Odczarować "Kobierzyn" [VIDEO]

fot. Sebastian Dudek

Już 20 maja Szpital Specjalistyczny im. dr. J. Babińskiego zaprasza na pierwszy piknik rodzinny. W programie m.in. spacery po zespole parkowym, warsztaty garncarskie, ceramiczne i florystyczne, a także wystawy – „Uważaj na głowę”, „Historia arteterapii” i „Nasz kolorowy świat”, na której będzie można zobaczyć oryginalne prace podopiecznych szpitala.

Piknik jest jednym z wydarzeń organizowanych z okazji obchodów stulecia zakładu, które dzień wcześniej – 19 maja – otworzy konferencja „Dziedzictwo Kobierzyna”. Organizując obchody, szpital chce pokazać, że jest jednym z najnowocześniejszych w Polsce ośrodków opieki psychiatrycznej, to także kluczowy element „destygmatyzacji” chorób psychicznych i samego Kobierzyna oraz sposób promocji zdrowia psychicznego. O tym, jak zmienia się Kobierzyn i dlaczego wciąż jest miejscem potrzebnym, mówi Maciej Bóbr – rzecznik Szpitala Specjalistycznego im. dr. J. Babińskiego.

Jakub Kusy: Panie rzeczniku, zacznijmy od pikniku, który już w najbliższą sobotę odbędzie się na terenie szpitala. To pierwsze wydarzenie tej rangi. Wcześniej mieliśmy spacery.

Maciej Bóbr: Spacerujemy od 2003 roku, natomiast ostatnimi laty z nieco większą częstotliwością, bo dziesięć razy do roku. Piknik organizujemy rzeczywiście po raz pierwszy, ale i okazja jest wyjątkowa, bo to stulecie szpitala. Wpisuje się on w jeden z punktów naszej strategii, chcielibyśmy, żeby mieszkańcy Krakowa tutaj przychodzili, żeby park szpitalny był ogólnodostępny, by stał się przestrzenią publiczną. Zresztą ci, którzy wiedzą, przychodzą tutaj na spacery z dziećmi, zbierać kasztany jesienią czy z wózkami na wiosnę.

Co czeka nas podczas pikniku?

Będzie promocja książki pani Krystyny Rożnowskiej „Można oszaleć”, o szpitalu i jego stuleciu, będą projekcje filmu, który nagraliśmy własnymi siłami, oczywiście nie zabraknie zabaw dla dzieci – warsztatów, które pozwolą nauczyć się, jak malować ceramikę i gry terenowej zorganizowanej we współpracy z harcerzami. No i oczywiście oprowadzania, będą trasy krótsze i dłuższe. Dla tych, którzy lubią śpiewających panów, mamy naszego doktora, który występował w programie „Idol”. Nie dotarł do finału, ale był dość wysoko. Zaprezentuje repertuar Grzegorza Turnaua.

Wspominał pan o zachęcie dla mieszkańców Krakowa, żeby przyjeżdżali do Kobierzyna. Tu mamy ponad 50 hektarów zieleni, prawdziwe miasto – ogród w pobliżu betonowego Ruczaju. Ale w Kobierzynie są też innowacje i dziedzictwo „ojców” polskiej psychiatrii.

Mamy swoje cele strategiczne. Najlepiej leczyć, stworzyć najlepsze warunki, uczyć się i dzielić wiedzą, jak dochodzić do zdrowia. Liczy się dobre zarządzanie  –  stworzyliśmy farmę solarną, która nie tylko ogrzewa całą ciepłą wodę, ale wpływa na ograniczanie emisji, na czym korzystają wszyscy mieszkańcy. Nie zapominamy też o opiece nad stuletnim dziedzictwem – materialnym, w postaci wspomnianego parku i odnowionych budynków, ale i niematerialnym, jak bardzo bolesna pamięć 75 rocznicy eksterminacji pacjentów w Auschwitz. Wciąż kierujemy się tradycją, która tutaj, w Kobierzynie była realizowana; tradycją wielkiego przedwojennego psychiatry, dyrektora zakładu, prof. Władysława Stryjeńskiego, który był prekursorem polskiej psychiatrii środowiskowej i ergoterapii, czyli terapii przez pracę. Jest też osoba jego ucznia, profesora Antoniego Kępińskiego, pioniera psychoterapii, która dzisiaj wydaje się czymś naturalnym, ale wtedy nie była oczywistością.

Na chorobach psychicznych wciąż ciąży odium izolacji, wstydu i lęku przed odrzuceniem przez otoczenie. Często wybieramy dyskretne, indywidualne terapie. Czy Kobierzyn wciąż jest miejscem potrzebnym?

Proszę pamiętać, że, zgodnie ze statystykami, blisko co czwartego Polaka dotknie w którymś momencie jego życia jakieś zaburzenie psychiczne. Niekoniecznie będzie musiał trafić do szpitala. My próbujemy to wyprzedzić, pod koniec maja rozpoczniemy program profilaktyczny „Wyprzedzić smutek”, adresowany do osób zdrowych, które jednak nie czują się najlepiej. Do szpitala przyjmujemy po części osoby, które są w ciężkim kryzysie, najpierw na oddziałach psychiatrycznych, później na oddziałach specjalistycznych, w końcu na oddziałach dziennych, ale staramy się, by te pobyty nie były długie. W tej chwili mamy średnio 20 – dniowy pobyt w ostrym kryzysie, to jest najkrócej w Polsce. Ale bardzo się staramy tworzyć system, który pozwala opiekować się osobą, która taki kryzys przebyła, aż do momentu, kiedy będzie mogła wrócić do pracy, do nauki. To jest też nowe pokolenie, które mówi: doktorze, proszę mi tak ustawić terapię, bym mógł wrócić na egzaminy na uczelni, dlatego jesteśmy potrzebni.

To otwarcie – spacery i piknik, pozwalają zdrowym spotkać się z pacjentami i oswoić się z miejscem i przygotować na ewentualne nadejście choroby?

Bardzo się staramy odczarować to miejsce i pokazać, że chorować może każdy i odwrócić to negatywne spojrzenie, lęk, który budzi się w każdym, kto kiedykolwiek miał styczność z psychiatrą. To niezwykle ważne, by w końcu „zdestygmatyzować” Kobierzyn.

News will be here