Na placu Wszystkich Świętych na razie bez zmian. Samochody zostają

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W najbliższych dniach nie należy się spodziewać dodatkowych ograniczeń w ruchu samochodów na placu Wszystkich Świętych. ZIKiT chciałby w ten sposób przyspieszyć przejazd tramwajów, ale sprawę utrudnia m.in. planowana na lipiec sesja UNESCO.

Plac Wszystkich Świętych nawet w zwykłe dni jest miejscem, gdzie często zdarza się, że rząd samochodów utrudnia przejazd tramwajów. Wjeżdżają tam nie tylko taksówkarze i mieszkańcy ścisłego centrum, ale też posiadacze (wydawanych w dużej liczbie) „wjazdówek” lub kierowcy, którzy świadomie lub nieświadomie złamali zakaz wjazdu i w ten sposób przez ścisłe centrum miasta skracają sobie drogę.

Od tygodnia sprawa ta jednak o tyle zyskała na znaczeniu, że ze względu na przebudowę Basztowej przez plac Wszystkich Świętych skierowano kolejne linie tramwajowe. ZIKiT jeszcze przed rozpoczęciem remontu zapowiadał, że bierze pod uwagę wyłączenie placu Wszystkich Świętych z ruchu, ale na razie się na to rozwiązanie nie zdecydował.

– Czekamy do przyszłego tygodnia, żeby zobaczyć, w jakim stopniu ruch się zmieni po rozpoczęciu wakacji. Trochę stoi nam na przeszkodzie sesja UNESCO i potrzeba wielu przejazdów ze strony organizatorów – mówi Łukasz Franek, zastępca dyrektora ZIKiT ds. transportu.

Na pewno więc nie należy się spodziewać decyzji do końca tego tygodnia, a prawdopodobnie przynajmniej do 12 lipca, kiedy kończy się międzynarodowa sesja. Urzędnicy ciągle jednak biorą to rozwiązanie pod uwagę – tym bardziej, że od 15 lipca do dotychczasowych utrudnień w przejeździe tramwajów dojdą kolejne, związane z wyłączeniem torowiska w ulicy Grzegórzeckiej (piszemy o tym szerzej TUTAJ). Jeśli ograniczenia zostałyby wprowadzone, do skrzyżowania z ulicą Grodzką mogłyby dojechać tylko taksówki, dorożki i meleksy.

Na razie tylko Mogilskie

Na razie więc jedyną – choć też istotną – zmianą usprawniającą ruch jest wyłączenie sygnalizacji świetlnej na dolnym poziomie ronda Mogilskiego. Już w maju ubiegłego roku ZIKiT podjął taką próbę, ale szybko się z niej wycofał, bo dochodziło do zatrzymań w ruchu. Gdy tramwaj stawał na tzw. „przerywaczu”, czyli w miejscu, gdzie rozdzielone są sekcje sieci trakcyjnej, nie mógł ruszyć dalej – co kończyło się nawet przepychaniem wagonu przez pasażerów. W tym tygodniu jednak urzędnicy uznali, że korzyści płynące z takiego rozwiązania są większe niż ryzyko ewentualnych problemów. Jak dotąd sytuacja z brakiem napięcia się nie powtórzyła.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto