Miejski parking to pustostan [Raport]

Parking pod Muzeum Narodowym fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Za niespełna miesiąc parking podziemny zlokalizowany u zbiegu Alej Trzeciego Maja, Focha oraz Mickiewicza będzie obchodził rok istnienia. Urzędnicy, którzy nadzorowali inwestycję oraz wydali zgodę na wybudowanie obiektu dla samochodów za 17 mln złotych, chyba nie będą mogli uznać rocznicy za sukces. Parking świeci pustkami (średnia zajętość to 11 procent) i trzeba do niego dokładać.

20 listopada zeszłego roku, na 6 dni przed drugą turą wyborów samorządowych, zjawia się na placu przed Muzeum Narodowym prezydent Krakowa Jacek Majchrowski wraz z delegacją najważniejszych miejskich urzędników. Pierwsze skrzypce gra dyrektor Wydziału Inwestycji Urzędu Miasta Krakowa, Janina Pokrywa.

To właśnie ta kobieta odpowiadała za powstawanie podziemnego obiektu. Na łamach miejskiego portalu w połowie stycznia zeszłego roku próbowała wytłumaczyć czytelnikom, jak potrzebna jest to inwestycja. – Parking „Focha" ma w pierwszej kolejności obsługiwać Muzeum Narodowe, Bibliotekę Jagiellońską, a także tereny rekreacyjne wokół Błoń. Osoby, które dziś mają problem ze znalezieniem miejsca na postój będą mogły zjechać pod ziemię i wygodnie zaparkować tam swoje auto – czytamy w tekście podpisanym przez Janinę Pokrywę. Na parkingu swoje auta mieli zostawiać, według zapewnień urzędniczki, mieszkańcy peryferyjnych osiedli, jak Chełm czy Olszanica, „którzy pracują w Śródmieściu”.

Fikcja urzędnicza

Postanowiliśmy sprawdzić, jak mieszkańcy Krakowa zainteresowani są ofertą parkowania przed Muzeum Narodowym. Argument nr 1: będą korzystać mieszkańcy dojeżdżający do pracy, aby się przesiadać do komunikacji miejskiej. Do sprawdzenia tej tezy wzięliśmy pod uwagę liczbę zakupionych abonamentów długookresowych. We wrześniu na 150 miejsc parkingowych nie było wykupionych żadnych abonamentów tygodniowych. Nieco lepiej sprawa wygląda z miesięcznymi opłatami. Z tej opcji skorzystało w zeszłym miesiącu aż (!) 6 osób.

Na postawie niepełnych danych za październik, sytuacja wygląda podobnie. Nikt nie kupił abonamentu 7-dniowego (kosztuje on 125 zł) i tylko 4 osoby nabyły kartę uprawniającą do parkowania przez 30-dni (koszt 400 zł).

Ekstra rabat dla Muzeum

Argument 2: parking ma w pierwszej kolejności obsługiwać Muzeum Narodowe, Bibliotekę Jagiellońską oraz tereny rekreacyjne wokół Błoń. Fakty: dyrekcja Muzeum Narodowego postanowiła skorzystać z oferty parkingowej. W dniach roboczych 4 samochody jednostki kulturalnej mają wyznaczone miejsce w gminnym obiekcie. Koszt zakupu 4 abonamentów na miesiąc to kwota zaledwie 400 zł.

Na podstawie danych, które udostępnił nam Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu, można stwierdzić, że osoby chcące korzystać rekreacyjne z Błoń, czasami wybierają parking. Największą popularnością nieruchomość cieszy się w niedziele. W pierwszą niedzielę września na parkingu swój samochód zostawiło 108 kierowców, w drugą 120, w trzecią 145, a w ostatnią 181.

Parking tylko potrzebny Cracovii

Na co dzień parking świeci pustkami. Na postawie dwutygodniowych obserwacji zajętość obiektu w standardowych godzinach pracy krakowian wynosi 11%. Urzędnicy ZIKiT czy UMK nie są w stanie podać nam dokładnych danych, mimo że wcześniej takie zestawienie było wykonywane.

Parking potrzebny jest tylko w jednym przypadku: rozgrywania meczów Cracovii na swoim stadionie. 4 października, kiedy Cracovia zmierzyła się z Lechem, miasto na 178 kierowcach zarobiło 1998 złotych (średnio każdy z nich zostawił ponad 11 złotych).

We wrześniu, kiedy Cracovia grała u siebie z Ruchem Chorzów, z obiektu skorzystało przez cały dzień 121 właścicieli samochodów. Zostawili oni ponad tysiąc złotych. Jednak parking nie przypadł do gustu kibicom Wisły Kraków. Mecz Gwiazd, cieszący się ogromną popularnością sympatyków Białej Gwiazdy, nie przyciągnął kierowców samochodów. Dodatkowo tego dniach na Błoniach rozstawił się cyrk, jednak nie spowodowało to zwiększenia frekwencji. Na parkingu przez cały dzień swój pojazd zostawiło tylko 73 kierowców.



Parking, jak „zgniłe jajo”

Pełnej odpowiedzialności za parking nie chce wziąć żadna miejska jednostka. Początkowo pobieraniem opłat za parkowanie zajmował się Wydział Podatków i Opłat UMK, swoje do powiedzenia mieli również urzędnicy Wydziału Inwestycji, a bieżącym utrzymaniem obiektu dodatkowo zajął się ZIKiT.

Teraz sprawa się lekko unormowała. – Aktualnie parkingiem zarządza ZIKIT, co nie oznacza, że w przyszłości zarządzanie parkingiem nie zostanie przekazane innemu podmiotowi – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Jan Machowski z biura prasowego urzędu miasta. Nieoficjalnie mówi się, że obiektem miałaby zarządzać powołana specjalnie do tego celu spółka komunalna Miejska Infrastruktura.

Jednak spółka nie garnie się do przejęcia obiektu. Powodem może być niska rentowność parkingu. W wakacyjnych miesiącach suma ze sprzedanych biletów oscylowała w granicach 30 tysięcy złotych. Poza wakacjami kwota ta obniża się do przychodu w wysokości około 20 tysięcy złotych.

Samo utrzymanie obiektu przewyższa kwotę 20 tysięcy złotych. Miesięcznie miasto musi oddawać ponad 22 tysiące złotych za energię, dostawę wody i odprowadzanie ścieków, dozór, sprzątanie, podatek, opłatę za wywóz odpadów, konserwację systemu parkingowego, monitoring, konwój gotówki oraz Internet i telefon.

Brak strony internetowej

Nie ma co się dziwić, że parking zajęty zazwyczaj jest tylko w 1/10. Trudno na miejskich stronach znaleźć informacje o obiekcie. Urzędnicy zarządzający portalem krakow.pl uznali najwidoczniej, że nie ma co zachęcać do korzystania z miejskiego obiektu (nie sposób znaleźć na stronie głównej odnośnika do zakładki).

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że z witryny zikit.krakow.pl będziemy przekierowani na stronę o parkingu. Nawet na stronie głównej znajduje się archaiczny banerek, ale przekierowuje do urzędniczych „zasad wydawania abonamentów postojowych”, które znajdują się w kategorii „utrudnienia”.