Koniec betoniarni na Zakrzówku? Jest decyzja PINB o rozbiórce

fot. Archiwum

Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wydał nakaz rozbiórki betoniarni przy ul. Pychowickiej. – Walczyliśmy o to około dwóch lat – mówi Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody. Właściciel firmy zamierza odwołać się od decyzji PINB. – Zostały mi dwa lata do emerytury. Ograniczyłem już produkcję – mówi Stanisław Kurlit.

Jak przypomina Waszkiewicz, w 2016 roku po m.in. skargach okolicznych mieszkańców na produkcję cementu oraz to, że zakład działa w bliskim sąsiedztwie Zakrzówka, TROP postanowił złożyć wniosek o wszczęcie postępowania w sprawie wydania nakazu rozbiórki samowoli budowlanej. 9 września PINB wysłał pismo do właścicieli betoniarnio-cementowni, w którym wzywa do likwidacji betoniarni.

– Mieszkańcy zgłaszali, że mają z tego powodu uciążliwość, a nam ta betoniarnia zupełnie do koncepcji parku Zakrzówek nie pasuje. Zakład jest również niezgodny ze studium dla tego terenu, dlatego postanowiliśmy złożyć wniosek – tłumaczy Mariusz Waszkiewicz.

Okazało się, że właściciel nie ma pozwolenia na budowę. Urząd miasta nie znalazł również żadnych dokumentów związanych ze zgłoszeniem budowy. – Dlatego jest ona nielegalna – dodaje ekolog.

Produkuje tyle co nic?

Właściciel Cementexu nie kryje, że jest załamany decyzją PINBU i zamierza się odwoływać. – Mam dwa lata do emerytury i co będę robił? Betoniarnia jest oryginalna, a nie składana, a tyle co ja robię, to inne zakłady w dzień wyprodukują – stwierdza Stanisław Kurlit.

Na pytanie o pozwolenia odpowiada, że przecież dawniej o żadnych takich dokumentach nie było mowy, a zakład stoi tam przynajmniej 50 lat. Jednak przedsiębiorca dodaje, że zlecił komuś, aby sprawę naprostować. – Do jutra ma mi dać odpowiedź, ale ludzie są niesłowni. Cóż zrobić – mówi.

Kurlit rozumie mieszkańców, choć jak dodaje, on tutaj był wcześniej. – Kiedy to kupowałem, nie było tam żadnych mieszkań tylko wysypisko gruzu. Od lat zmniejszam działalność, częściowo rozbieram. Zostały mi trzy samochody, mam dwoje pracowników – tłumaczy. Jego zdaniem produkcja nie jest tak uciążliwa, jak innych zakładów. – Jak w ciągu roku wyprodukuje 100-200 kubików cementu to wszystko – stwierdza.

Cementex nie miał również pozwoleń na emisję zanieczyszczeń do atmosfery. Wykryli to inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w 2015 roku. – Już mam. Kupiłem rok temu na 10 lat – odpowiada Stanisław Kurlit.

Właściciel zakładu ma prawo odwołać się od decyzji PINB-u do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowalnego, a następnie do sądu. I można sądzić, że Stanisław Kurlit, jak sam mówi, dociągnie do emerytury, ponieważ podobne sprawy mogą ciągnąć się latami. Wystarczy wspomnieć sprawę bilboardu przy ul. Konopnickiej, który stał tam nielegalnie około trzech lat, zanim został zdemontowany.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Dębniki
News will be here