Karambol na Ruczaju. Wyroku wciąż nie ma

Zdjęcie z wypadku fot. PAWEŁ STARCK

Ponad trzy lata minęły od czasu karambolu na Ruczaju. Kierowca tira, który staranował samochody stojące na światłach, wciąż czeka na wyrok w tej sprawie. Jedno jest pewne, nie zakończy się ona w tym roku.

19 maja 2015 roku. Kierowca ciężarówki zbliża się do skrzyżowania ulic Grota Roweckiego i Kobierzyńskiej. Zamiast się zatrzymać, taranuje czekające na zielone światło samochody. Przejazd ten kończy się na ul. Brożka, gdzie kierowcę ujmuje strażnik miejski wraz z pracownikiem MPK.

– Kierowca był w szoku i nie był w stanie powiedzieć, co się stało. Badanie alkomatem wykazało, że jest trzeźwy – powiedział ówczesny pracownik biura prasowego krakowskiej straży miejskiej. W wyniku przejazdu tira ucierpiało 13 osób, a 18 samochodów zostało uszkodzonych. Poszkodowani mieli złamania, urazy głowy, potłuczenia i otarcia.

Spowodowanie katastrofy

Akt oskarżenia prokuratura przesłała do sądu w styczniu 2017 roku. Śledczy oskarżyli Grzegorza O. o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób. Czyn jest ten zagrożony karą pozbawienia wolności od 1,5 do 15 lat.

Mężczyzna przyznał się do winy, choć nie był w stanie wytłumaczyć, jak doszło do tego wydarzenia. Na przesłuchaniu opowiadał, że widział, jak samochody jadą, a później nie zdążył wyhamować. Późniejsze wydarzenia pamięta częściowo. Kierowca powiedział też, że był zmęczony, bo wracał z towarem, który nie został przyjęty.

Proces Grzegorza O. toczy się z wyłączeniem jawności na wniosek obrońcy. Kolejna sesja miała odbyć się we wtorek, 7 sierpnia, jednak to się nie udało. Przesłuchany miał być bowiem biegły z zakresu psychiatrii, jednak nie był w stanie przedstawić swojej wiedzy, ponieważ oskarżony nie stawił się na badaniach. Sąd wyznaczył kolejny termin na 8 stycznia 2019 roku.

News will be here