Moda, aborcja i uchodźcy. Bunkier Sztuki nie boi się trudnych pytań

fot. Rachelle Mozman Solano, Las damas [Panie], z cyklu Casa de Mujeres [Dom kobiet], 2011

Galeria „Bunkier Sztuki” rozpoczyna nowy sezon dwiema mocnymi wystawami. Moda przeplata się z kolonializmem, współczesność z przeszłością, ludzkie uczucia ze sztuką współczesną. Od 9 września w siedzibie galerii można zobaczyć „Nowy region świata” i „Ines Doujak. Bezpańskie głosy”.

Nowy sezon galeria „Bunkier Sztuki” zaczyna z przytupem. Już od 9 września można w niej zobaczyć dwie wystawy – „Nowy region świata” i „Ines Doujak. Bezpańskie głosy”. Chociaż trwa jeszcze montaż prac, odwiedziliśmy galerię, aby zobaczyć przygotowania do ich otwarcia.

Bunkier da nam duże pole do popisu, jeśli chodzi o refleksję na temat mody, uchodźców, złożoności współczesnego świata. Jak można zaobserwować, tematy te nic a nic nie tracą na aktualności.

Imperatyw, który scala

Co łączy oba projekty? – Hasło „imperatyw” – zwraca uwagę Magdalena Ziółkowska, dyrektorka Bunkra Sztuki i kuratorka jednej z wystaw, „Ines Doujak. Bezpańskie głosy”. Chociaż pojęcie przywodzi na myśl słynny imperatyw kategoryczny Kanta, o nim samym będzie tu niewiele. – Myślimy o imperatywie jako pewnej wewnętrznej potrzebie zabrania głosu, nadrzędnej zasadzie, normie bezwzględnej i bezwarunkowej względem społeczeństwa czy kultury – dodaje.

Ma on scalić dwa nowe projekty, ponieważ artyści do nich zaproszeni swoimi dziełami alarmują o nagłych sprawach, wyrażają sprzeciw przeciwko formom wyzysku, niesprawiedliwości, wrogości i wykluczeniu. A to wszystko prezentują w różnorodnych stylistykach i formach.

– Będą diagnozować naszą współczesność i nas uwrażliwiać. Ich prace są sejsmografem, przewodnikiem po skomplikowanym świecie, którego jesteśmy częścią – wymienia Ziółkowska. Dodaje też, że galeria nie boi się trudnych tematów. A tutaj trochę się ich znajdzie. Kolonializm, uchodźcy, różnice kulturowe, patriarchat, masowa produkcja, współczesna moda, ludzkie niedoskonałości i społeczne zarazy XXI wieku… Czasu na ich przemyślenie będzie sporo, ponieważ ekspozycje zajmują kolejno podziemie, parter i pierwsze piętro budynku.

„Bezpańskie głosy” mają pole do popisu

„Bezpańskie głosy” to jedyna wystawa Ines Doujak w Polsce. W Bunkrze Sztuki otrzymamy prawdziwą lekcję mody haute couture, ponieważ stroje zaprojektowane przez artystkę każdy widz będzie mógł przymierzyć. Znajdą się w kilku specjalnie przygotowanych do tego sekcjach. Skąd u Doujak takie zainteresowanie ubiorem?

– Pomysł zrodził się bardzo wcześnie, gdy była w wieku 17 lat, podczas wycieczki z rodzicami do Ameryki Południowej – opowiada Ziółkowska. – Ines zwiedziła wówczas Peru, Boliwię i Andy, a tam zafascynowały ją naturalne tkaniny, wzory tworzone przez rdzennych mieszkańców. Co więcej, były w tym zaklęte różne kulturowe historie, pamięć o kolonialnej tradycji.

Ekspozycja ma na celu ukazanie, w jaki sposób strój, sposób jego wykonania i noszenia stanowi pewną dystynkcję kulturowo-społeczną. Tuż przy wejściu na pierwsze piętro powita gości grupa szabrowników – osób wyrażających swój sprzeciw wobec pewnych form wyzysku i sprzeciwu mody współczesnej poprzez szabrowanie. Kradną produkty masowej produkcji, buty, torebki i ubrania, a później z nimi uciekają.

Toksyczne rośliny i mityczne zwierzęta

W przestrzeni wystawy znajdzie się ponad 20 kolaży zbudowanych z przedstawień z różnych atlasów anatomicznych, podręczników medycznych z XIX wieku ukazujących rozmaite choroby skóry, a także halucynogennych roślin czy mitycznych zwierząt.

– Ubranie, które chroni naszą skórę, jest zewnętrzną powłoką, niesie ze sobą znaczenia społeczne, materialne i kulturowe. W kolażach Doujak próbuje połączyć kilka światów – wierząc, że pojawiające się na skórze objawy nie tylko mają swój zaczątek w naszym wnętrzu, ale służą także przekraczaniu granic świadomości i poszerzaniu procesów poznawczych – kontynuuje nasza rozmówczyni. – Ona wierzy w to, że to co na skórze, odzwierciedla nasze wnętrze.

Jednym z ważniejszych elementów wystawy będzie również cykl „Pożary” nawiązujący do słynnego wypadku w fabryce ubrań w Karaczi. 11 września 2012 roku wybuchł w niej pożar, a w katastrofie zginęło ponad 280 osób. Ludzie pracowali tam w niedopuszczalnych warunkach, zamknięci na klucz.

Powstał nowy region świata?

Z kontrowersyjnego świata mody przechodzimy do przestrzeni wielu kultur. „Nowy region świata”, podobnie jak poprzednia wystawa, jest zakorzeniony w przeszłości. Autorem tego pojęcia jest Edouard Glissant. Widział on możliwość kontaktu na świecie opartego na równości, a nie hegemonii. Nie brak również pytań o przyszłość, która – jak na razie, nie rysuje się raczej w optymistycznych barwach. Nie brak odniesień do Josepha Conrada i jego słynnego dzieła „Jądro ciemności”, które nadal inspiruje artystów wizualnych i przywołuje na myśl oczywiście kolonializm.

– Cała chmura zdarzeń i perspektyw z nim związanych do dziś funkcjonuje i wpływa na nasze życie – zwraca uwagę Olga Stanisławska, kuratorka wystawy „Nowy region świata”. – Przykład? Cena t-shirtu w sklepie, cena benzyny, migracje, nasz stosunek do uchodźców i ostatecznie nasze ludzkie uczucia związane z mieszkaniem na tej samej planecie. Dodam, że wpisuje się w to również picie kawy czy herbaty.

Straszliwy wymiar kolonializmu

Stanisławska zwraca uwagę na pracę barbadoskiej artystki Joscelyn Gardner, „opowiadającą” o straszliwej historii rozgrywającej się w kolonialnych czasach na Karaibach. Wówczas kobiety, zredukowane do roli niewolnic, były gwałcone przez właścicieli czy nadzorców plantacji. Pojawia się tutaj również odniesienie do aborcji, której dokonywały.

– Nie chciały rodzić dzieci poczętych z przemocy i ku przemocy, ponieważ ich los miał być tak samo straszny jak ich samych. Dlatego też wszystko jest ukazane w symboliczny sposób poprzez rysunek splecionych narzędzi tortur i roślin, wykorzystywanych w tym celu przez kobiety – opowiada Stanisławska. – Aborcja była surowo karana, ponieważ kobiety miały rodzić kolejne pokolenia niewolników.

I ten kobiecy wątek, w odniesieniu do patriarchatu, będzie szczególnie widoczny na wystawie. Kolejną część ekspozycji poświęcono migracjom i zaburzeniu kolonialnego porządku opartego na określonych zasadach.

– Kolonializm ustanowił na świecie pewien porządek. Dlatego też zapytamy o migracje, kapitalizm i konsumpcję, ale i o ludzkie uczucia – zdradza nasza rozmówczyni.

A pytań na pewno pojawi się wiele, ponieważ swoje prace zaprezentują artyści z różnych zakątków globu, m.in. Europy, Ameryki Północnej czy Afryki. To w tej części wystawy zobaczymy, jak prezentuje się mapa Afryki widziana ze wschodu – a wygląda zupełnie inaczej niż z perspektywy europocentrycznej. Akcent zostanie położony również na strefę zwaną „Czarnym Atlantykiem”, kojarzoną przede wszystkim z niewolnictwem.

Jednak całą tę różnorodność możemy przenieść w końcu na nasze polskie podwórko. – Wykluczenie, podrzędność… Wiele tego typu relacji istnieje u nas, pomiędzy nami, z czego nawet możemy nie zdawać sobie sprawy. Ważne jest również to, jak budujemy naszą tożsamość opartą na wielu punktach. Tak jak w innych miejscach na świecie – podsumowuje Olga Stanisławska.