (903)
News will be here