Kary więzienia za „zabawy wężem w letni dzień”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Dawid U. i Krzysztof K. w 2017 roku zostali skazani przez sąd okręgowy na 4,5 oraz 3 lata więzienia za m.in. skrępowanie wężem ogrodowym Marka R. i wlewanie mu wody do ust. Obrońcy oskarżonych wnieśli do sądu apelacyjnego o uniewinnienie swoich klientów. Ich zdaniem sąd I instancji popełnił wiele błędów.

Wyrok Sądu Okręgowego w Krakowie składał się w sumie z trzech spraw ze sobą związanych. Dawid U. wraz z Krzysztofem K. mieli w maju 2016 roku pozbawić wolności Marka R. poprzez owinięcie jego nóg wężem ogrodowym. Jego końcówkę włożyli mu do ust i odkręcili wodę. Zdaniem sądu, było to udręczenie i narażenie mężczyzny na śmierć. Orzekający stwierdzili również, że oskarżeni są winni pobicia Józefa S. w celu odzyskania wierzytelności.

Świadkowie niewiarygodni?

Mecenas Anita Bobek podkreśliła, że sąd wydał wyrok, opierając się na trzech dowodach – zeznaniach świadków. Byli to sam poszkodowany, jego konkubina oraz jego ojciec, których nie było na miejscu. – Ich zeznania są niewiarygodne pod kątem psychologicznym, występuje szereg rozbieżności w nich. Natomiast zeznania korzystne dla oskarżonych zostały odrzucone – stwierdziła adwokat.

Obrońca Dawida U. podkreśliła, że pokrzywdzony przychodził po całym zdarzeniu do oskarżonego i później razem spożywali alkohol. A co więcej, zeznania Marka R. zostały złożone z „inicjatywy organów ściągania”. Mężczyzna, według mecenas Bobek, miał „nie czuć się pokrzywdzonym” i chciał zakończenia sprawy.

Pokrzywdzony miał mieć również opinie „bajkopisarza” w  podkrakowskiej miejscowości, w której mieszkał.

Obrońca Krzysztofa K., Jarosław Bocheński zauważył pewne nieścisłości w uzasadnieniu wyroku. Stwierdził, że w jednym miejscu sąd twierdzi, iż wyjaśnienia oskarżonych są rozbieżne, a w drugim miejscu, że zostały przez nich uzgodnione.

– Marek R. jest uzależniony od alkoholu. Nie można tego postawić z boku, skoro weryfikujemy jego prawdomówność – powiedział adwokat.

Obrońcy zawnioskowali o uniewinnienie oskarżonych bądź uchylenie wyroku i ponowne rozpatrzenie sprawy przez sąd pierwszej instancji.

„Żarty przy wódce”

Dawid U. twierdzi, że zna pokrzywdzonego od dziecka i go lubi. Zaklinał się, że nie pozbawił go wolności i że to były „żarty przy wódce”. – Po tym zdarzeniu on do mnie przychodził, razem piliśmy. Pan prokurator ustalił, że dostaniemy zakaz zbliżania się do poszkodowanego, a ja zapytałem, co będzie jeśli przyjdzie do mnie na piwo? Prokurator stwierdził, abym nie robił głupstw. Później się okazało, że dostałem areszt tymczasowy. Jak mu [Markowi R. – przyp. red.] pokazałem zakaz sądowy, to się roześmiał – opowiedział oskarżony.

– Potrafił przyjść o 7 rano i mówić, że go pobili, a naprawdę zaciął się po goleniu. W sądzie miał ponad 3 promile, a alkoholicy mają urojenia w głowie. Dlaczego sam tego nie zgłosił? Przyjechała policja, mówił, że go zastraszyli. Prokurator wiedział, że jest wypity, był straszony, że dostanie 8 lat – kontynuował U.

„Rodzaj tortur”

Prokurator Henryk Stawicki, były Prokurator Okręgowy w Krakowie, przypomniał, że w pewnym momencie postępowania przygotowawczego poszkodowani przestali mówić o tej sprawie. Zdaniem śledczego, było to wymuszone zachowaniem Dawida U.

Stawicki odniósł się również do samej „zabawy przy wódce”. Stwierdził, że wiązanie nóg, a później lanie wody do ust to „rodzaj tortury”. – Mogło to prowadzić do zachłyśnięcia się – powiedział oskarżyciel.

Zdaniem prokuratora, zeznania świadków nie odnoszą się wprost do zdarzenia, tylko zachowania pokrzywdzonego, gdy tego dnia wrócił do domu. – Był przestraszony. Nie wyglądał jak po zabawie z wodą – uważa Stawicki.

– A później u mnie wódkę pił! – krzyknął Dawid U.

Prokurator zauważył również, że kary są w dolnych progach, a biorąc pod uwagę wczesną wielokrotną karalność mężczyzn, są też dość łagodne.

Kara: wyroki są w granicach dolnych progów. Biorąc pod uwagę przeszłość, czyli wielokrotną karalność za różne przestępstwa, 226 artykuł kk (KK) to są stosunkowo łagodne kary. Utrzymanie wyroku w mocy.

Zmyślał, żeby się podbudować

Sąd Apelacyjny w Krakowie utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji nie uznając argumentów obrony. Odniósł się m.in. do alkoholizmu pokrzywdzonego, stwierdzając, że owszem, nasilił się on, ale w drugiej połowie 2016 roku, już po wydarzeniu. Inni świadkowie zeznali, że nie mieli żadnej wiedzy na temat choroby alkoholowej mężczyzny. Sędziowie nie uwierzyli w to, że Marek R. później przychodził na posesje oskarżonego.

Co do zmyślonych historii poszkodowanego, to takie miały miejsce, ale nie uderzały nigdy w inne osoby. Marek R. przechwalał się w nich m.in. co do seksu czy liczby hodowanych gołębi.

Oskarżeni będą chcieli złożyć wniosek o kasację wyroku do Sądu Najwyższego.

News will be here