Mączyński i Legia świętują zwycięstwo przy Reymonta

fot. JG

Wisła od czterech lat nie potrafi wygrać z Legią. Trudno jednak o trzy punkty, gdy w czwartym meczu z rzędu z tym przeciwnikiem na swoim stadionie, nie strzela się gola. W niedzielę gospodarze bardzo się starali, ale mistrzowie Polski byli lepsi o bramkę Jarosława Niezgody. To pierwsza porażka Białej Gwiazdy u siebie w tym sezonie.

Wielka mobilizacja

Atmosfera przed niedzielnym meczem gęstniała z każdym dniem. Ligowe spotkania Wisły z Legią – to przy Reymonta było już 151. w historii ekstraklasy – zawsze wywołują sporo emocji, ale tym razem było wyjątkowo gorąco. Wszystko za sprawą powrotu na stadion Wisły jej wychowanka Krzysztofa Mączyńskiego, który latem bardzo chciał odejść do Legii i został tam sprzedany. Bilety rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Klub sprzedał 33 tysiące wejściówek, co jest nowym rekordem frekwencji na domowych spotkaniach krakowian w ekstraklasie w XXI wieku.

Na osiedlach i w podkrakowskich miejscowościach można było spotkać plakaty z hasłem „Przywitajmy Judasza” z podobizną Pinokia w stroju Legii. Ilustracja nawiązywała oczywiście do letnich wydarzeń z udziałem Mączyńskiego.


Szpileczek nie omieszkał również wbić sam klub. Kilka dni przed spotkaniem napisał na Facebooku, że „mimo braku mąki bilety na mecz z Legią schodzą jak ciepłe bułeczki”, a kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem zamieścił w mediach społecznościowych takie zdjęcie:

Znienawidzony dał radę

Na przedmeczowe zapoznanie się z murawą Mączyński wyszedł jako jeden z pierwszych. Od razu w jego stronę leciały obelgi i gwizdy. Nie inaczej było podczas samego meczu. Wystarczyło, że piłkarz był blisko piłki, strzelił lub podał, a gwizdy narastały. Kto z piłkarzy gospodarzy ostrzej go potraktował, otrzymywał gromkie brawa. Podobnie jak inny były wiślak – Jakub Błaszczykowski. Zawodnik Wolfsburga zapowiedział, że na zakończenie kariery wróci do Krakowa, a na niedzielny mecz ufundował 400 biletów dla podopiecznych domów dziecka.

Choć nie udało się uniknąć mowy nienawiści, kibice spisali się jeżeli chodzi o oprawę. Ta przygotowana na derby była haniebna i zakończyła się zamknięciem trybuny na kolejne spotkanie. Przy okazji starcia z Legią zostały przypomniane wszystkie mistrzostwa klubu i jej legendy. Pojawił się napis „Niechaj wrócą piękne czasy, gdy cieszyliśmy się z mistrzostwach twych” i kilkanaście rac, które szybko zgasły. Niepotrzebne były petardy hukowe, które wybuchały przed rozpoczęciem meczu.

Zespoły Kiko Ramireza i Romeo Jozaka w poprzedniej kolejce wygrały, więc trenerzy nie dokonali w wyjściowych składach ani jednej zmiany. Wisła była u siebie niepokonana, a Legia na wyjazdach wygrała tylko raz i aż pięć razy musiała uznać wyższość rywali.

Obie drużyny zaczęły intensywnie. Już w drugiej minucie po błędzie Legii indywidualną kontrę na gola mógł zamienić Carlitos. Blisko umieszczenia piłki w bramce był również Rafał Boguski. Nie próżnowała też Legia. Piłka minimalnie minęła słupek po płaskim strzale Fina.

W końcu doczekaliśmy się gola, ale ponad 30 tysięcy kibiców zamiast się cieszyć, mogło tylko przekląć pod nosem. Świetną kontrę gości zakończył Jarosław Niezgoda, któremu idealnie dograł Michał Kucharczyk. Duży udział w bramce miał znienawidzony przez trybuny Mączyński, który uruchomił na lewym skrzydle Kucharczyka. Do przerwy to Wisła miała przewagę, ale nie potrafiła jej udokumentować, także dlatego, że świetnie w obronie grał Michał Pazdan.

VAR tym razem nie pomógł

Po przerwie temperatura pojedynku jeszcze wzrosła. Sędzia Bartosz Frankowski podyktował rzut karny po starciu Kucharczyka (miał już na koncie żółtą kartkę) z Boguskim. Na jedenastym metrze piłkę ustawił już sobie Ivan Gonzalez, ale nie uderzył na bramkę Malarza. Po weryfikacji VAR arbiter z Torunia zmienił swoją decyzję. Legia skupiła się na obronie i próbowała wychodzić z kontrą. Atak pozycyjny Wiśle wychodził różnie, Carlitos dwoił się i troił, ale mecz z najlepszą polską drużyną zakończył bez trafienia. Przed Wisłą kolejne trudne zadanie. W piątek o godzinie 20.30 zagra w Poznaniu z Lechem

45 minut przed spotkaniem dziesiątki młodych zawodników Akademii Piłkarskiej Wisła Kraków złożyło specjalną przysięgę, powtarzając słowa prezes Wisły SA i TS Wisła Marzeny Sarapaty.

 

Wisła Kraków – Legia Warszawa 0:1 (0:1)

Bramka: Niezgoda (21.).

Wisła: Buchalik – Arsenić, Głowacki, Gonzalez, Sadlok – Boguski (58. Wojtkowski), Llonch, Basha (78. Ze Manuel), Imaz – Brożek (60. Perez), Carlitos.

Legia: Malarz – Broź, Astiz, Pazdan, Hlouszek – Jodłowiec, Mączyński – Guilherme, Hamalainen (90. Kopczyński), Kucharczyk (67. Pasquato) – Niezgoda (75. Sadiku).

Żółte kartki: Gonzalez, Carlitos, Llonch – Kucharczyk, Astiz, Guilherme.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń).

News will be here