Koniec z „pracą na próbę”. Weszły w życie nowe przepisy

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Czwartek to pierwszy dzień, w którym obowiązują nowe przepisy dotyczące prawa pracy. Dzięki nowelizacji kodeksu możemy mówić o końcu tzw. syndromu pierwszej dniówki. Wynika z tego, że jeszcze przed rozpoczęciem pracy pracownik musi posiadać umowę na piśmie bądź pisemne potwierdzenie jej warunków.  Na pracodawców, którzy nie wywiążą się z tego obowiązku, czekają grzywny nawet do 30 tysięcy złotych.

Do tej pory przepisy zezwalały pracodawcy na uregulowanie kwestii związanych z umową do końca pierwszego dnia pracy. Skutkowało to tym, że w czasie ewentualnych kontroli padały słowa, że pracownik jest zatrudniony dopiero pierwszy dzień, więc czas na załatwienie formalności jeszcze nie minął. Zmiany mają zapewnić pracownikowi korzystanie z pełnych praw pracowniczych od samego początku podjęcia pracy.

– Zmiany dają gwarancję legalnego zatrudnienia, a co się z tym wiąże, bezpieczeństwo i komfort pracy dla pracowników – Teraz, gdy poprawia się sytuacja na rynku pracy, chcemy dbać nie tylko o jej dostępność, ale i o jakość – mówi Elżbieta Rafalska, minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Wzrośnie skuteczność inspektorów

Zmiany zmuszają pracodawców do wręczenia pracownikowi umowy, bądź potwierdzenia warunków jeszcze przed dopuszczeniem go do pracy. Konieczne jest, aby drugi egzemplarz posiadał zatrudniający. Ewentualne niedopełnienie wymagań będzie skutkowało karą grzywny od 1 do 30 tysięcy złotych. Kwoty pozostały niezmienione, jednak teraz inspektorom zdecydowanie łatwiej będzie udowodnić nielegalne zatrudnienie.

Rosnące problemy z syndromem pierwszej dniówki od lat pojawiały się w czasie sezonu wakacyjnego. Państwowa Inspekcja Pracy prowadziła zmasowane kontrole w branżach takich jak hotelarstwo czy gastronomia.

„Nie przechodzili próby”

Jak mówiła w rozmowie z LoveKraków.pl Anna Majerek, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie, inspektorzy dostawali wiele informacji i nielegalnym zatrudnieniu i zjawisku „pracy na próbę”, na kilka dni, po czym pracownik nie dostawał żadnego wynagrodzenia, słysząc, że nie przeszedł próby.

– Nielegalnie zatrudnieni pracownicy, „przeszkoleni”  na wypadek naszych kontroli, oświadczali, że są pierwszy dzień  w pracy i nie zdążyli jeszcze podpisać umowy. Wszystko świadczyło jednak o tym, że był on doskonale zorientowany w swoich obowiązkach. Często zdarzało się, że po wakacjach zgłaszali się do nas – oczywiście bez umowy i bez wynagrodzenia. Często nie była to praca tylko na czas wakacji, a zgłaszający się do nas pracowali nawet ponad rok bez żadnej umowy – mówiła Anna Majerek.