Mecz walki dla Brązowych. Garbarnia oddaliła się od strefy spadkowej

fot. a Garbarni

Zespół Macieja Musiała pokonał w 10. kolejce II ligi GKS Bełchatów 1:0 i oddalił się od strefy spadkowej, w której ugrzęźli rywale. Kibice zgromadzeni na trybunach w słoneczne, acz wietrzne piątkowe popołudnie, zobaczyli klasyczny mecz walki. Ozdobą 90 minut gry była ładna akcja bramkowa gospodarzy.

Obie drużyny przystępowały do tego meczu na miejscach zagrożonych spadkiem do III ligi. Choć do końca sezonu jeszcze wiele kolejek, stawka była wysoka.

Co za akcja!

Spotkanie rozpoczęło się od intensywnych ataków drużyny gości, widać było determinację przyjezdnych. Obie ekipy nie przebierały w środkach, było dużo fauli i tzw. męskiej gry, na którą pozwalał arbiter. Pierwszą sytuację w meczu stworzył GKS, ale strzał głową Kajetana Kunki obronił bez problemu Dorian Frątczak. Ataki gości nie ustawały, Garbarnia została zmuszona do gry w głębokiej defensywie. Brązowi udaną kontrę przeprowadzili dopiero w 11. minucie, ale uderzenie głową Michała Feliksa minęło prawy słupek.

Garbarnia usiłowała grać skrzydłami, z pominięciem środka pola, z kolei GKS postawił na szanowanie piłki i szybki doskok po utracie futbolówki. W grze drużyn z dołu tabeli długo brakowało konkretów.

Nieskuteczność przyjezdnych zemściła się na nich w najgorszy możliwy sposób – świetną akcję Garbarni rozpoczętą od bramki wykończył po dziesięciu podaniach Michal Klec. W 29. minucie Słowak precyzyjnie uderzył w prawy dolny róg bramki. Po utracie gola GKS zintensyfikował grę wysokim pressingiem.

W 31. minucie Feliks urwał się lewym skrzydłem, faulem powstrzymać musiał go Kunka, który został napomniany żółtą kartkę. Zaraz potem Garbarze bliscy byli utraty prowadzenia, jednak w świetnej okazji fatalnie zachował się Dawid Flaszka.

GKS nie ustępował, jednak albo jego piłkarze uderzali niecelnie, albo w zamieszaniu i po serii strzałów piłka nie chciała wylądować w siatce.

Nerwowy Bełchatów i konsekwentna Garbarnia

Druga odsłona spotkania rozpoczęła się od groźnych ataków Garcy, która dążyła do podwyższenia prowadzenia. Indywidualną szarżą popisał się Bartłomiej Korbecki, jednakże w pojedynkę nie był w stanie sforsować obrony gości. Kilka minut później Klec znalazł Daniela Morysa, ten uderzył precyzyjnie w okienko bramki, lecz jego strzał instynktownie obronił golkiper. Gospodarze musieli też być czujni w obronie. Gdy Jakub Banach zablokował piłkę zmierzającą do bramki, za co został nagrodzony gromkimi oklaskami z trybun.

W drugiej połowie gra obu drużyn była zdecydowanie bardziej niedokładna niż w pierwszej. Ponadto, pojawiło się więcej drobnych fauli, które powodowały przestoje w grze i coraz większą nerwowość drużyny Patryka Rachwała, która chciała odrobić stratę. To przełożyło się na brak okazji do zdobycia bramki.

Dopiero w 83. minucie udało się gościom oddać celny strzał, ale Frątczak nie został zmuszony do dużego wysiłku przez Mateusza Wrońskiego.

Garbarnia, grając konsekwentnie do końca, utrzymała jednobramkowe prowadzenie, po zwycięstwie ma 13 punktów i oddaliła się od strefy spadkowej. Pozostał w niej za to zespół z Bełchatowa, który zaczął sezon z czterema ujemnymi oczkami i ma ich sześć.

Garbarnia Kraków – GKS Bełchatów 1:0 (1:0)

Bramka: Klec (29.).

Garbarnia: Frątczak – Morys, Banach, Nakrosius, Bartków (80. Kuczera) – Szywacz (80. Malik), M. Duda – Korbecki (64. K. Duda), Klec (80. Purcha), Słomka (72. Marszalik) – Feliks.

GKS: Otczenaszenko – Grzelak, Kunka, Klabnik, Szymorek – Ryszka (86. Bielka), W. Gancarczyk, M. Gancarczyk (68. Mizera), Warnecki (68. Wroński), Flaszka (59. Sołtysiński) – Radionow.

Żółte kartki: Kunka, Wroński.

Sędziował Szymon Łężny (Kluczbork).

Autor: Mateusz Niedźwiedzki