Najsurowsza kara dla zabójcy z Miodowej. "Publiczna egzekucja"

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Na karę dożywotniego więzienia skazał sąd okręgowy Damiana S., oskarżonego o zabójstwo 21-latka na ul. Miodowej. Dodatkowo sprawca ma zapłacić 400 tys. złotych zadośćuczynienia dla rodziców ofiary. – Żadna kwota jednak nie zwróci rodzicom życia dziecka – stwierdził sędzia.

Jak ustalił sąd, Damian S. od rana pił wódkę. A wiedział, że staje się po niej agresywny. Wieczorem swoją wściekłość chciał rozładować na grupie mężczyzn stojących przy ul. Miodowej. Sprowokował bójkę, w której sam został poszkodowany. Akurat wracał ze sklepu z alkoholem.

Po tym zdarzeniu coś musiało pęknąć w 38-latku. Wrócił do restauracji, opowiedział współpracownikom co się stało. Jednego z kolegów namawiał, aby razem wrócili na miejsce pobicia i wymierzyli sprawiedliwość. Później sięgnął po nóż długi na 25 centymetrów o ostrzu szerokim na 4 centymetry. Nie reagował na wezwania współpracowników, aby się uspokoił i nigdzie nie szedł. Później szedł za nim jego znajomy, również próbował go uspokoić, jednak nie udało mu się to.

Rozmowa o pierogach

Ofiara nie spodziewa się ataku. Przecież był tam przypadkowo, nic nie zrobił. Mateusz S. dostaje cios w samo serce od strony pleców. To zdradziecki atak, mówi sędzia. „Macie za swoje, skur*****y”, mówis do innych osób tam zgromadzonych oskarżony.

Po dokonaniu zbrodni nie rzuca noża, nie ucieka, brakuje jakiejkolwiek refleksji. Krzyczy do przechodniów: „Który jeszcze?!”. Osoby te rozbiegają się, uciekają, jeśli mogą, kryją się za samochodami. Ostrze noża cały czas trzyma uniesione w górę.

Później wraca do swojego miejsca pracy, rozmawia z kolegą. Na jego pytanie, co on zrobił, grozi, że jego też zabije. Nóż wrzuca do zmywarki, ucieka przez okno. Następnie kontaktuje się ze swoją byłą żoną. Kobieta przyjeżdża po niego wraz z synem. W taksówce rozmawiają m.in. o lepieniu pierogów…

Publiczna egzekucja

Dożywocie w polskim prawie to najwyższy wymiar kary, choć sąd nie obostrzył go brakiem możliwości ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie. Orzekający nie mają wątpliwości o stopniu winy oskarżonego i o tym, że miał on zamiar zabicia. Dodatkowo chęć, co zostało uwiecznione na monitoringu, skrzywdzenia kolejnych osób ze stojącej tam grupy świadczyła o determinacji 38-latka.

Zabójstwo to, zdaniem sądu, miało znamiona publicznej egzekucji. Dlatego też celem kary jest kwestia prewencyjna. Społeczeństwo musi być zabezpieczone przed taką osobą, która według biegłych z wysoką prawdopodobnością może dopuścić się takiego czynu raz jeszcze.

Oskarżony nie przyznał się też do winy, tylko do faktu wbicia noża. A jego skrucha miała charakter wyrachowany. Sprawca nie przyznał się do zabójstwa, czyli nie dokonał swojego samopotępienia. – Czego więc żałował? Tego, że zabił nie tę osobę, którą chciał? – zastanawiał się sędzia.

Będzie apelacja

Wyrok ten jest nieprawomocny. Obrońca Damiana S. nie krył rozczarowania wyrokiem i zapowiedział, że odwoła się od wyroku do Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Matka ofiary nie chciała komentować wyroku. Powiedziała tylko, że jedzie na grób swojego syna.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto