Lokalny lider dla wymagających klientów

fot. pixabay.com
Gdyby przeciętny internauta dowiedział się, że możliwości surfowania w sieci zawdzięcza Związkowi Radzieckiemu, co najwyżej uśmiechnąłby się z niedowierzaniem.

Ale to prawda. To właśnie wystrzelenie w przestrzeń pierwszego sztucznego satelity ziemi, zapoczątkowało technologiczny wyścig zbrojeń pomiędzy USA a ZSRR, który zaowocował stworzeniem wojskowej sieci informatycznej ARPANET - prekursora współczesnego internetu.

Nieuchronny ciąg zdarzeń

Podobnie jak wiele innych wynalazków rodem z wojska, także ARPANET znalazł swoje zastosowanie w „cywilu”, przekształcając się w internet, bez którego dzisiaj wielu ludzi nie wyobraża sobie wręcz życia.

Dobro dla każdego

Trudno dzisiaj wyobrazić sobie funkcjonowanie w życiu codziennym bez dobrodziejstw jakie oferuje internet. Bez względu na to, czy użytkownik jest właścicielem przedsiębiorstwa, wykorzystującym sieć do pracy, czy osoba prywatną, szukającą w niej rozrywki, zaspokoi ona wszelkie potrzeby: komunikację z klientem, komunikację z kontrahentem, chęć zdobycia informacji i wiedzy, chwilę relaksu przy grach online, pomysł na obiad, pomysł na prezent itd. Jednakże w tym dobrodziejstwie jest pewien haczyk...

Nic nie bierze się znikąd

Otóż internet, to z biznesowego punktu widzenia po prostu towar. Towar, który trzeba dostarczyć, z następnie za niego zapłacić. A więc każdy użytkownik musi wcześniej czy później stanąć przed wyborem konkretnego dostawcy.

Ilość czy jakość?

Osoba chcąca korzystać z internetu, z pewnością skieruje swoją uwagę w stronę dostawców kontrolujących większą część rynku usług teleinformacyjnych – czyli wielkich korporacji typu Orange czy Netia. Jednak warto zadać sobie pytanie, czy włączenie się w nurt ogromnej rzeszy klientów jest dobrym wyborem? Może zamiast stać się klientem korporacji obsługującej setki tysięcy podmiotów, a w związku z tym nie koncentrującej się na konkretnym odbiorcy i jego komforcie, warto zastanowić się nad współpracą z lokalnym dostawcą, docierającym do relatywnie niewielkiej liczby klientów, ale za to dbającym o ich jak najlepiej pojęte interesy (przy stosunkowo niewielkiej liczbie odbiorców, każdy z nich jest na wagę złota, a zatem należy się o niego odpowiednio troszczyć), a przy tym znającym doskonale realia lokalnego rynku?

Kraków rządzi!

W stosunku do reszty naszego kraju, mieszkańcy Krakowa i okolic chcący korzystać z wysokiej jakości usług firm specjalizujących się w dostawie internetu znajdują się w uprzywilejowanej sytuacji. Istnieją tu bowiem i świetnie sobie radzą, dwie współpracujące ze sobą firmy realizujące się w dziedzinie teleinformatyki; firmy potrafiące zaspokoić oczekiwania zarówno odbiorcy indywidualnego, jak i przedsiębiorcy: małego, średniego i dużego. Są to S–Net i TOYA. - Mówi Członek Zarządu S-Net Sp. z o.o. Arkadiusz Dymek

Zgoda buduje

Krakowski rynek usług teleinformatycznych jest przykładem rzadko spotykanej racjonalnej, konstruktywnej i efektywnej polityki biznesowej. Pierwszym z podmiotów, który doprowadził do obecnego stanu rzeczy jest firma S–Net; działa ona jako spółka z ograniczoną odpowiedzialnością już od roku 2009, a specjalizuje się we współpracy z klientelą biznesową. Jej oferta obejmuje technologie teleinformatyczne skierowane właśnie dla firm, integrację rozwiązań IT – serwerów, sprzętu sieciowego i outsorcingu. Co więcej firma posiada własną sieć światłowodową oplatającą niemalże cały Kraków. S–Net może także poszczycić się bardzo szybkim czasem reakcji w kontaktach z klientami; konsultacja i pomoc w razie problemów jest darmowa i – mówiąc wprost – błyskawiczna, ponieważ zajmuje zaledwie... 2 godziny! (Porównajmy to z minimum dwiema dobami oferowanymi przez „gigantów”).

Gdyby natomiast ktoś chciał rozpocząć współpracę z S–Net od podstaw, instalacja infrastruktury wraz z uruchomieniem usług trwać będzie tylko 14 dni. Firma także doskonale odnajduje się w środowisku coraz popularniejszych chmur obliczeniowych niezwykle użytecznych dla właścicieli przedsiębiorstw o każdym profilu i zasięgu. Bardzo cenioną zaletą S–Net, jest jego partnerskie podejście do swoich klientów, każdy traktowany jest indywidualnie, z uwzględnieniem jego konkretnych potrzeb.

„Do tanga trzeba dwojga” - jak mówi przysłowie. Owym drugim jest spółka TOYA, której domeną jest współpraca z klientami indywidualnymi. W jej ofercie można znaleźć szerokopasmowy internet, telewizję cyfrową, usługi z zakresu telefonii komórkowej, stacjonarnej oraz VoIP.

W grudniu 2017 roku obie firmy połączyły się, obustronnie znacząco zwiększając swój potencjał.

Kto na tym zyskał? Wszyscy!

Po pierwsze, wygrały same firmy. Zamiast wikłać się w kosztowną walkę konkurencyjną z przeciwnikiem, podały mu rękę do zgody. Zamiast rozszerzać swoje oferty o domeny w których specjalizuje się konkurent, koncentrowały się na swoich, powiększając tym samym jakość usług. Zamiast poświęcać czas i środki na rozpoznanie rynku na którym działa potencjalny przeciwnik, a następnie go z niego wyeliminować, podzieliły się z nim swoim doświadczeniem. W rezultacie, w miejsce dwóch zwalczających się przedsiębiorstw, powstało jedno, kumulujące potencjał obydwu. Czysty zysk!

Po drugie, wygrali klienci.

Mają przed sobą atrakcyjną alternatywę wobec komunikacyjnych molochów stawiających na ilość nie na jakość, a w kontaktach z klientami chowających się za automatycznymi sekretarkami „rozmawiającymi” ze zdesperowanymi użytkownikami sieci odciętymi nagle wskutek awarii sprzętu, skutecznie utrudniającymi szybką reakcję ze strony operatora.

Mają do dyspozycji duet doskonale znający realia lokalnego rynku, orientujący się w potrzebach zarówno klienta indywidualnego, jak i biznesowego; dostarczającego szeroką gamę usług z zakresu teleinformatyki – nieważne, czy chcesz wysokiej jakości telewizję, szybki internet czy tanią telefonię wszelkiego rodzaju? Skontaktuj się Z TOYA lub S–Net; coś wymyślą. A potem dostarczą i zamontują. Szybko i tanio.

Mają wreszcie do dyspozycji zespół ekspertów, którzy zamiast koncentrować się na walce z konkurencją współpracują ze sobą, wymieniając się doświadczeniami i wiedzą.

Na dłuższą metę przynosi same korzyści. Zdecydowanie bowiem lepiej jest współpracować z ekspertem w danej branży nastawionym na świadczenie usług jak najwyższej jakości, niż z agentem nakierowanym jedynie na pozyskanie kolejnego podmiotu zobowiązanego do regularnego opłacania faktur. - Dodaje Niko Bałazy z S-Net.

Ręka rękę myje

A na koniec praktyczna refleksja; po co zasilać korporacje, w których udział mają często podmioty zagraniczne, skoro można dać zarobić „swoim”, zwłaszcza jeżeli jakość usług świadczonych przez „swoich” jest często wyższa niż „obcych”.

Podsumowując: niech krakowski odbiorca zgłosi się do krakowskiego dostawcy.