Mieszkańcy skarżą się na betoniarnię przy Zakrzówku

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Działająca przy ulicy Pychowickiej betoniarnia od lat budzi sprzeciw ze strony mieszkańców. Narzekają oni na hałas, pył i ciężkie samochody kursujące pod oknami. Wszelkie dotychczasowe działania, wnioski i zbierane podpisy nie odniosły jednak skutku – z punktu widzenia urzędów spełnione są wszystkie normy.

Sprawa nie jest nowa, bo betoniarnia u zbiegu ulic Pychowickiej i św. Jacka działa od 2003 roku. W międzyczasie w bliskim sąsiedztwie powstały bloki i od tego czasu mieszkańcy walczą o likwidację lub przeniesienie uciążliwego zakładu. Wielokrotnie interweniowali w tej sprawie w dzielnicy i stosownych urzędach. Zwracali uwagę na wiele problemów: pył, hałas, ruch ciężkich pojazdów, niszczenie nawierzchni drogi, funkcjonowanie zakładu w pobliżu bloków i terenów zielonych Zakrzówka. W 2013 roku zyskali dodatkowy argument: po dziesięciu latach wygasło dotychczasowe pozwolenie na emisję pyłów i gazów do atmosfery. Zakład jednak pracował dalej bez przeszkód.

Mieszkańcy ulic Pychowickiej, Norymberskiej, Kamieniarskiej i św. Jacka zbierali w tej sprawie podpisy, by zakład został przeniesiony „w odpowiednie miejsce, pasujące do jego profilu działalności”. Liczyli na to, że pomoże im w tym kontrola Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Inspektorzy, owszem, zobowiązali przedsiębiorcę do uzyskania nowej zgody do końca 2015 roku, ale z punktu widzenia mieszkańców nie miało to znaczenia.

4,5 kilograma, 36 godzin w roku

Zgodnie z informacjami z WIOŚ zakład wstrzymał produkcję na początku 2016 roku, ale w lutym uzyskał nową zgodę i od tego czasu produkcja przebiega w najlepsze. W nowym pozwoleniu są co prawda precyzyjnie określone normy, ile pyłów może zostać wyemitowanych w ciągu roku. Jest też jednak informacja, że na silosach, „z uwagi na warunki konstrukcyjne, brak jest punktów pomiarowych”.

Urzędnicy wojewódzcy przyznają, że nie ma obowiązku wykonywania pomiarów, więc nie są w stanie określić, ile pyłów wyemitowano do atmosfery w latach 2013-2016. Przyjmują więc za fakt dane z pozwolenia, według którego zakład produkuje rocznie tylko kilka kilogramów pyłu. W dokumencie można nawet przeczytać, że są to wartości niższe niż w poprzedniej decyzji.

Kilka kontroli

Od 2016 roku betoniarnia była już wielokrotnie kontrolowana przez różne instytucje. – Stwierdzono przestrzeganie warunków nowego pozwolenia – informuje nas Paweł Ciećko, Małopolski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. – Wykonane pomiary akustyczne nie wykazały przekroczenia dopuszczalnego poziomu hałasu – dodaje.

W kwietniu 2016 pojawili się tam natomiast inspektorzy z urzędu miasta. – Podczas kontroli ustalono, że źródłem emisji niezorganizowanej, niepodlegającej obowiązkowi uzyskania pozwolenia, może być plac manewrowy znajdujący się przy silosach. Podczas kontroli plac manewrowy był wysprzątany, niemniej jednak właściciel zakładu zobowiązany został do dbania o jego czystość – relacjonuje Ewa Olszowska-Dej, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska.

„Chcę dociągnąć do emerytury”

Stanisław Kurlit, właściciel firmy, podkreśla, że to zakład był w tym miejscu pierwszy, a dopiero później powstały bloki. – Bez przerwy są donosy. Nawet jak jakiś samochód przejedzie w lecie ulicą i podniesie kurz, to wszystko na mnie – przekonuje. Jak mówi, sam nie ma nic do ukrycia. – Nawet paleniska ostatnio zlikwidowałem, bo paliłem drewnem, a teraz mam ogrzewanie na prąd.

– Chcę spokojnie dociągnąć do emerytury. Jestem właścicielem tego terenu. Jak miasto to wykupi, to niech zrobi park – stwierdza.

Wszystkie dotychczasowe działania podejmowane przez mieszkańców i dzielnicę nie odniosły do tej pory skutku. Na razie nic nie wskazuje, by sytuacja miała się zmienić.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Dębniki