Kraków mekką kierowców wyścigowych?

Czy w możliwej do przewidzenia przyszłości Kraków ma szansę wzbogacić się o profesjonalny, wielofunkcyjny tor wyścigowy? Entuzjaści sportów motorowych są przekonani, że to możliwe i rozpoczęli zbieranie podpisów pod inicjatywą na rzecz budowy takiego obiektu.

Ulotki informujące o przedsięwzięciu były rozdawane w czasie Forum Ekonomicznego w Krynicy. Podpis wspierający starania organizatorów można było zaś złożyć w ostatni weekend na Classic Moto Show. Wkrótce będzie to możliwe m.in. na krakowskich torach kartingowych, a specjalnie przygotowaną listę można także pobrać TUTAJ.

– Na razie chcemy przede wszystkim nagłośnić sprawę. Planujemy zebrać jak największą liczbę podpisów, a następnie przekazać je np. Urzędowi Miasta czy Województwa – mówi Mateusz Isbrandt, właściciel toru kartingowego i jeden z pomysłodawców akcji. – Pokażemy, że są ludzie, którzy uważają tego typu inicjatywę za ważną i potrafią się wokół niej zrzeszyć.

To dopiero pierwszy krok na długiej i najeżonej przeciwnościami drodze. Jeśli zainteresowanie pomysłem dorówna entuzjazmowi organizatorów, kolejnym będzie prawdopodobnie zawiązanie stowarzyszenia.

Nasz rozmówca przekonuje, że gra jest warta świeczki. Według niego z zapełnieniem, a co za tym idzie utrzymaniem toru nie byłoby problemów. Polska cierpi bowiem na niedostatek tego typu obiektów, a miłośników ścigania w samochodach i na motocyklach bardzo szybko przybywa. Wypełniony po brzegi zawodami profesjonalistów i amatorów kalendarz Toru Poznań jest tego najlepszym przykładem.

Wyścig z przeszkodami

Przeszkodą najtrudniejszą do pokonania są jednak finanse. Koszty tego typu inwestycji trudno oszacować. Zależą od wielu czynników, chociażby długości toru i standardu infrastruktury wokół niego. Dla przykładu, w Korei Południowej obiekt przystosowany do wymogów Formuły 1 udało się zbudować za ok. 80 milionów dolarów. Zaś oddany do użytku rok wcześniej luksusowy kompleks Yas Marina Circuit w Abu Dhabi kosztował… ponad 1,3 miliarda dolarów!

– Chcielibyśmy, żeby był to obiekt jak najlepszy i wielofunkcyjny. Z placem manewrowym dla drifterów, pętlą kartingową. Nie zależy nam na „złotych klamkach” i pięciogwiazdkowych pokojach dla VIP-ów. Najważniejszy jest asfalt i to, co dzieje się wokół niego – wyjaśnia Mateusz Isbrandt.

Skąd wziąć potrzebne środki? Z pewnością nie obyłoby się bez prywatnych inwestorów. Potrzebne byłyby także fundusze Unii Europejskiej. Pomoc w pozyskaniu pieniędzy być może zaoferuje Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego. Isbrandt zdradza, że odbył już wstępne, nieoficjalne rozmowy, by uzyskać jej przychylność.

Gdańskie doświadczenia

Przykład Gdańska uzmysławia jednak, że nawet wsparcie państwowych instytucji nie gwarantuje powodzenia. Plany zbudowania Narodowego Centrum Sportów Motorowych w południowej części Gdańska powstały w 2001 roku. Pod budowę toru o standardzie umożliwiającym organizację wyścigu Formuły 1 oraz kilku mniejszych obiektów, zarezerwowano tam 200 hektarów terenu, a zapis o takim ich przeznaczeniu znalazł się nawet w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego.

Tymczasem, mimo zaangażowania Ministerstwa Sportu, władz Gdańska i Polskiego Związku Motorowego, do tej pory nie udało się znaleźć inwestorów, którzy zbudowaliby tor w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego.

Także w Krakowie o podobnej inwestycji myśli się od lat. – Kilku potentatów z branży motoryzacyjnej oraz byłych kierowców już próbowało. Jak na razie bez powodzenia – studzi entuzjazm prezes Automobilklubu Krakowskiego, Paweł Owczyński. – To horrendalne kwoty, Klubu na pewno na to nie stać, ale gdyby komuś wreszcie się udało, byłbym bardzo szczęśliwy – kończy.

News will be here