Najpierw krew, potem trzy gole. Po czwartym zwycięstwie z rzędu Wisła jest już w strefie barażowej o ekstraklasę

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Wiślakom wystarczył kwadrans, by strzelić w Katowicach trzy gole i po raz kolejny zgarnąć pełną pulę. Po zwycięstwie na Górnym Śląsku krakowianie awansowali na szóste miejsce w tabeli I ligi.

Przed wyjazdem na Bukową Radosław Sobolewski mówił, że rywale często polują na jego piłkarzy, chcąc zrobić im krzywdę. Wskazywał, że na pierwszoligowych boiskach najczęściej faulowany jest Luis Fernandez. W 18. minucie serca trenera i kibiców Wisły mocniej zabiły, gdy po starciu z Bartoszem Jaroszkiem Hiszpan chwycił się w okolice szyi. Środkowy obrońca podciął najlepszego strzelca krakowian na środku boiska, a potem – chyba bez złośliwości – poważnie ranił korkiem w klatkę piersiową. Wiślak dłuższą chwilę leżał na boisku, na jego stroju pojawiła się krew, ale mógł kontynuować rywalizację.

Zabójczy kwadrans

Po tej sytuacji Fernandez zaliczył przed przerwą dwa bardzo nieudane zagrania, ale na początku drugiej połowy znów błyszczał i strzelił dwa gole. Najpierw mocno dośrodkował z lewej strony boiska w stronę Angela Rodado i Borisa Moltenisa. Żaden z nich nie dotknął piłki, ale zdołała ona wpaść do bramki Dawida Kudły. Po czterech minutach został kopnięty w polu karnym przez Daniela Tanżynę i zyskał rzut karny, który za chwilę pewnie wykorzystał. Sobolewski zapowiadał, że nie zmieni wykonawcy „jedenastki”, choć we wcześniejszym spotkaniu Hiszpan się pomylił, i była to bardzo dobra decyzja.

Na 3:0 podwyższył Angel Rodado, kończąc serię bez gola w lidze trwającą od 2 września. Napastnik wykorzystał dogranie z prawej strony Bartosza Jarocha, wygrywając z obrońcami walkę o pozycję w polu bramkowym. Straty GKS-u zmniejszył świeżo wprowadzony Jakub Arak. Igor Łasicki odbił piłkę po dośrodkowaniu, ale jego koledzy nie upilnowali napastnika katowickiego klubu.

GKS postraszył

Krakowianie od początku narzucili swoje warunki, nie potrafili jednak przekuć przewagi na konkrety. Od czasu do czasu tracili piłkę, co mogło się źle skończyć. GKS rzadziej wychodził z akcjami, potrafił postraszyć gości, ale jego piłkarzom zabrakło zimnej krwi. W dobrych sytuacjach pudłowali Daniel Dudziński i Marko Roginić. W pierwszej połowie nie najlepiej w środku pola wyglądał duet Tachi-James Igbekeme, na który zdecydował się trener Wisły. Igor Sapała jest poważnie kontuzjowany, a na ławce usiedli wracający po urazie Vullnet Basha i Kacper Duda (weszli po przerwie).

– Kacper miał małe problemy ze stawem skokowym – tłumaczył trener. Dodał, że młody zawodnik potrzebuje też nieco odpocząć, by miał siły w dalszej części sezonu.

GKS Katowice – Wisła Kraków 1:3 (0:1)

Bramki: Arak (69.) – Fernandez (49., 54., karny), Rodado (64.).

GKS: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Tanżyna (58. Bergeir), Kołodziejski – Figiel, Repka (65. Urynowicz) – Dudziński (58. Brzozowski), Roginić (65. Arak), Marzec (58. Błąd).

Wisła: Biegański – Jaroch, Łasicki, Moltenis, Junca – Villar (74. Gruszkowski), Tachi (82. Duda), Igbekeme (74. Basha), Mula – Fernandez – Rodado (74. Benito).

Żółte kartki: Jędrych – Basha.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork)

News will be here