Lider za mocny dla Cracovii. Kolejny zmarnowany karny

fot. Arkadiusz Szuba / LoveKraków.pl

Cracovia przegrała w Gdańsku z Lechią 0:1. Mimo że krakowianie wracają do domu bez punktów, to na pocieszenie pozostaje im fakt, że z liderem rozegrali bardzo dobre spotkanie. Kto wie, jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby w 30. minucie Javi Hernandez wykorzystał rzut karny.

Cracovia pojechała do Gdańska mierzyć się z liderem ekstraklasy. Nic sobie jednak z pozycji Lechii nie robiła. Gra krakowian mogła się podobać, choć to gospodarze jako pierwsi poważnie zagrozili bramce strzeżonej przez Michala Peskovicia. W 6. minucie wynik spotkania otworzyć mógł Konrad Michalak. Jego strzał przeszedł minimalnie obok słupka.

Pechowe karne

Rzuty karne nie są mocną stroną graczy z ulicy Kałuży. Dwukrotnie w tym sezonie szanse z jedenastu metrów marnował już Michał Helik. Miało to miejsce w przegranym meczu z Lechem Poznań i zremisowanym z Zagłębiem Sosnowiec. W myśl zasady do trzech razy sztuka, być może przy trzecim podejściu obrońca Cracovii przełamałby złą passę. Niestety swojej szansy nie dostał. W 30. minucie do stałego fragmentu podszedł Javi Herandez, który uderzył wprost w interweniującego Dusana Kuciaka.

Szansy z jedenastu metrów dla Cracovii by nie było, gdyby nie świetne zagranie Mateusza Wdowiaka. Wychowanek Pasów po raz kolejny błyszczał w szeregach drużyny z Krakowa. W 28. minucie na pełnej szybkości wpadł w szesnastkę i próbował minąć wychodzącego z bramki Kuciaka. Bramkarz Lechii miał dwa wyjścia albo faulować i liczyć na szczęście przy rzucie karnym, albo odprowadzić piłkę wzrokiem do bramki. Zdecydował się na pierwszą opcję, a przy karnym znakomicie wyczekał Hernandeza i zdołał zachować czyste konto.

Kontuzjowany

Występ Ariama Cabrery w Gdańsku był niepewny. Hiszpan z Miedzią Legnica rozegrał tylko pierwsze 45 minut. Po przerwie na murawie się nie pojawił. Przez ostatni tydzień był oszczędzany, leczył kontuzję i nie trenował z zespołem, a mimo to znalazł się w wyjściowym składzie. Tym razem na boisku zdołał wytrzymać jedynie 32 minuty. W jego miejsce pojawił się Marcin Budziński. Popularny „Budzik” swojego występu z Lechią do udanych zaliczyć nie mógł. Notował wiele strat i mocno wystawiał na próbę nerwy trenera Michała Probierza.

Ofensywni

Cracovia grała z Lechią jak równy z równym, choć w tabeli dzieliła je przepaść. Nie załamała się nawet niewykorzystanym karnym i w dalszym ciągu szukała kolejnych okazji na bramkę. Jeszcze w pierwszej połowie kapitalną sytuację miał duet obrońców – Cornel Rapa i Damian Dąbrowski. Ten pierwszy wystąpił w roli skrzydłowego, idealnie zagrał piłkę na trzeci metr, a tam Dąbrowski próbował zaskoczyć Dusana Kuciaka. Słowak miał jednak znakomite wyczucie i nie pozwolił sobie na błąd. Tuż przed przerwą z dystansu uderzał jeszcze Javi Hernandez, ale po 45 minutach gry w Gdańsku był bezbramkowy remis.

Przebudzenie

Piotr Stokowiec zdecydował się na zmianę. Od początku drugiej połowy w miejsce Jakuba Araka pojawił się Rafał Wolski. Ta roszada była zdecydowanie na korzyść gospodarzy. Lechia, która pozwoliła się rozgościć krakowianom, w końcu sama zaczęła coraz częściej dochodzić do głosu. Wreszcie kibicom mógł dać o sobie znać Flavio Paixao. Swoje pięć minut Portugalczyk miał jednak nieco później.

Po godzinie gry widowisko nieco się zaostrzyło. Seria fauli i frustracji nie wpłynęła na szczęście niekorzystnie na jakość widowiska. Lechia szukała bramki, by umocnić się na pozycji lidera. Cracovia dążyła do podbudowania swojej pewności siebie, bo co jak co, ale ogranie prowadzącej w tabeli drużyny z Gdańska mogło znacznie poprawić morale zespołu, zwłaszcza że stąd nikt w tym sezonie jeszcze kompletu punktów nie wywiózł. Niezłą okazję miał Sergei Zenjov, ale po raz kolejny świetnie między słupkami spisał się Dusan Kuciak. Po drugiej stronie boiska Jarosław Kubicki po świetnym zagraniu Rafała Wolskiego ruszył na bramkę Pasów. Michal Pesković odważnie wybiegł w jego kierunku, czym wyraźnie go zaskoczył.

Rozstrzygnęli

Nieco ponad dziesięć minut przed końcem kibice w Gdańsku doczekali się bramki i to dla gospodarzy. Lukas Haraslin znakomicie wypatrzył wbiegającego w pole karne Flavio Paixao, co umknęło defensywie gospodarzy. Napastnik Lechii w stuprocentowej sytuacji się nie pomylił i gdańszczanie byli na prowadzeniu.

Cracovia nie dawała za wygraną. Zamknęła gospodarzy na ich własnej połowie i dążyła do wyrównania. Bramka na remis była blisko. W doliczonym czasie gry Michał Helik znalazł się na trzecim metrze i uderzył na bramkę. Instynktownie nogą interweniował Dusan Kuciak. Piłkarze Pasów ze zdziwieniem stali i zastanawiali się jakim cudem piłka nie wpadła do bramki.

Lechia Gdańsk – Cracovia 1:0 (0:0)

Bramki: F. Paixao (79.)

Lechia: Kuciak – Mladenović, Augustyn, Nalepa, Nunes – Haraslin (86. Vitoria), Łukasik, F. Paixao, Kubicki, Michalak (59. Sobiech) – Arak (46. Wolski).

Cracovia: Pesković – Siplak, Datković, Dytiatjew, Rapa – Wdowiak, Gol, Dąbrowski, Zenjov (88. Helik) – Hernandez (84. Strózik), Cabrera (32. Budziński).

Żółte kartki: Augustyn, Kuciak, Michalak.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

News will be here