Niewiarygodny mały świadek koronny?

fot. pixabay.com

Siedmiu mężczyzn połączyły narkotyki. Większość z nich, poza jednym, została skazana na odsiadkę w więzieniu. Wyroki nie są szokująco wysokie, jednak oskarżeni nie poddają się i bronią w Sądzie Apelacyjnym, twierdząc, że zeznania ich dawnego kolegi, a dla sądu małego świadka koronnego są nieprawdziwe. Błędy popełnione kilkanaście lat temu nadal ciążą nad mężczyznami.

Daniel U., Marcin B., Marek J., Lucjan J., Artur Z., Piotr M. i Rudolf M. postanowili odwołać się od wyroku, jaki zapadł w sądzie w 2012 roku. Zarzuty, jakie na nich ciążą, dotyczą m.in. wprowadzania do obrotu, handlu i posiadania znacznej ilości środków odurzających. Trzech z nich miało rozszerzyć swoją działalność o przemyt narkotyków do Austrii.

Skazani w 2016 roku zostali oskarżeni o przestępstwa, których mieli się dopuścić w latach 2001-2003 i późniejszych. Narkotyki były liczone w kilogramach i setkach tabletek, a pieniądze w setkach tysięcy. Ostatecznie sąd uznał, że za takie postępowanie należy się wszystkim kara pozbawienia wolności. Wyroki zapadały różne: od kilku miesięcy do ponad czterech lat, a do tego kary grzywny.

Obrońcy wszystkich skazanych, poza Marcinem F., który to zeznawał przeciwko innym, zaskarżyli wyroki i domagają się uniewinnienia bądź zmiany wyroku, argumentując to m.in. brakiem dostatecznych dowodów wskazujących na winę ich klientów. Wszyscy też negują zeznania małego świadka koronnego jako wiarygodne. Zdaniem obrońców mówił on to, co chcieli usłyszeć śledczy. F. miał na tym skorzystać, co ostatecznie miało się potwierdzić w wyroku sądu.

Fenomenalna pamięć

Zdaniem adwokat Patrycji Dyluś-Borcz w stosunku do jej klientów, Marka J. oraz Lucjana Ch., nastąpiła niewłaściwa ocena dowodów oraz oparcie się jedynie na zeznaniach F. – Bez weryfikacji jego twierdzeń – stwierdza obrońca. – F. jest niewiarygodny w roli małego świadka koronnego. Ta jego spowiedź była nakierowana na uzyskanie osobistych korzyści, co mu się udało – stwierdza adwokat.

Obrońca J. i Ch. uważa również, iż jest niemożliwe tak precyzyjne oddanie tego, czym, kiedy, za ile i w jakich ilościach handlował, biorąc pod uwagę, że od tych wydarzeń minęło 10 lat. – Gdyby mnie ktoś zapytał, co robiłam tydzień temu, nie potrafiłabym odpowiedzieć – przyznaje adwokat.

Dyluś-Borcz argumentowała też, że J. nie mógł dopuścić się zarzucanych mu czynów w danych miesiącach 2006 i 2007 roku, ponieważ wówczas przebywał w areszcie śledczym. Następnie trafił do szpitala, ponieważ cierpiał na zapalenie wątroby typu C. Leczenie tej choroby jest na tyle inwazyjne, iż sąd okręgowy trzykrotnie odroczył wykonanie wyroku z uwagi na stan zdrowia J.

Dodatkowo Marek J. dobrowolnie poddał się karze i rozliczył z przeszłością. W dalszym ciągu ma problemy ze zdrowiem i będzie kwalifikował się do przeszczepu wątroby.

Podejrzany diariusz

Mecenas Janusz Zakrzewski, obrońca obecnego na sali Rudolfa M., mówi wprost, że zeznania F. to pomówienia. I pyta, czy w jakikolwiek sposób zostały zweryfikowane. – Marcin F. zmieniał wyjaśnienia, rozszerzał, aby uzupełnić zarzuty. Używał też diariusza, który wspomagał jego pamięć. Ten diariusz przemawia na korzyść oskarżonych, ponieważ np. podczas rozprawy w 2012 roku F. mylił daty poznania J. oraz datę pobytu w zakładzie karnym – stwierdza Zakrzewski. Obrońca podkreśla również, że F. uzyskał korzyść procesową.

Natomiast to, że jego klient nie powinien odpowiadać za nic innego, jak tylko posiadanie 30 gramów marihuany, ma przemawiać fakt, że przyznał się do tego. I mimo rozmów z prokuratorem i propozycji skrócenia aresztu tymczasowego, nie skorzystał z tego i wciąż obstawał, również przed sądem, przy tym, iż właśnie taką ilość marihuany posiadał i to było jego największe przestępstwo.

– Nie ma żadnego dowodu, który choć w części potwierdziłby zarzuty – mówi mec. Zakrzewski. I dodaje, że faktycznie trzeba mieć fenomenalną pamięć, aby zapamiętać tyle szczegółów co F.

Do tego jego klient ma dobrą opinię, pracuje cały czas w jednym zakładzie pracy, razem z konkubiną wychowuje dziecko i utrzymuje rodzinę. Wszystkie te argumenty mają przekonać sąd o zmianie wyroku.

Swojej mowy nie zdążył wygłosić prokurator, dlatego sąd apelacyjny postanowił odroczyć rozprawę.

News will be here