Nowa linia do Mistrzejowic ugrzęzła w analizach

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Kiedy przez ulicę Meissnera przejedzie do Mistrzejowic pierwszy tramwaj? Na to pytanie ciągle nie ma odpowiedzi. Na razie miasto nie ma na ten cel pieniędzy i szuka sposobu, by torowisko wybudował prywatny partner, w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. To jednak budzi wiele wątpliwości.

W poniedziałek doradcy z firmy konsultingowej pracującej dla Ministerstwa Rozwoju przekonywali radnych z komisji infrastruktury do pomysłu, by linię do Mistrzejowic zbudować w formie partnerstwa publiczno-prywatnego. Miałoby to polegać na tym, że to prywatny partner, a nie miasto, wyłożyłby na starcie pieniądze na przeprowadzenie inwestycji.

W zamian otrzymywałby do końca 20-letniej umowy uzgodnioną wcześniej kwotę, w której z jednej strony mieściłaby się „rata” za przeprowadzone roboty, ale też opłata za utrzymanie infrastruktury. To właśnie przekazanie firmie utrzymania torowisk byłoby głównym polem, na którym mogłaby zarobić. Rozważane są różne wersje – od przekazania jej tylko nowego, 4,5-kilometrowego odcinka aż po całą sieć tramwajową, wraz z prowadzeniem niezbędnych modernizacji. Pierwsza wersja byłaby tańsza dla miasta, ale jest mniej prawdopodobne, że znajdzie się firma, która w taką formę współpracy z miastem zechciałaby wejść.

Jak informował radnych z komisji infrastruktury Andrzej Mikołajewski, dyrektor ZIKiT, rozmowy są prowadzone z siedmioma firmami. Podkreślał, że negocjacje na razie do niczego nie zobowiązują, a ich koszt ponosi nie miasto, a Ministerstwo Rozwoju – które najwyraźniej promuje partnerstwo publiczno-prywatne jako sposób realizacji inwestycji, szczególnie w kontekście przewidywanego zmniejszenia strumienia unijnych środków.

Kiedyś się uda

Przedstawiciele firmy przekonywali, że w obecnej sytuacji, gdy nie ma na budowę ani środków w budżecie, ani konkretnej perspektywy dofinansowania unijnego, partnerstwo jest najlepszym rozwiązaniem. – Nie mamy tutaj do czynienia z prywatyzacją. Partner nie będzie właścicielem torów ani nie będzie świadczył usług przewozowych. Będzie świadczył jasno określone zadania na rzecz miasta. Chodzi o proste usługi takie jak sprzątanie, odśnieżanie – przekonywała Magdalena Zabłocka z DZP.

Radni nie są jednak przekonani do pomysłu ZIKiT – po pierwsze ze względu na duże koszty całego przedsięwzięcia, a po drugie na brak konkretów co do terminów. Gdy radny Dominik Jaśkowiec zapytał, o ile trwające obecnie analizy opóźnią rozpoczęcie inwestycji, przedstawiciel ZIKiT z rozbrajającą szczerością odpowiedział, że nie ma mowy o żadnym opóźnieniu, ponieważ według obecnego stanu nie ma na nią pieniędzy – nie ma więc też żadnych terminów, względem których można by liczyć opóźnienie. Ta wiadomość z pewnością nie ucieszy mieszkańców, którzy o planowanej budowie słyszą od lat, a jeszcze przez kolejne będą musieli zadowolić się autobusami i staniem w korku.

Wielomilionowe kwoty

Pytania radnych dotyczyły też kosztów. Sama budowa kosztować ma ok. 370 milionów złotych. Tymczasem łączne wynagrodzenie partnera (po zsumowaniu pełnego czasu umowy) waha się od 595 mln w przypadku wariantu minimum do nawet 1 mld 788 mln w przypadku utrzymania wszystkich torowisk.

Zarówno dyrektor Mikołajewski, jak i przedstawiciele firmy doradczej przekonywali, że w ogólnym podsumowaniu koszty dla miasta będą podobne. By je porównywać, trzeba wziąć pod uwagę zarówno kwoty które miasto obecnie wydaje na utrzymanie torów (około 20 mln) oraz te wydawane na bieżące remonty. Do tego jeszcze inflacja. – Potrzeb remontowych mamy obecnie na ok. 300 mln zł. To by pasowało zrobić w ciągu trzech, czterech, góra pięciu lat. Czy miasto jest w stanie wydatkować takie kwoty? To jest kwestia strategii – rada miasta będzie musiała zdecydować, które inwestycje będziemy w takim czy innym modelu realizować – mówił dyrektor Mikołajewski.

Kwota dla operatora byłaby natomiast pomniejszana o ewentualne kary za niezapewnienie odpowiednich standardów i o kwoty uzyskane z działalności komercyjnej. Jakiej? Na to pytanie również nikt nie potrafił dziś radnym odpowiedzieć.

Wstępne wyniki analiz mają zostać przekazane miastu do 7 grudnia. Czy wtedy pojawią się w tej sprawie nowe konkrety? Na razie ciągle przeważają niewiadome.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Prądnik Czerwony Mistrzejowice
News will be here