Mieli dać sobie "po mordzie". Jeden nie żyje, drugi tłumaczy się przed sądem

Dominik B. fot. Dawid Kuciński

To nie zatwardziały kryminalista ani kibol zaprawiony w bojach, który z uśmiechem na ustach przyjmuje odczytywany akt oskarżenia. Dominik B., rocznik 1999 poszedł wieczorem 5 listopada do pustostanu, bo uważał, że wraz z Jackiem W. „dadzą sobie po mordzie” i to wyprostuje ich relacje. Jacek jednak tego spotkania nie przeżył. Dominik siedzi w areszcie i czeka na wyrok.

Prokuratura oskarża Dominika B. o zabójstwo i kierowanie gróźb do dwóch innych mężczyzn. 5 listopada w pustostanie w Rożnowej (niedaleko Wieliczki) wbił on nóż kuchenny 16-letniemu Jackowi W. w serce. Skąd młodzi ludzie się tam znaleźli?

Pod górkę

Dominik B. przed sądem opowiadał o swoim życiu. W wieku czterech lat trafił do domu dziecka. Wcześniej mieszkał z matką, ojcem i babcią – alkoholikami. Matka Dominika postanowiła uciec od swojego męża, a jej syn został jej odebrany przez opiekę społeczną.

Do domu wrócił w wieku 12 lat. Na sali sądowej mówił, że żył w bardzo dobrych stosunkach ze swoją matką i przyrodnią siostrą. Po sześciu latach stwierdził, że czas się usamodzielnić. Znalazł pracę i wyprowadził się. Znalazł też dziewczynę – Martę. Pech chciał, że podobała się też Jackowi. Pisał do niej wiadomości, ośmieszał ich status na Facebooku, że są w związku. Miał też grozić, że ją zgwałci.

5 listopada Dominik z Martą przebywali u niego w mieszkaniu. Zbliżał się czas powrotu dziewczyny do domu. 19-latek chciał znaleźć dla niej transport. W pewnym momencie dostał sms-a o obraźliwej treści. Okazało się, że był to Jacek W. Wraz z kolegami przebywał w pustostanie. Dominik stwierdził, że tam pójdzie i wszystko sobie z chłopakiem wyjaśni. Wziął ze sobą nóż kuchenny i ukrył w rękawie.

Konfrontacja

Starał się przekonać sąd, że bał się Jacka W. 16-latek trenował sztuki walki, poza tym wiedział, że w pustostanie nie jest sam. Jacek miał też niezbyt pozytywną reputację. Gdy Dominik wszedł do budynku, było ciemno. Jedna lub dwie osoby świeciły tylko telefonami. Zapytał chłopców tam zebranych, który z nich jest Jackiem. Ten podszedł do niego i uderzył Dominika w głowę utłuczoną butelką. – Całe zdarzenie trwało może 15 sekund – wyjaśniał po zatrzymaniu oskarżony.

19-latek zasłonił głowę, kucnął i wyciągnął nóż. Stwierdził, że cios został wyprowadzony na oślep. Chciał zranić Jacka W. w nogę, ale nie zabijać go. Później uciekł, wrócił do domu, umył nóż i próbował zasnąć. W nocy do mieszkania zapukali policjanci i zatrzymali Dominika. – Nie wiem, jak to możliwe, że ugodziłem go wyżej niż w udo. Od policjantów dowiedziałem się, że Jacek nie żyje. Nie chciałem go zabić – zarzekał się Dominik B., płacząc. Przeprosił też rodziców ofiary, choć nie było ich na sali.

Dominik B. pozostanie w areszcie. Na listopad sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy. Wówczas mają zostać przesłuchani świadkowie.

News will be here