Nie ma jeszcze wystarczającej kwoty i pozwoleń, ale są już kontrowersje wokół budowy pomnika Armii Krajowej pod Wawelem. Pojawiają się obawy, czy monument nie zmieni całego charakteru pobliskich Bulwarów i czy nie stanie się miejscem przebywania kloszardów.
Chociaż w niedzielę udało się zebrać ponad 360 tysięcy złotych na budowę pomnika AK, brakuje jeszcze prawie 1,5 mln zł. Do jego wykonania naprawdę daleka droga, a sam projekt budzi skrajne emocje. Przewodniczący rady miasta przypomina, że to sami ludzie wybrali taką lokalizację i kształt pomnika.
– Miejsce zostało wskazane podczas konsultacji społecznych kilka lat temu. Do wyboru było kilka lokalizacji. Wiem, że sami Akowcy postulowali za obecnym miejscem – mówi Bogusław Kośmider.
Rodzą się więc pytania, czy okolica nie zamieni się w martwą strefę, gdzie nie będą się odbywały żadne imprezy, a ludzie zrezygnują z przebywania w okolicy. Nie obawia się o to Bogusław Kośmider. – Takie wydarzenia jak Wianki nie są problematyczne. Imprezy nie powinny przeszkadzać. Chodzi o to, by uszanować ten pomnik tak jak grób. W Stanach Zjednoczonych mają pomnik ku czci poległych w Wietnamie i nikomu to nie przeszkadza, aby obok piknikować – opowiada przewodniczący.
Kośmider przypomina również, że obszar między kościołem na Skałce a Wawelem jest reprezentacyjny i o szczególnym znaczeniu.